Zryw antywojennych Rosjan. Takiej akcji nie było od lat
"W niedzielę podczas głosowania przyjdź do lokalu wyborczego dokładnie o godzinie 12.00, ustaw się w kolejkę i zagłosuj na kogokolwiek, ale przeciwko Putinowi" - to instrukcja na wybory prezydenckie w Rosji, kolportowana przez opozycyjne media. Czy zadziała? Optymiści sądzą, że dojdzie do wielkich manifestacji.
- Akcja nazywana "w południe przeciwko Putinowi" to najpopularniejszy teraz w Rosji pomysł na manifestowanie sprzeciwu wobec władzy Kremla. To także wyraz oddania hołdu Aleksiejowi Nawalnemu. Wkrótce zobaczymy, jaki jest realny potencjał oporu rosyjskiego społeczeństwa - mówi Wirtualnej Polsce prof. Krzysztof Żęgota z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, który zajmuje się polityką bezpieczeństwa Rosji.
Od 15 do 17 marca w Rosji odbędzie się głosowanie w wyborach prezydenckich. Niezależne portale Verstka oraz Meduza niedawno opisały "strategie głosowania przeciwko Putinowi". Według autorów bojkot czy niszczenie pobranych kart wyborczych nie będą skuteczne. "Najłatwiej jest sfałszować głosy tych, którzy nie przyszli" - krytykował ten pomysł niedopuszczony do wyborów kandydat Boris Nadieżdin. W rosyjskim systemie wyborczym ważność wyborów nie jest uzależniona od minimalnej frekwencji. Zbojkotowane wybory i tak byłyby ważne.
Dlatego to pomysł podsunięty przez rosyjskiego opozycjonistę Maksyma Reznika, uznawany jest za idealny. Akcja "w południe przeciwko Putinowi" ma polegać na tym, że przeciwnicy władzy przyjdą do lokali wyborczych w niedzielę o godzinie 12.00. Stworzą kolejki, które zamienią się w manifestację oporu. - Nawalny jeszcze przed śmiercią oznajmił, że 17 marca w południe musi przyjechać i zagłosować przeciwko Putinowi - przypomniał Maksym Kats, jeden z najpopularniejszych opozycyjnych blogerów politycznych. Szacuje, że wódz Rosji ma w kraju 30 mln przeciwników.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Legion Wolności Rosji w akcji. Moment ataku na armię Putina pod Biełgorodem
Wszystko ustawione pod Putina. Czy będzie 80 proc.?
- To sprytne posunięcie, ponieważ rosyjskie służby nie mają powodu do aresztowania ludzi, którzy ustawią się w kolejce do głosowania. Za to udział w demonstracjach po śmierci Nawalnego był już pretekstem do zatrzymań. Czyli Rosjanie biorący udział w akcji niewiele ryzykują - komentuje prof. Żęgota.
W Moskwie pojawiły się pierwsze zaproszenia do wzięcia udziału w głosowaniu przeciwko Putinowi. List pozostawiony w windzie zachęca: "Do zobaczenia w południe 17.03.24. Nie jesteś sam!".
Może dojść do sensacji
- Jednym z elementów dziedzictwa Nawalnego było zachęcanie do mądrego głosowania. Mądrego, czyli na kandydata o poglądach najbardziej zbliżonych do antywojennych. Słychać opinie, aby skreślać nazwisko Władisława Dawankowa. To taki malowany liberał z partii Nowi Ludzie, udający umiarkowanego konkurenta Putina - mówi dalej prof. Żęgota. Ocenia, że jeśli akcja opozycji zyska popularność, Dawankow miałby szansę na dwucyfrowy wynik, a to byłaby sensacja.
Teraz Dawankowa nazywa się "jedynym kandydatem antywojennym". W trakcie kampanii nie wypowiadał się bezpośrednio przeciwko wojnie, ale stwierdził w wywiadzie, że "negocjacje są możliwe, tylko na naszych warunkach".
Szaleństwo ustawionych pod Putina wyborów polega jednak na tym, że Dawankow wcale nie zabiega o takie poparcie. Jak sugeruje magazyn Verstka, gdyby stał się kandydatem buntu, groziłoby mu niebezpieczeństwo. Przypomina się przy tym historię z 2018 roku z lokalnych wyborów na gubernatora Terytorium Chabarowskiego. Wyborcy w ramach buntu przeciwko kandydatowi z partii Putina zagłosowali na lokalnego deputowanego Siergieja Furgala. Ten próbował bronić się przed zwycięstwem i nawet wezwał swoich sympatyków, aby głosowali na konkurenta. Nie pomogło. Wygrał wybory, rządził dwa lata, został aresztowany i zrezygnował.
Wybory w Rosji i "głosowanie protestacyjne"
Według sondażu rosyjskiej agencji Russian Field z początku marca 81,8 proc. wyborców chce zagłosować na Putina, a tylko 7,4 proc. jest gotowych oddać głos na Dawankowa.
- Przygotowania do tzw. wyborów przebiegały planowo. Putin nie dopuścił do startu realnych konkurentów, stworzono dla niego tło z innych, dobranych postaci. Sterując nastrojami wyborców, liczy na 80 proc. poparcia. Taki wynik chce zaprezentować światu - opisuje prof. Żęgota.
- Gdyby uzyskane poparcie zapowiadało się niższe, nie mam wątpliwości, że odsetek głosów zostanie odpowiednio podkręcony - dodaje nasz rozmówca.
Według rosyjskich politologów duża frekwencja w ostatnim z trzech dni głosowania zmniejsza ryzyko oszustw. Stąd akcja ma się odbyć w niedzielę, 17 marca. Eksperci radzą też, aby wyborcy nie zabierali wydanych kart do domu. Już podczas głosowania w 2020 roku dziennikarze udowodnili, że komisje wyborcze dokładały brakujące karty do urn.
Innym pomysłem na "głosowanie protestacyjne" jest unieważnienie głosu poprzez skreślenie kilku kandydatów, dopisanie wulgarnego słowa itd. Politycy opozycji - Michaił Chodorkowski i Dmitrij Gudkow - proponują wpisanie na karcie do głosowania nazwiska zmarłego polityka opozycji - Nawalnego. "Jedynym warunkiem, pod którym zgadzają się wszyscy opozycjoniści, jest to, że nie można głosować na Putina" - podsumowuje serwis Verstka.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski