Putin chciał spokojnych wyborów. Tymczasem w Rosji wyją syreny, ktoś grozi zamachami
W czterech rosyjskich rafineriach wybuchły pożary, w region Woroneża nadleciało 50 dronów, a dywersanci z Legionu "Wolność Rosji" zaatakowali dwa graniczne obwody. Tuż przed wyborami prezydenckimi w kraju Władimira Putina zrobiło się gorąco. Na Telegramie krąży nagranie, na którym zamaskowani ludzie grożą zamachami na komisje wyborcze.
13.03.2024 | aktual.: 13.03.2024 19:29
- Władimir Putin chciałby, aby tzw. wybory potoczyły się gładko. Stąd akcja Ukrainy, jaką obserwujemy. Ma to wywołać jak najwięcej chaosu w tym ważnym czasie, ewentualnie ośmielić opór Rosjan przeciwko władzy - uważa prof. Krzysztof Żęgota z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, który zajmuje się polityką bezpieczeństwa Rosji.
Ekspert odnosi się do serii incydentów na terenie Rosji. W liczącej 3,3 tys. mieszkańców rosyjskiej miejscowości Tetkino w obwodzie kurskim, przy granicy z Ukrainą, pojawili się żołnierze Legionu "Wolność Rosji", którzy walczą po stronie Ukrainy. Ogłosili: "idziemy na wybory" i przy okazji zapowiedzieli wyzwalanie terenu spod władzy Putina. Następnie oświadczyli, że zajęli miejscowość, choć rosyjskie ministerstwo obrony temu zaprzeczyło. W samym Kursku ludzie sięgnęli po telefony i nagrywali, jak na ulicach wyły syreny alarmowe.
Niespokojnie jest też w obwodzie biełgorodzkim. 45 tys. Rosjan z Biełgorodu i osiedla Szebiekino nie miało w środę prądu po tym, jak od strony Ukrainy nadleciały drony, które uderzyły w linie energetyczne. - 10 rosyjskich cywilów został rannych, a zginęła jedna osoba ze służby ochrony antyterrorystycznej - podały władze regionu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chaos w Rosji. "Proszę się nie obawiać, eksplozje to ćwiczenia"
Na północny-wschód od Biełgorodu w Woroneżu w ciągu doby zestrzelono prawie 50 dronów. W nocy z 12 na 13 marca zaatakowano cztery rafinerie w głębi terytorium Rosji: Riazanu, Kstowie, Kiriszy i Nowoszachtyńsku. Przypomnijmy, że kraj już teraz boryka się z podwyżkami cen paliw, bo brakuje go na rynku. Władze zabroniły eksportu benzyny.
W środę urzędnicy rosyjskich regionów dwoili się i troili w zapewnieniach, że nie dzieje się nic specjalnego. Gubernator Biełgorodu Wiaczesław Gładkow zapewniał w środę rano, że obrona przeciwlotnicza strąca drony, a pożary i zniszczenia to skutek spadających szczątków. Jednak popłoch wśród Rosjan wywołują sensacyjne nagłówki doniesień z serwisu Telegram. "Obwody Kursk i Biełgorod. Odpieramy atak za atakiem!" - alarmuje m.in. kanał Rosja Teraz.
Panika sięgnęła miasta Psków leżącego niedaleko granicy z Estonią, a przeszło 700 km od granicy Ukrainy. Mieszkańcy zaczęli wydzwaniać do służb, że w mieście słychać eksplozje. Gubernator obwodu wydał propagandowy komunikat: "Dziś na poligonie pod miastem odbywają się zaplanowane ćwiczenia. Proszę się nie obawiać. Nie ma powodu do zmartwień. Wszystko jest w porządku i pod kontrolą".
W Rosji wszystko przygotowane pod wygraną Putina
- Nie przypisywałbym wielkiego militarnego znaczenia do skutków tych ataków. Rosyjska armia wydaje się przygotowania na działania Legionu "Wolność Rosji". Wyraźnie chodzi tu o zakłócenia tuż przed wrażliwym czasem tzw. wyborów prezydenckich. Pokazanie, zresztą kolejny raz, że Rosję można zaatakować - komentuje prof. Żęgota.
Ekspert przypomina, iż w Rosji właściwie wszystko było gotowe do procesu ponownego powierzenia władzy Putinowi. - Ale to nie wybory - zastrzega nasz rozmówca.
Głosowanie ma się odbyć w dniach 15-17 marca. Konkurenci Putina nie żyją lub nie zostali dopuszczeni do wyborów, zaś rywale zostali dobrani jako idealne tło dla obecnego przywódcy Rosji. - Sądzę, że w tych warunkach Putin spodziewa się uzyskania wyniku sięgającego około 80 proc. poparcia, a gdyby było mniej, wynik zostanie odpowiednio podkręcony - dodaje prof. Żęgota.
Groźby zamachów i ostrzeżenia ambasad
W środę w serwisie Telegram zaczęło krążyć nagranie z zamaskowanymi mężczyznami, którzy przedstawili się jako zwolennicy Aleksieja Nawalnego. Prezentując rzekome bomby, grozili, że siedziby komisji wyborczych w Rosji będą celami ataków. - Mamy jeszcze wiele innych prezentów dla prezydenta Rosji - słychać na nagraniu.
Przypomnijmy, że 7 marca na stronie ambasady amerykańskiej w Moskwie pojawił się alert bezpieczeństwa. Ambasada ostrzegła, że ekstremiści planują zaatakować duże zgromadzenie w Moskwie. Po Amerykanach ostrzeżenia wydali dyplomaci z Łotwy, Kanady, Korei Południowej, Szwecji i Niemiec.
Rosjanie zaprzeczają sukcesom Legionu "Wolność Rosji"
W środę rano rosyjskie ministerstwo obrony, a także sami mieszkańcy zaprzeczali, jakoby żołnierze Legionu "Wolność Rosji" zdołali zająć wieś Tiotkino w obwodzie kurskim. Atak określają jako "ukraińską operację psychologiczną". Rosyjski portal Przegląd Wojskowy przekazał, iż w walkach przy granicy zginęło ponad 100 ukraińskich dywersantów. "Miejscowi mieszkańcy zaczęli nagrywać filmy, w których informowali, że we wsi Tiotkino nie ma oddziałów wroga" - podali autorzy.
Jednocześnie portal opublikował zdjęcia zniszczonego czołgu i kilku innych rozbitych wozów opancerzonych znajdujących się w sąsiedztwie punktu kontroli granicznej Niechotejewka w obwodzie biełgorodzkim. Według tych doniesień ataki zostały powstrzymane przez rosyjskie jednostki desantowe, strzegące granic.
Legion "Wolność Rosji" został utworzony w Ukrainie i tam wyekwipowany, a tworzą go rosyjscy emigranci oraz jeńcy, którzy zdecydowali się przejść na stronę Ukrainy. Na przełomie maja i czerwca 2023 roku legion, wraz z innymi antykremlowskimi oddziałami, atakował rosyjskie wojska stacjonujące w obwodzie biełgorodzkim. W ciągu dwóch tygodni zostali jednak wyparci z terytorium Rosji. Polscy eksperci wojskowi komentowali wówczas, że celem takiej dywersji może być odciągnięcie części sił rosyjskich z głównych odcinków frontu.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski