W Kaliningradzie przedawkowano propagandę. Sam gubernator musiał uspokoić mieszkańców
Gubernator Kaliningradu Anton Alichanow wbrew oficjalnym przekazom rosyjskich mediów musiał uspokajać mieszkańców, że NATO jednak nie zaatakuje Obwodu Kaliningradzkiego. Może to wskazywać na wzrost niepokojów społecznych w enklawie, która jest najsłabszym punktem Rosji - uważają eksperci.
21.04.2022 07:01
Butelka Pepsi kosztuje już 13 zł, najbogatszy pracodawca - montownia samochodów Avtodor - ogłasza straty i szuka zastępczego zajęcia dla swoich pracowników. Szykuje się blokada dostaw podstawowych towarów TIR-ami. Uciec autem do "dużej Rosji" nie ma jak, bo Polska i Litwa nie wystawiają wiz.
Do listy wojennych klęsk, które rujnują życie, mieszkańcy Kaliningradu dopisują jeszcze jeden punkt. Co wieczór rządowa telewizja straszy ich atakiem NATO. Rzekomo samoloty krążą przy samej granicy, a flota już płynie przez Bałtyk.
Gubernator Anton Alichanow zapytamy przez dziennikarkę dziennika "Izwiestia", na ile jest prawdopodobny atak siły zbrojnych NATO, odparł: - Wojsko NATO nie pojawi się w Kaliningradzie, bo nasz kraj od razu da na to asymetryczną odpowiedź (asymetryczną, czyli większą niż spodziewany atak - red.). Dlatego nie sądzę, żeby ktokolwiek rozegrał takie gry z Rosją. Poza tym Flota Bałtycka strzeże naszych granic i sprzętu wojskowego też. Wydaje mi się, że Europejczycy będą na tyle sprytni, by nie popełniać samobójstwa i nie atakować rosyjskiego regionu - powiedział.
Alichanow podkreślił, że natowskie lotnictwo straciło zainteresowanie Kaliningradem: "nie latają tak często jak na początku operacji specjalnej".
Przesadzili z wojenną propagandą. "To forma uspokojenia"
Słowa gubernatora idą na przekór płynącym z Moskwy przekazom propagandowym. Według tej narracji Polska i NATO dążą do ataku na Obwód Kaliningradzki i Białoruś. Dozbrajanie Ukrainy grozi wybuchem trzeciej wojny światowej.
- Wypowiedź gubernatora Obwodu Kaliningradzkiego stanowi formę uspokajania mieszkańców regionu, którzy prawdopodobnie zaczynają obawiać się o swój los. To skutek aktywności propagandowej Kremla, który kreuje obraz rzekomo zbliżającego się ataku - tłumaczy Michał Marek z Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa, autor monografii "Operacja Ukraina" i badacz dezinformacji.
Podkreśla, że rosyjskie władze eksponując wątek zagrożenia atakiem, starają się wzmacniać obraz Rosji jako oblężonej twierdzy. W ten sposób usprawiedliwia się decyzję o agresji przeciwko Ukrainie oraz stymuluje się konsolidację społeczeństwa wokół armii i Władimira Putina.
- Możemy przypuszczać, iż mieszkańcy "okrążonego przez NATO" obwodu oceniają w sposób nieco inny sytuację, niż mieszkańcy Moskwy, Petersburga czy rosyjskiej prowincji z zachodniej części kraju. W większym stopniu obawiają się izolacji, odcięcia od dostaw towarów, czy bezpośredniego ataku NATO, którym straszy Moskwa - mówi dalej Michał Marek.
Dodaje, że wypowiedź gubernatora obwodu jest nagłaśniana przez wiele lokalnych mediów. To prawdopodobnie reakcja na doniesienia służb o wzroście niepokojów społecznych w obwodzie kaliningradzkim.
- Warto rozumieć, że Obwód Kaliningradzki jest pewnego rodzaju słabym punktem Rosji. Aby zadać Moskwie dotkliwe straty i wpłynąć na zmianę polityki Władimira Putina, politycy państw NATO i UE powinni wykazać więcej zdecydowania na kierunku wprowadzenia "pełnej izolacji" tego regionu - podsumowuje Michał Marek.
Fatalne wieści dla Kaliningradczyków. Pepsi już po 15 zł
Popularny w Kaliningradzie kanał na Telegramie wyzłośliwia się na temat wypowiedzi gubernatora. "Tylko spójrzcie jak nasz przystojny gubernator promienieje pewnością siebie! Patrzysz na niego, słuchasz jego słów i jakoś mimowolnie budzi się optymizm. Cóż, po co tracić serce, skoro wszystko wokół jest takie fajne!" - pisze autor kanału Jantarnyj.
Przekonuje, iż pomimo zapewnień władz, że sytuacja gospodarcza "jest pod kontrolą" portfele mieszkańców rujnuje drożyzna. Sympatycy kanału z oburzeniem publikują zdjęcia ze sklepów.
Butelka Pepsi kosztuje już 226 rubli (ok. 13 zł), litrowy sok w kartonie 282 ruble (15 zł). Wcześniej pisano o winogronach, które w lokalnym sklepie kosztowały 999 rubli. Sieć Leroy Merlin, u nas krytykowana za utrzymanie biznesu w Rosji, zbiega cięgi również u Rosjan, bo podniesiono ceny podstawowych artykułów remontowych.
Władimir Szczerbakow, założyciel kaliningradzkiej montowni samochodów Avtotor poinformował media, że teraz firma działa ze stratą. Firma montująca auta marek: BMW, Hyundai i Kia. Była największym płatnikiem podatków w regionie.
- Działamy ze stratą, ale nie planujemy jeszcze redukcji personelu. Mamy nadzieję, że rząd nam pomoże, ponieważ pomaga wszystkim firmom strategicznym. Mamy zestawy części pozwalające na miesiąc pracy, co będzie dalej, wcale nie jest jasne - powiedział Szczerbakow. Skarżył się, że w związku z sankcjami nie otrzymuje przesyłek z Korei. Montaż aut BMW został wstrzymany już 1 marca.
Czytaj też:
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski