Konkurent Putina poczuł moc. "Muszę przygotować się do rządzenia krajem"

Boris Nadieżdin, konkurent Władimira Putina w wyborach prezydenckich w Rosji przyznał, iż musiałby zdarzyć się cud, aby go zarejestrowano. Do 10 lutego zapadnie decyzja, czy polityk głoszący sprzeciw wobec wojny zostanie dopuszczony do startu w wyborach. - Muszę przygotować się do rządzenia krajem. Nie, nie zwariowałem - mówi w rozmowie dziennikarzami.

Boris Nadieżdin, konkurent Władymira Putina w wyborach prezydenckich w Rosji
Boris Nadieżdin, konkurent Władymira Putina w wyborach prezydenckich w Rosji
Źródło zdjęć: © Telegram | Boris Nadieżdin
Tomasz Molga

Boris Nadieżdin 31 stycznia złożył w Centralnej Komisji Wyborczej wymagane 105 tys. podpisów poparcia z różnych regionów Rosji. Do 10 lutego komisja ma czas, aby zweryfikować podpisy i zdecydować o wpisaniu polityka na listę kandydatów. Wybory prezydenckie w Rosji odbędą się w dniach 15-17 marca 2024 roku.

Możliwe, że Borys Nadieżdin będzie jedynym politykiem, który otwarcie sprzeciwia się wojnie i kandyduje na prezydenta Federacji Rosyjskiej. - Jestem rosyjskim patriotą. I to jest najszczersza prawda! Szczerze życzę, aby Rosja była wielka, ale nie wielka w tym sensie, w jakim myśli Putin, rzucający w tę i z powrotem Kindżałami i Iskanderami [rakiety wykorzystywane na wojnie w Ukrainie - przyp. red.] - przedstawia się w wywiadzie z dziennikarzami niezależnego rosyjskiego serwisu Meduza.

- Rosja to powinien być wolny, spokojny kraj, do którego każdy chce przyjechać, a ludzie czują się tu dobrze - dodaje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wybory w Rosji. Kampania pełna cudów

- Teraz sam boję się wyobrazić sobie, jak to wszystko mogłoby się zakończyć - zwierza się dalej Nadieżdin. Dodaje, iż to "cud, że pozwolono mu zbierać podpisy". Wcześniej zaś "cudem" było, że "zgłosili się do niego ludzie", oferujący pomoc w budowie serwisu internetowego oraz w zbiórce pieniędzy na kampanię.

Rosyjscy komentatorzy powątpiewają w autentyczność cudów wokół kampanii Nadieżdina. - Nie udawajmy, że to są wybory. Nie jest to teraz możliwe. Poza Władimirem Putinem władze nie zarejestrowały jeszcze ani jednego poważnego kandydata. Nie jest możliwa rejestracja Nadieżdina. Reszta zgodziła się udawać statystów, aby kampania na rzecz ponownej nominacji Władimira Putina choć trochę przypominała wyścig wyborczy - komentuje w serwisie Radia Swoboda publicysta Iwan Preobrażeński.

Źródła portalu Meduza podają , że Kreml "nie jest gotowy", aby pozwolić Centralnej Komisji Wyborczej na rejestrację w wyborach jakichkolwiek polityków antywojennych. 60-letni Boris Nadieżdin jest deputowanym rosyjskiego parlamentu - Dumy. Rozpoznawalność zyskał dzięki występom w rosyjskiej państwowej telewizji. W programach wypowiadał się przeciwko wojnie i był przy tym regularnie rozjeżdżany i przekrzykiwany przez propagandystów.

Intryga Kremla? Taki kandydat jest przydatny

Część komentatorów uważa, że w kampanii wyborczej może odgrywać podobną rolę. - Z perspektywy celów Kremla, kandydat antywojenny może być przydatny w kampanii. Gdy na tle Putina zyska niewielkie poparcie, będzie to argument dowodzący, że większość Rosjan popiera wojnę - komentuje w rozmowie z WP dr hab. Krzysztof Żęgota z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Zajmuje się polityką bezpieczeństwa Rosji.

- Trudno ocenić, na ile niezależny jest ten kandydat. Skoro przedstawił się jako przeciwnik Putina, to wiele osób mogło być autentycznie zachęconych do złożenia podpisu poparcia - mówi dalej Żęgota. - Nie miejmy złudzeń. Na każdym etapie procedury wyborczej Nadieżdin może zostać usunięty przez komisję wyborczą. Rosyjskie państwowe media już zasygnalizowały takie powody - podsumowuje rozmówca WP.

Rosyjska komisja wyborcza do tej pory zarejestrowała kandydatów: nacjonalistę Leonida Słuckiego, komunistę Nikołaja Charitonowa i członka partii Nowy Lud Władysława Davankowa. Kilka innych osób deklarujących start wycofało się z wyścigu, apelując zarazem o poparcie Putina.

Po nich przewinął się korowód kandydatów, których publicyści nazwali "klaunami przed występem Putina". Bloger i ekolog Anatolij Bataszew przekazał, że nie udało mu się zebrać podpisów. Wycofał swoją kandydaturę i wyjaśniał, że przyrodzie wyszło to na dobre. Nie drukując arkuszy poparcia zaoszczędził 10 sosen.

Kandydatka w wyborach prezydenckich z Jekaterynburga
Kandydatka w wyborach prezydenckich z Jekaterynburga© Telegram | РАДА РУССКИХ

Rada Russkikh, 39-letnia blogerka branży urodowej przyjechała do siedziby komisji wyborczej z Jekaterynburga. Miała przy sobie tylko z jedno pudło podpisów. Ogłosiła, że to koniec, a chodziło jej o nagłośnienie trudnej sytuacji zwierząt, zwłaszcza psów.

Na ich tle Boris Nadieżdin prezentuje się wręcz znakomicie. Przypomniał, iż latem 2023 roku nie został zarejestrowany jako kandydat w wyborach na gubernatora obwodu moskiewskiego. Twierdzi, iż zapowiedział wtedy urzędnikom: "Nie dopuszczacie mnie, no to was urządzę! Wrócę jako kandydat na prezydenta".

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
rosjawładimir putinwybory
Wybrane dla Ciebie