Rosja nasyła migrantów na Finlandię. "To test nowego członka NATO"
Rosja obrała Finlandię za cel nowego kryzysu migracyjnego. Eksperci przewidują, że stanie się to samo co na polsko-białoruskim pograniczu. Najpierw testowanie przejść przez zieloną granicę, potem dramat dziesiątek osób, które będą umierać z powodu zimowych warunków.
20.11.2023 | aktual.: 17.01.2024 13:15
- Rosja próbuje zdestabilizować sytuację w Finlandii, bo ich prawdopodobnym celem jest uzyskanie wpływu na wynik przygotowywanych tam w 2024 roku wyborów prezydenckich. Kreml chciałby, aby do głosu doszli politycy antyimigranccy, bo oni zazwyczaj są też prorosyjscy - komentuje w rozmowie z WP dr hab. Krzysztof Żęgota z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Zajmuje się polityką bezpieczeństwa Rosji.
Jego zdaniem podobny mechanizm przyczynił się do zwycięstwa w wyborach na Słowacji Roberta Fico i partii Smer, uznawanej za prorosyjską. Słowacja zmagała się z napływem migrantów przybywających z Węgier. Słowacki polityk umiejętnie to rozgrywał, krytykując rządzących i zyskując w sondażach. Tymczasem w wyborach prezydenckich w Finlandii jednym z punktów debaty jest to, czy w tym kraju powinna powstać stała baza NATO. W wyborach startuje ośmiu kandydatów.
- Wywołując nowy kryzys migracyjny, Rosja testuje szczelność granicy zewnętrznej UE, chce sprawdzić reakcję nowego członka NATO. To test dla całego Sojuszu. Prawdopodobnie to początek operacji, mogącej przybrać skalę taką, jak w Polsce w 2021 roku, kiedy tysiące migrantów szturmowało przejście w Kuźnicy - dodaje Żęgota.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W kwietniu Finlandia wstąpiła do NATO i od tego czasu relacje pomiędzy sąsiadami uległy pogorszeniu. Rosyjscy politycy odgrażali się, że "podejmą odpowiednie środki zaradcze". W listopadzie na fińsko-rosyjskim pograniczu pojawili się migranci chcący ją przekroczyć. W ubiegłym tygodniu było to już ponad 400 osób (dane fińskiej straży granicznej). Doszło do pierwszych zamieszek.
Finlandia zamyka granicę. Szlak migracji przesuwa się na północ
Rozmówca WP zwraca uwagę, że bliskość fińskiej granicy i lotniska w Petersburgu może pozwolić Rosji na zgromadzenie dużej liczby osób, chcących przejść granicę UE. Z kolei głównym problemem służb Finlandii będzie upilnowanie linii granicy rozciągającej się na ponad 1200 kilometrach.
Jak już informowaliśmy, władze Finlandii wysyłają na granicę żołnierzy, na przejściach granicznych przygotowywane są bariery, mające powstrzymać napływ ludzi. 17 listopada zamknięto cztery przejścia graniczne na południu kraju.
Rząd Finlandii zapowiada, że o północy 22 listopada zamknie wszystkie przejścia graniczne z Rosją. To po relacjach, że 50 km od fińskiego Vartius (650 km na północ od Petersburga) pojawiły się kilkudziesięcioosobowe grupy migrantów. Ponieważ jest to przejście drogowo-kolejowe zostali oni wyposażeni (prawdopodobnie przez rosyjskie służby albo przemytników) w rowery.
"Patent z rowerem" również był już wykorzystywany w przeszłości. W 2015 roku około 5,5 tys. migrantów, głównie z Syrii, przejechało rowerami z Rosji do Norwegii przez przejście Storskog za kołem podbiegunowym. Podróżni ci wykorzystywali lukę w przepisach pozwalająca na wjazd do Norwegii osobom z rosyjską wizą pobytową. Dokument można było kupić w Damaszku. Norwegia oświadczyła wówczas, że odeśle przybyszów, ale Rosja odmówiła ich przyjęcia.
Polacy uświadamiają Finów. "Najgorsze przed wami"
Do objaśnienia kryzysu norweskie media szukają ekspertów m.in. w Polsce. Opisują także działania polskich władz jak wprowadzenie stanu wyjątkowego i budowę zapory granicznej.
W poniedziałek państwowy nadawca Yle opublikował wywiad z prof. Maciejem Duszczykiem z Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego. - Finlandia powinna być bardzo przygotowana na dalsze prowokacje. To wojna hybrydowa i Rosja nie przestanie tego robić. Najgorsze jeszcze przed wami - przekazał fińskim mediom prof. Duszczyk.
Podkreślił, że najtrudniejszym dylematem będą losy poszczególnych ludzi. Organizatorzy procederu nie zawahają się wysłać ich na zieloną granicę, na mniej pilnowane odcinki granicy. W warunkach skandynawskiej zimy wiąże się to z narażeniem dziesiątek osób na śmierć z wyczerpania i chłodu (na polsko-białoruskiej granicy odnotowano 55 ofiar).
- Jeśli ktoś przekroczy granicę i jego stan jest słaby, należy mu pomóc, a nie przepychać na drugą stronę (...). Państwo musi chronić życie ludzkie w swoich granicach. Zadaniem straży granicznej jest ochrona granicy, ale przekraczającym granicę mogą pomóc działacze organizacji humanitarnych - powiedział Duszczyk.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski