Tak wygląda strach Putina. Wymowne nagrania z Kaliningradu
W trakcie wizyty w Kaliningradzie kolumna opancerzonych limuzyn z Władimirem Putinem i jego ochroną przejeżdżała przez zamknięte ulice. O dziwo, na jej trasie nie było tłumów gapiów. Gdy raz nadarzyła się okazja do przywitania z mieszkańcami, prezydent nie podszedł do ludzi. - Skoro jest u siebie, a nie dopuszczają do takich spotkań, możemy przypuszczać, że Putin panicznie się tego boi - ocenia były oficer GROM, płk Andrzej Kruczyński z Instytutu Bezpieczeństwa Społecznego.
Media z Kaliningradu i blogerzy z serwisu Telegram opublikowali wymowne nagrania z pierwszego dnia wizyty Władimira Putina. Kolumna opancerzonych aut przemykała zamkniętymi ulicami miasta. Nie zobaczyliśmy jednak scen charakterystycznych dla takich okazji: przywitania z mieszkańcami i ściskanie rąk wyciągniętych z tłumu gapiów.
Zaledwie kilkadziesiąt osób liczyła grupa mieszkańców, która pojawiła się przed szkołą morską, gdzie gościł prezydent. Władimir Putin trzymany był jednak przez ochronę na dystans. - Czy wszystko w porządku? Nikt nie obraża...? - spytał Putin zza drugiego rzędu opancerzonych samochodów. - Dziękuję! Bardzo dobrze - odkrzyknął mu jeden z gapiów. Putin pomachał zgromadzonym i wszedł do opancerzonej limuzyny, po czym jego kolumna odjechała.
Putin niby jest u siebie, ale trzymają go z dala od ludzi
- Skoro jest u siebie w kraju, a nie wychodzi do ludzi, możemy przypuszczać, że Putin żyje w strachu. Nikomu nie ufa. Musi panicznie obawiać się jakichś nieprzyjaznych incydentów, skoro ochrona nie dopuszcza do takich spotkań - komentuje nagranie płk Andrzej Kruczyński, były oficer GROM, uczestnik misji w Bośni, Kosowie oraz Iraku.
Wojskowy zwraca uwagę, iż zdarzało się, że przywódcy państw odwiedzali najbardziej zapalne regiony świata, a ich ochrona potrafiła zadbać o bezpieczeństwo. - A więc strach samego Putina odgrywa tutaj rolę. I właściwie to tylko należy się z tego cieszyć - dodaje.
Władimir Putin przyjechał do Kaliningradu 1 września w związku z rozpoczęciem nowego roku szkolnego. W jednej ze szkół poprowadził lekcję pt. "Rozmowy o tym, co ważne", nowego przedmiotu wprowadzonego do planów lekcyjnych w Rosji. Podczas zajęć Putin tłumaczył uczniom sens tzw. operacji specjalnej w Ukrainie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Putin odwiedził także Kaliningradzką Szkołę Wojenno-Morską, a wieczorem spotkał się z gubernatorem Obwodu Kaliningradzkiego Antonem Alichanowem. - Pomimo intryg naszych sąsiadów i nakładanych przez nich ograniczeń, nasz wzrost nakładów na inwestycje w pierwszej połowie tego roku, w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku, wzrósł o ponad 50 procent - chwalił Alichanow.
Putin z dala od ludzi. Tyle wystarczy do działań propagandowych
Jak dotąd rosyjskie media nie pokazały w relacjach żadnego mniej oficjalnego spotkania z mieszkańcami Kaliningradu. Taki charakter wizyty sprowokował uszczypliwe komentarze niektórych blogerów z serwisu Telegram. "Kawalkada przecina zamknięte ulice Kaliningradu. Jak rozumiem, prezydent już nas odwiedza" - relacjonował autor bloga Bursztynowy Kaliningrad, pokazując film z przejazdu Putina pustą ulicą pilnowaną przez jednego milicjanta.
- Możemy przypuszczać, że ze względów bezpieczeństwa chciano uniknąć spotkań z tłumami na ulicach miast. Organizatorzy mogą obawiać się, iż doszłoby wówczas do nieprzyjaznych ekscesów, lub że na spotkanie nie przybyłaby odpowiednia liczba osób. Wizyta Władymira Putina w obwodzie kaliningradzkim ma na celu między innymi uspokojenie nastrojów w regionie. Jeśli doszłoby do niekontrolowanego wydarzenia, ten cel nie zostałby osiągnięty. Do działań propagandowych wystarczą kadry z miejsc spotkać z wyselekcjonowanymi osobami oraz kierownictwem obwodu. Nie ma potrzeby ryzykować - tłumaczy Michał Marek z Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski