Zmierzyli poparcie dla Putina. Grubo poniżej oficjalnych 78 proc.
Działacz rosyjskiej opozycji Leonid Wołkow ujawnił, iż według sondażu opozycyjnej pracowni badawczej rzeczywiste poparcie Rosjan dla Władimira Putina sięga zaledwie 40 proc. - Dopiero gdy ta antyputinowska większość uświadomi sobie, że jest większością, krajobraz polityczny w Rosji zmieni się nieodwracalnie - skomentował.
04.12.2023 12:21
Oficjalne wyniki sondaży zaufania wskazują, że Władimirowi Putinowi ufa 78 proc. Rosjan, a 74,6 proc. obywateli popiera prowadzoną przez niego politykę. Ten ostatni wskaźnik nie przekłada się poparcie dla toczonej wojny w Ukrainie. Grupa społeczna nazywana "partią wojny" to tylko 15 proc. obywateli. Te wyniki podawała pod koniec października rządowa agencja TASS w ślad za badaniami Rosyjskiego Centrum Badania Opinii Pulicznej (VTsIOM).
Opozycja związana z Aleksiejem Nawalnym stworzyła własną pracownię badań socjologicznych, działającą przy fundacji FBK, słynącej ze śledztw, które dokumentowały przekręty władzy Kremla. We wrześniu i październiku zespół socjologów przeprowadził dwa sondaże telefoniczne. Wykorzystano eksperymentalną metodę (opisujemy ją dalej w tekście), w której próbuje się odcedzić głosy osób, jakie deklarują poparcie dla Putina ze strachu przed ewentualnymi konsekwencjami. Jak tłumaczy Wołkow, ludzie mogą się obawiać ujawniania poglądów w rozmowie przez telefon z nieznajomym.
- W tych naszych dwóch badaniach we wrześniu i październiku 2023 r. odpowiednio 49 i 48 proc. respondentów zgodziło się z twierdzeniem: chciałbym, aby Putin pozostał prezydentem po marcu 2024 r - przekazał Wołkow. Opis badań zamieścił w serwisie X (dawniej Twitter).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosja. Prawdziwy sondaż o Putinie
Zastrzegł, że wśród osób popierających są nie tylko sami putiniści, ale także ci, którzy wyrażają obawy: "nagle będzie jeszcze gorzej", "nie zmienia się lidera w trakcie wojny", "jesteśmy do tego przyzwyczajeni". - Dlatego realne poparcie oceniamy na około 40 proc., nie więcej - interpretuje wynik.
Leonid Wołkow sam dodaje, że taki wynik nie będzie miał odzwierciedlania w wiosennych wyborach prezydenckich. To dlatego, że Kreml zbudował system, w którym "wyniki wyborów" nie są w żaden sposób powiązane z ocenami polityków. Władza bez trudu dociągnie do 85 proc. głosów w wyborach.
- Jakie jest zatem polityczne znaczenie naszego sondażu i znajomość prawdziwego poparcia Putina? Ważne jest, aby zrozumieć, że wyłoniła się antyputinowska większość, która nie rozpoznaje się jako taka. Kiedy jednak większość uświadomi sobie, że jest większością, krajobraz polityczny w Rosji zmieni się nieodwracalnie - przekonuje opozycjonista.
- Ponury i trudny rok 2023 utwierdził wielu w tym, co zawsze było dla nas oczywiste. Zmiany w Rosji są możliwe tylko od wewnątrz. Wybawienia nie da nam nikt - ani Zachód, ani Ukraińskie Siły Zbrojne, ani Marsjanie - podsumowuje.
Putin rozpoczyna kampanię. Nie miejmy złudzeń kto wygra
Z oceną rosyjskiej opozycji zgadza się dr hab. Krzysztof Żęgota, zajmujący się polityką bezpieczeństwa Rosji. - Nie można mieć wątpliwości co do tego, kto będzie zwycięzcą przyszłych wyborów prezydenckich w Rosji. Rosyjskie społeczeństwo jest w swojej masie oportunistyczne, obawia się wojny, ale wielkiego sprzeciwu i potencjału rewolucyjnego w nim nie ma. To ze względu na obawy przed represjami - komentuje naukowiec z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
- Z pewnością istnieje grupa obywateli, którzy są przeciwnikami Putina. Jak duża? Nie wiemy. Wszelkie sondaże należy traktować z rezerwą. Przypomnę, że w marcu 2022 roku doszło do antywojennych protestów w dużych miastach Rosji. Zostały one szybko spacyfikowane. Nawet za nazwanie operacji specjalnej w Ukrainie wojną, grożą kary więzienia - dodaje.
- Możliwe, że w wyborach otoczenie Putina wystawi jakiegoś uzgodnionego kontrkandydata. Nie mam złudzeń, że jakikolwiek prawdziwy opozycjonista zostanie dopuszczony do głosu - podsumowuje.
Czy Rosjanie popierają Putina? Jak powstał ten sondaż
Sondaż przeprowadzono metodą opisywaną jako "list experiments", którą eksperci Banku Światowego zalecają przy badaniach problemów, gdzie padają "wrażliwe pytania". Za takie pytania uważane są kwestie, gdzie zakłada się, że respondenci mogą nie być prawdomówni, nawet jeśli rachmistrz zapewnia im anonimowość i prywatność. "Metodą "list experiments" badano m.in. poziom nastrojów anty-LGBT w Stanach Zjednoczonych" - tłumaczył Berk Özler, główny ekonomista w Grupie Badań nad Rozwojem Banku Światowego.
W badaniach o poparciu Putina w ankiecie telefonicznej dwukrotnie wypowiadało się po tysiąc osób (wylosowanych jako reprezentatywna próba społeczna). Jedna grupa osób odnosiła się do pytań, wśród których padało: "Chciałbym, aby Putin pozostał prezydentem po marcu 2024 r. Tak lub Nie". Część respondentów stanowiła grupę kontrolną, która odpowiadała tylko na "niegroźne pytania" (np. rosyjskie sądy dbają o interes zwykłego obywatela - tak lub nie). Obu grupom odczytywano pytania i proszono tylko o odpowiedź, z iloma stwierdzeniami się zgadzają. Analiza wyników pozwala oszacować odsetek osób, które mają problem z wypowiedzią na temat Putina.
- Rosjanie odpowiedzą na pytanie w rodzaju, jak twoje życie zmieniło się w ciągu ostatniego roku, ale zapytani wprost, czy popierają Putina, będą kłamać, ponieważ boją się powiedzieć prawdę. Ten problem ilustruje wynik wyborów na mera Moskwy z 2013 roku. Aleksiej Nawalny miał w oficjalnych sondażach tylko 3 proc. poparcia, a ostatecznie oddano na niego 32 proc. głosów - tłumaczył Wołkow w materiale poświęconym metodologii badania. Wybory wygrał wówczas Siergiej Sobianin, uzyskując 53 proc. poparcia.
W listopadzie informowaliśmy, że Władimir Putin zdecydował, iż będzie ubiegać się o reelekcję w wyborach prezydenckich w marcu 2024 roku. Oznacza to, że najprawdopodobniej będzie rządzić Rosją co najmniej do 2030 roku.
71-letni Putin sprawuje władzę na Kremlu najdłużej ze wszystkich liderów Rosji od czasów Stalina. Źródła, które rozmawiały z Reutersem, zastrzegając anonimowość, przekazały, że Putin podjął już decyzję o ubieganiu się o reelekcję, a teraz jego doradcy przygotowują kampanię w wyborach.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski