Utrąciły ją fałszywe donosy. Ujawniamy kulisy politycznej intrygi

Kiedy nauczycielka Agnieszka Bąk już miała zostać dyrektorką szkoły leśnej w Biłgoraju, ruszył atak szkalującymi ją fałszywymi anonimami. Prokuratura ustaliła, że wysyłano je z adresu należącego do spółki prowadzonej przez rodzinę powiązaną politycznie z Suwerenną Polską i Marcinem Romanowskim. Mimo prawomocnych wyroków w sprawie nauczycielki, nowa władza nie zrobiła nic.

Politycy Suwerennej Polski podczas szkolnej uroczystościPolitycy Solidarnej Polski podczas szkolnej uroczystości w Biłgoraju: Marcin Romanowski, Andrzej Borowiec i Edward Siarka, zdjęcie z 2023 roku
Źródło zdjęć: © ZSL w Biłgoraju
Paweł Buczkowski

- Mam za sobą prawomocne wyroki sądów, zarówno administracyjnego, jak i sądu pracy, które jednoznacznie potwierdzają moje racje i zobowiązują organ prowadzący do powierzenia mi stanowiska dyrektora w Zespole Szkół Leśnych w Biłgoraju. Niestety, mimo tych orzeczeń, wyroki nie są wykonywane - nie ukrywa rozżalenia nauczycielka Agnieszka Bąk.

Swoją walkę z układem rozpoczęła już ponad trzy lata temu, w chwili kiedy karty w powiecie biłgorajskim rozdawali politycy Solidarnej Polski, szczególnie ci związani z Marcinem Romanowskim.

Nauczycielka Zespołu Szkół Leśnych w Biłgoraju zdecydowała wtedy, że wystartuje w konkursie na dyrektora, bo na emeryturę zdecydowała się odejść poprzednia dyrektorka. 24 czerwca 2022 r. komisję konkursową powołuje Ministerstwo Klimatu i Środowiska, które jest organem prowadzącym szkołę. 13 lipca Agnieszka Bąk wygrywa konkurs, komisja wskazuje ją bowiem w głosowaniu jako kandydatkę na dyrektorkę. Pozostaje tylko poczekać na powierzenie stanowiska przez organ prowadzący. Jej konkurent w konkursie Adam Przytuła nie spełnił wymogów formalnych, bo nie dostarczył na czas kompletu dokumentów.

Schetyna o zarzutach dla Ziobry. "To jest upadek"

Anonim wkracza do akcji

Ale nieoczekiwanie w tym samym czasie pojawia się seria donosów wysyłanych mailem do szkoły, ale również do kuratorium, premiera Mateusza Morawieckiego, ministra edukacji Przemysława Czarnka, prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, a nawet do dyrektora generalnego Lasów Państwowych. Donosy dotyczą m.in. odchodzącej dyrektorki, ale głównym celem jest Agnieszka Bąk. Najpoważniejszy zarzut dotyczy jej rzekomo niewłaściwych relacji z uczniami.

Autor listów podpisuje się nawet imieniem i nazwiskiem jednego z nauczycieli. Ale ten już na drugi dzień zaprzecza, że jest autorem i zgłasza policji, że ktoś się pod niego podszywa. Mimo że maile zawierają fałszywe informacje, odnoszą skutek i 27 lipca konkurs zostaje unieważniony przez ministerstwo. Agnieszka Bąk dowiaduje się o tym osobiście w resorcie, gdzie jeden z dyrektorów oznajmia, że wpływały maile w jej sprawie, a ich ranga jest tak wielka, że minister Anna Moskwa, a z jej upoważnienia wiceminister Edward Siarka (Solidarna Polska), zdecydował o unieważnieniu postępowania.

W drugim konkursie Agnieszka Bąk już nie startuje, bo wcześniej zaskarża decyzję o unieważnieniu pierwszego do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie i czeka na pozytywne rozstrzygnięcie. O stanowisko walczy już tylko wspomniany wcześniej Adam Przytuła. Wygrywa i 20 stycznia 2023 roku zostaje dyrektorem Zespołu Szkół Leśnych w Biłgoraju.

Dyrektor przyznaje: Andrzej Borowiec zaproponował mi udział w konkursie

Okazuje się, że Adam Przytuła nie był tu całkiem przypadkową osobą. Nauczyciele szkoły przyznają w rozmowie z WP, że zanim jeszcze konkurs został ogłoszony, w środowisku krążyła informacja, że Andrzej Borowiec (szef struktur Solidarnej Polski w Biłgoraju), poszukuje kandydata na dyrektora szkoły. Dlaczego on? Polityk był wówczas dyrektorem Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie, a biłgorajskie technikum szkoli przyszłe kadry leśnicze. Nauczyciele mówią, że chodziło po prostu o znalezienie "kogoś swojego". I chętny się znajduje. Adam Przytuła dziś także przyznaje w rozmowie z WP, że propozycję złożył mu właśnie Andrzej Borowiec.

- On nie namawiał mnie, tylko zaproponował mi. Pewnie znał mnie z opinii swojego brata, że jestem osobą odpowiednią na zajęcie ewentualne takiego stanowiska, dlatego, że pełniłem funkcję dyrektora przez wiele lat najpierw szkoły podstawowej, później gimnazjum. Miałem bardzo dobre opinie, nie wpływały nigdy żadne skargi na moją pracę - mówi Adam Przytuła w rozmowie z WP.
Adam Przytuła
Adam Przytuła © Zespół Szkół Leśnych w Biłgoraju

Polityczny klan Borowców

Brat, o którym wspomina Adam Przytuła to Józef Borowiec, który mieszka w tej samej wsi co dyrektor. Józef podobnie jak Andrzej działa politycznie, do 2024 roku był radnym powiatu biłgorajskiego. W ostatnich wyborach samorządowych kandydował z KWW Prawicowa Polska Marcina Romanowskiego, ale mandatu już nie zdobył, bo lokalny komitet byłego wiceministra w rządzie Mateusza Morawieckiego konkurował tu z PiS, który zdobył większość.

Dlaczego "kadrowym" w sprawie szkoły miałby być właśnie Andrzej Borowiec? Oprócz tego, że był wówczas szefem lubelskich leśników, pochodzi z Aleksandrowa koło Biłgoraja. On i cała rodzina Borowców jest tu bardzo znana. Andrzej Borowiec był człowiekiem Marcina Romanowskiego, który postanowił właśnie stąd ubiegać się o mandat posła w 2019 roku. Wtedy do Sejmu się jeszcze nie dostał, ale został wiceministrem sprawiedliwości i prawą ręką Zbigniewa Ziobry m.in. w kwestii podziału środków z Funduszu Sprawiedliwości. Kiedy z powodu zarzucanych mu nieprawidłowości przy zarządzaniu funduszem postanowił uciec z Polski przed prokuraturą, lokalna plotka głosi, że to właśnie Andrzej Borowiec miał mu pomagać w wyjeździe. Kiedy po zmianie władzy w Polsce, Borowiec na początku 2024 roku stracił stanowisko szefa RDLP w Lublinie, został wójtem rodzinnego Aleksandrowa.

Dziś Andrzej Borowiec zaprzecza, że uczestniczył w procesie rekrutacyjnym na dyrektora leśniczej szkoły.

- Nie proponowałem nikomu takiego stanowiska, gdyż nadleśniczy nadleśnictwa nie ma takich kompetencji. Natomiast zawsze jest dobrze, gdy na dane stanowisko aplikuje wiele osób - odpowiada Andrzej Borowiec na pytanie WP.

- Nie mam żadnej wiedzy co do wyjazdu posła Marcina Romanowskiego. Nie wyobrażam sobie nawet takiego rozwiązania, abym mógł mu w tym jakkolwiek pomagać - zaprzecza stanowczo Andrzej Borowiec.

W polityce oprócz wspomnianego brata Józefa była też siostra Agata Borowiec, radna sejmiku lubelskiego, a następnie posłanka PiS w latach 2015-2019. Później los zawodowo związał ją z Orlenem, kierowanym przez Daniela Obajtka. Z pełnej listy wejść do siedziby zarządu Orlenu, do której dotarła WP, wynika, że odwiedzała Daniela Obajtka 20 razy, z czego 7 jeszcze w chwili kiedy była posłanką PiS w 2019 roku.

Kolejny brat - Łukasz Borowiec, również w przeszłości był w samorządzie, w 2006 roku zdobył mandat radnego powiatu z listy PiS. Potem zajął się biznesem w rodzinnej spółce "Kazimierz", która jak się okazało, również odegrała dużą rolę w sprawie anonimów wysyłanych do Zespołu Szkół Leśnych. Zajmował się też m.in. drukowaniem banerów wyborczych dla szeregu polityków Zjednoczonej Prawicy, w tym Marcina Romanowskiego. O tym wątku piszemy dalej.

Tłumy polityków w Zespole Szkół Leśnych

Powiązania polityczne w sprawie szkoły mają znaczenie, bo po wyborze Adama Przytuły na stanowisko dyrektora, aż roi się tu od polityków Solidarnej Polski. 24 marca 2023 r. szkoła ogłasza na swoim Facebooku, że "w dniu wczorajszym" odwiedzili ją m.in.: wiceminister klimatu i środowiska Edward Siarka (Solidarna Polska), wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski (Solidarna Polska), wicewojewoda lubelski Bolesław Gzik (Solidarna Polska) oraz wspomniany wcześniej Andrzej Borowiec (Solidarna Polska), jako dyrektor RDLP w Lublinie. Politycy uczestniczą w uroczystym apelu szkolnym, a potem wspólnie sadzą drzewka w lesie.

W maju 2023 roku w szkolnej hali sportowej odbywa się XXII Kresowy Konkurs Sygnalistów Myśliwskich, a wiceminister Marcin Romanowski przemawia do uczestników, wręcza nagrody, a z rąk Andrzeja Borowca odbiera akt nadania tytułu "Przyjaciel lubelskich lasów". Relacja zdjęciowa z uśmiechniętym wiceministrem trafia nie tylko na szkolną stronę i jej media społecznościowe, ale również chwali się nią sam Romanowski i RDLP w Lublinie.

Nauczyciele wspominają, że podobnych spotkań było znacznie więcej. Wydarzenia z udziałem polityków w szkole są możliwe, bo zgadza się na nie dyrektor Adam Przytuła. Na wielu zdjęciach występuje razem z Marcinem Romanowskim i Andrzejem Borowcem.

Marcin Romanowski
Marcin Romanowski podczas konkursu w ZSL w Biłgoraju. Po prawej od wiceministra na zdjęciu dyrektor szkoły Adam Przytuła i dyrektor RDLP w Lublinie Andrzej Borowiec © ZSL w Biłgoraju

Trop ws. anonimów urywa się w spółce "Kazimierz"

W tym czasie Agnieszka Bąk cały czas pracuje w szkole, równocześnie czeka na decyzję WSA w Warszawie w sprawie konkursu, ale również szuka osoby, która anonimowo obrzuciła ją błotem.

W 2022 roku sprawą anonimów zajmowała się Prokuratura Rejonowa w Biłgoraju. Postępowanie przygotowawcze było prowadzone w sprawie podszywania się pod nauczyciela Zespołu Szkół Leśnych. Prokurator miał ustalić, kto na adres ZSL w Biłgoraju i innych podmiotów wysyłał wiadomości mailowe zniesławiające byłą dyrektorkę szkoły oraz Agnieszkę Bąk. Ale już 23 grudnia 2022 roku postępowanie zostało umorzone wobec niewykrycia sprawcy przestępstwa. Chociaż prokurator był bardzo blisko ustalenia, kto szkalował nauczycielkę, bo dotarł pod pewien adres.

- Przeprowadzone w sprawie czynności dowodowe pozwoliły na ustalenie, iż numer karty SIM użyty do rejestracji adresu email, z którego wysyłano zakwestionowane wiadomości, był numerem karty do ogólnodostępnego internetu dla osób mieszkających w budynkach dzierżawionych przez spółkę "Kazimierz". Przeprowadzone czynności nie pozwoliły jednak na kategoryczne ustalenie sprawcy - informował WP prokurator Rafał Kawalec, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu.

Prezeską wspomnianej spółki "Kazimierz" jest Krystyna Borowiec, prywatnie matka Andrzeja Borowca. Prokurentem spółki był zaś wtedy Łukasz Borowiec, brat Andrzeja, dziś pełnomocnik tej samej spółki. "Kazimierz" to spółka, o której zrobiło się głośno po śledztwie wszczętym ws. druku banerów wyborczych polityków Zjednoczonej Prawicy w ostatnich kilku wyborach. W przypadku materiałów dla Daniela Obajtka czy Jana Kanthaka, faktury za nie się odnalazły, więc w tej kwestii śledztwo umorzono.

Zarzuty w lutym tego roku Łukasz Borowiec (prosi o podawanie swojego pełnego nazwiska) usłyszał za druk co najmniej 4 tys. banerów wyborczych Marcina Romanowskiego przed wyborami do Sejmu w 2023 r. Usługa, zdaniem prokuratury warta nawet blisko 100 tys. zł, została przez niego wykonana za darmo. On sam w rozmowie z WP mówi, że tylko wynajął pewnej firmie należący do spółki ploter, za co miał dostać 1000 zł. Dane spółki obiecuje jednak ujawnić, dopiero kiedy będzie bliżej kolejnych wyborów, bo prokuratura jego zdaniem, już nie będzie wtedy tak skłonna do jej ścigania. Proces w jego sprawie trwa.

Po zamieszaniu z banerami drukowanymi przez spółkę "Kazimierz" w garażu w Aleksandrowie, rodzinna firma dwa razy zmieniała nazwę: najpierw na "Gmyz", a obecnie na "Stanisław683". Spółka nie zajmowała się tylko drukiem materiałów wyborczych, ale ma też swoje nieruchomości. Jedna z nich jest w Biłgoraju, gdzie spółka Borowców wynajmowała mieszkania. I to właśnie stamtąd, jak mówi WP Łukasz Borowiec, miał zostać wysłany mail z anonimem ws. Agnieszki Bąk. Równocześnie on sam zaprzecza, że wysyłał maile z donosami w sprawie nauczycielki. Przekonuje, że w budynku spółki wszyscy wynajmujący mieszkania korzystali z ogólnodostępnego internetu.

- W domu mieszkało ze 30 osób i każdy mógł przyjść i ktoś to mógł wysłać z tego IP. Byłem przesłuchiwany w tej sprawie przez policję, ale ja nic o tym nie wiedziałem. Każdy mógł przyjść i się zalogować. Nie wiem, jak to się mogło stać – przekonuje Łukasz Borowiec w rozmowie z WP.

Sugestie, że za wiadomościami mógł stać on, lub ktoś z jego rodziny, nazywa pomówieniami.

WSA uchyla unieważnienie konkursu. Ministerstwo nic nie robi

Agnieszka Bąk nic nie wskórała w prokuraturze, ale korzystną decyzję wydał w jej sprawie po ponad roku Wojewódzki Sąd Administracyjnego w Warszawie, który 24 października 2023 r. uchylił zaskarżone zarządzenie ministra klimatu ws. unieważnienia konkursu na dyrektora. Decyzja WSA się uprawomocniła, ale resort klimatu nic z nią nie zrobił. Po wyborach 15 października 2023 roku i zmianie władzy w Polsce nauczycielka liczyła, że sprawy przyspieszą. Nic takiego się jednak nie stało.

W lutym 2024 roku w sprawie nauczycielki interweniuje w ministerstwie posłanka KO z Biłgoraja Małgorzata Gromadzka. Przytacza prawomocny wyrok WSA. Wiceminister klimatu i środowiska w lipcu 2024 r. przyznaje, iż resort wyrok zna.

"Rzecz jednak w tym, że stanowisko to jest obsadzone. Akt powierzenia panu Adamowi Przytule stanowiska dyrektora ZSL w Biłgoraju z dnia 20 stycznia 2023 r. (...) nie został zakwestionowany, a tym bardziej uchylony albo nie stwierdzono jego nieważności w żadnej prawem przewidzianej procedurze. Tym samym brak jest formalnych przesłanek do stwierdzenia obecnie, że pan Adam Przytuła nie jest dyrektorem ZSL w Biłgoraju" - odpisuje posłance wiceminister Mikołaj Dorożała.

Sąd pracy: 10 dni na powierzenie stanowiska dyrektora

Jedynym ukłonem nowego kierownictwa resortu wobec Agnieszki Bąk, jest propozycja stanowiska drugiej wicedyrektorki szkoły, które ona przyjmuje. Nauczycielka nie wycofuje się jednak ze złożonego pozwu do sądu pracy. 4 lutego 2025 roku Sąd Rejonowy w Biłgoraju orzeka, że organ prowadzący powinien powierzyć Agnieszce Bąk stanowisko dyrektora Zespołu Szkół Leśnych. Daje na to 10 dni od uprawomocnienia się orzeczenia. To znowu nic nie zmienia.

Wiceminister Mikołaj Dorożała odpisuje w kwietniu na zapytanie poselskie Małgorzaty Gromadzkiej, że "pełnomocnik pozwanego Zespołu Szkół Leśnych w Biłgoraju wniósł o uzasadnienie orzeczenia" oraz "istnieje możliwość skierowania apelacji". Na resorcie nie robi to wrażenia, że za apelacją szkoły do sądu drugiej instancji stoi bezpośrednio zainteresowany, czyli Adam Przytuła.

Ale Agnieszka Bąk wygrywa również i za drugim razem. Korzystny dla niej wyrok zapada 23 października 2025 roku. Sąd Okręgowy w Zamościu oddala apelację szkoły i utrzymuje orzeczenie z 4 lutego. Wyrok zobowiązuje Zespół Szkół Leśnych do złożenia oświadczenia w zakresie powierzenia powódce kierowania Zespołem Szkół Leśnych w Biłgoraju. Agnieszka Bąk powinna w przeciągu 10 dni objąć stanowisko dyrektora szkoły. 24 października pani Agnieszka informuje o wyroku organ prowadzący szkołę. I do dziś czeka na jakąkolwiek reakcję Ministerstwa Klimatu i Środowiska.

Agnieszka Bąk: wyroki nie są wykonywane

Nauczycielka w rozmowie z WP przyznaje, że cała sytuacja jest dla niej ekstremalnie trudna. Przekonuje, że walczy nie o osobiste korzyści, lecz o poszanowanie prawa i sprawiedliwości.

- To bolesne, gdy instytucje publiczne, które powinny być wzorem przestrzegania prawa, same go nie respektują. Czuję zmęczenie tą walką, ale również determinację, bo wierzę, że każdy obywatel ma prawo oczekiwać, że prawo w Polsce działa w praktyce, a nie tylko w teorii. Moja sprawa to nie tylko kwestia stanowiska, lecz także test na wiarygodność i skuteczność naszego systemu prawnego. Mimo wszystko wierzę, że prawo ostatecznie zwycięży, a i organ prowadzący wykona ciążące na nim wyroki. To jedyna droga, by odbudować zaufanie do instytucji publicznych i przywrócić wiarę, że sprawiedliwość w Polsce ma realne znaczenie - mówi Agnieszka Bąk.

Jedna z nauczycielek szkoły przyznaje, że nauczyciele zjednoczyli się w obronie Agnieszki Bąk, ale nadal obawiają się o swoją pracę. Ona sama również chce być anonimowa, bo jak mówi, nauczyciele interweniowali w wielu miejscach, a reakcji jak dotąd nie było żadnej.

- Mam wrażenie, że nic się nie zmieniło od ostatnich wyborów. Miałam ogromne oczekiwania, że wreszcie zapanuje sprawiedliwość i przyzwoitość w publicznym życiu, a okazuje się, że niekoniecznie tak jest. Ostatni wyrok dla każdego powinien być czymś świętym, dla instytucji tym bardziej. Mam wrażenie, że ten układ polityczny niespecjalnie się różni od tego, co było wcześniej - komentuje nauczycielka.

Wśród pracowników szkoły słychać też, że dyrektor Adam Przytuła wcześniej korzystał ze wsparcia politycznego Suwerennej Polski, a dziś jest chroniony przez PSL.

- Do żadnej partii nigdy nie należałem i nie należę - stanowczo odpowiada Adam Przytuła.

Dyrektor Zespołu Szkół Leśnych w Biłgoraju przekonuje też, że z anonimowymi pomówieniami wobec Agnieszki Bąk nie miał nic wspólnego.

MKiŚ: Trwa analiza sytuacji prawnej

Biuro prasowe resortu w niepodpisanej przez nikogo odpowiedzi na pytania WP przekonuje, że "Minister Klimatu i Środowiska jako organ prowadzący nie był stroną postępowań, ani nie brał w nich udziału w żadnym innym charakterze. Tym samym nie jest adresatem wydanych tam orzeczeń" - czytamy.

Równocześnie resort przyznaje, że sam dyrektor Zespołu Szkół Leśnych nie może wykonać wyroku. Przedstawiciele MKIŚ dodają, że dyrektor Adam Przytuła "oddał się do dyspozycji" ministra, składając rezygnację 12 listopada, czyli w dniu, w którym WP zadała mu pytania w tej sprawie. Okazuje się, że do piątku 14 listopada minister klimatu Paulina Hennig-Kloska (Polska 2050) wciąż decyzji w jego sprawie nie podjęła.

"W przypadku przyjęcia tej rezygnacji wywrze ona skutki prawne z upływem trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia, zgodnie z obowiązującymi przepisami. Decyzja dyrektora nie przesądza o dalszych decyzjach ministra w zakresie obsadzenia stanowiska dyrektora Zespołu Szkół Leśnych w Biłgoraju" - zaznacza biuro prasowe MKiŚ.

Jak dodano, służby prawne ministerstwa analizują sytuację prawną Zespołu Szkół Leśnych. Na podstawie tej analizy minister Paulina Hennig-Kloska podejmie decyzję o dalszych działaniach w zakresie powierzenia obowiązków dyrektora szkoły.

Szef "Solidarności": to arogancja władzy

List otwarty ws. sytuacji w szkole opublikował w tym tygodniu w mediach społecznościowych szef NSZZ "Solidarność" Pracowników Oświaty i Wychowania w Biłgoraju. Opisał w nim walkę Agnieszki Bąk z intrygą, której została poddana.

- W naszym środowisku na taką sytuację mówi się: arogancja władzy. Dla mnie to jest kolejny policzek dla środowiska oświatowego, dla rodziców i dla uczniów. Nieprzestrzeganie wyroków i stawianie się ponad prawem. Jestem zażenowany postawą ministerstwa - komentuje w rozmowie z WP Andrzej Antolak z NSZZ "Solidarność".

Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl

Najciekawsze śledztwa, wywiady i analizy dziennikarzy WP. Konkretnie i bez lania wody. Nie przegapisz tego, co najważniejsze!

Wybrane dla Ciebie
Ukraińskie gwiazdy rezygnują z programu po skandalu korupcyjnym
Ukraińskie gwiazdy rezygnują z programu po skandalu korupcyjnym
Kontrowersyjna aukcja. Ujawniają, jakie przedmioty wystawiono
Kontrowersyjna aukcja. Ujawniają, jakie przedmioty wystawiono
Sienkiewicz o aukcji w Niemczech. "Jestem zdumiony"
Sienkiewicz o aukcji w Niemczech. "Jestem zdumiony"
„Nie zapłacimy”. Duszczyk o pakcie migracyjnym
„Nie zapłacimy”. Duszczyk o pakcie migracyjnym
Spotkanie papieża z ubogimi. Wśród nich 50 osób transseksualnych
Spotkanie papieża z ubogimi. Wśród nich 50 osób transseksualnych
Z auta został wrak. "Zmęczony kierowca może być niebezpieczny"
Z auta został wrak. "Zmęczony kierowca może być niebezpieczny"
100 dni, jeden kebab i miliony lajków. Nawrocki na razie lekko wyprzedza [OPINIA]
100 dni, jeden kebab i miliony lajków. Nawrocki na razie lekko wyprzedza [OPINIA]
Auto uderzyło w drzewo. Trzy osoby ranne, w tym dziecko
Auto uderzyło w drzewo. Trzy osoby ranne, w tym dziecko
Tusk o akcie dywersji. Zawrzało po planach aukcji w Niemczech [SKRÓT DNIA]
Tusk o akcie dywersji. Zawrzało po planach aukcji w Niemczech [SKRÓT DNIA]
Putin przelicytuje? Prof. Andrew Michta o relacjach USA-Rosja
Putin przelicytuje? Prof. Andrew Michta o relacjach USA-Rosja
Szarpanina z nową burmistrz. Prokuratura zabrała głos
Szarpanina z nową burmistrz. Prokuratura zabrała głos
Uszkodzenie torowiska na Mazowszu. Premier reaguje
Uszkodzenie torowiska na Mazowszu. Premier reaguje