"Wielka burda". Polityk PiS opowiada, co zrobili ludzie Romanowskiego

Swój sukces wyborczy Marcin Romanowski zawdzięcza m.in. temu, że zbudował silną sieć powiązań wśród samorządowców z powiatu biłgorajskiego. Od jednego z nich wynajął nawet dom, chociaż nie wiadomo, czy za niego płacił - ustaliła Wirtualna Polska.

Dom, w którym miał mieszkać Marcin Romanowski w Gilowie. Poseł PiS promował w wyborach samorządowych właściciela domu
Dom, w którym miał mieszkać Marcin Romanowski w Gilowie. Poseł PiS promował w wyborach samorządowych właściciela domu
Źródło zdjęć: © FB, WP | Paweł Buczkowski
Paweł Buczkowski

18.12.2024 | aktual.: 18.12.2024 08:05

Poszukiwany przez policję poseł PiS Marcin Romanowski wciąż ukrywa się przed organami ścigania. Wirtualna Polska ustaliła, gdzie leczył się tuż przed zniknięciem.

Romanowskiego szukano m.in. w Gilowie w powiecie biłgorajskim, gdzie miał ostatnio mieszkać.

To właśnie w tym powiecie Romanowski zbudował silną sieć powiązań, która w ostatnich wyborach pomogła mu zdobyć mandat posła. A popularność budował wręczając czeki na różne inwestycje.

- Jego siłą były jednostki OSP i Koła Gospodyń Wiejskich. Strażakom przywoził sprzęt, a gospodyniom lodówki. Nikt inny z kandydatów PiS, ani nawet Suwerennej Polski nie miał takiego zaplecza finansowego - mówi Wirtualnej Polsce wysoko postawiony polityk Prawa i Sprawiedliwości z powiatu biłgorajskiego.

Właśnie powiat biłgorajski dostał z Funduszu Sprawiedliwości, poza naborami i konkursami, aż 4 mln 975 tys. zł - wynika z opublikowanych w tym roku danych Ministerstwa Sprawiedliwości. To aż 21 proc. z całej kwoty 22 mln zł, która trafiła do województwa lubelskiego.

O działaniach Romanowskiego grzmiała lubelska posłanka KO Marta Wcisło. Zarzuciła wprost, że używał pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości do kampanii wyborczej. - Do samej nocy, ciemno już było, mówili mi strażacy, jak trzynastego w piątek, jeszcze minister przyjeżdżał i rozdawał czeki - relacjonowała.

To wszystko przyniosło efekty. Romanowski dostał 17 318 głosów i został posłem. 1/3 wszystkich głosów uzbierał tylko w jednym powiecie - właśnie biłgorajskim. Najbardziej wierne okazały się gminy Potok Górny, Turobin i Aleksandrów. Te dwie ostatnie to bastiony zaufanych ludzi Romanowskiego.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kim jest właściciel domu wynajmowanego przez Romanowskiego?

Na miejsce swojego zamieszkania w powiecie biłgorajskim poseł Romanowski wybrał wieś Gilów w gminie Goraj. Taki adres w liście gończym podała w czwartek Komenda Stołeczna Policji. W piątek na drzwiach domu znaleźliśmy kartkę z dwoma numerami telefonów. Pod jednym z nich zgłosiła się kobieta, która stwierdziła, że nie wie, kiedy ostatnio był tam Romanowski. - Mieliśmy pusty dom do wynajęcia, daliśmy ogłoszenie i po prostu wynajęliśmy - powiedziała, sugerując, że nie miała bliższych kontaktów z posłem PiS.

Mija się z prawdą

To nieprawda. Jak ustaliliśmy, naszą rozmówczynią była Anna Mamona-Szymańska, radna z pobliskiego Turobina, prowadząca tam zakład fryzjerski. Turobin to miejsce, gdzie Romanowskiego w ostatnich wyborach poparł co czwarty mieszkaniec gminy. A Mamona-Szymańska to radna startująca z komitetu burmistrza Andrzeja Koziny, blisko współpracującego z Romanowskim.

Córka Anny Mamony-Szymańskiej pracuje jako sekretarka w Urzędzie Miejskim w Turobinie. Partner radnej to z kolei właściciel domu, który jako swój adres zamieszkania podawał Marcin Romanowski. Chodzi o Krzysztofa Mielko, w przeszłości ochroniarza. On sam w piątek nie chciał z nami rozmawiać o kontaktach z poszukiwanym posłem PiS. A kontakty były z pewnością bliskie, bo przed kwietniowymi wyborami samorządowymi Romanowski nagrał nawet film, w którym wspierał Mielkę, kandydującego do Rady Gminy Goraj.

- Krzysztof będzie w tej kadencji starał się, żeby chodnik w Gilowie w końcu powstał. Jest bardzo potrzebny, ponieważ ruch tutaj jest rzeczywiście bardzo duży - mówił na filmie Romanowski.
Marcin Romanowski wspierający Krzysztofa Mielko w wyborach samorządowych. W tle po prawej dom, w którym miał mieszkać były wiceminister sprawiedliwoś
Marcin Romanowski wspierający Krzysztofa Mielko w wyborach samorządowych. W tle po prawej dom, w którym miał mieszkać były wiceminister sprawiedliwoś© Facebook

Były wiceminister na nagraniu stoi na tle domu, w którym miał ostatnio zamieszkiwać. Obok niego stoi zaś Krzysztof Mielko. Takie wsparcie mieszkańców Gilowa jednak nie przekonało. Mielko w ostatnich wyborach dostał tylko 34 głosy i osiągnął najgorszy, trzeci wynik w jednomandatowym obwodzie.

Zastanawiająca jest kwestia wynajmu domu, która nie znajduje odzwierciedlenia w oświadczeniu majątkowym Krzysztofa Mielko, złożonym w kwietniu, na zakończenie poprzedniej kadencji Rady Gminy Goraj. Wynika z niego, że nie uzyskiwał on żadnych przychodów z wynajmu domu Romanowskiemu. Być może wynajmował go za darmo, ale w takiej sytuacji poseł powinien to wpisać do rejestru korzyści, w którym parlamentarzyści mają obowiązek ujawnić każdą otrzymaną darowiznę wartą więcej niż 380 zł. Poseł PiS o bezpłatnym wynajmie domu w Gilowie w swoim rejestrze korzyści nie napisał.

Wiele wątpliwości

Część informatorów WP w ogóle powątpiewa, że Marcin Romanowski rzeczywiście mieszkał w Gilowie. - Romanowski chce wynająć dom i trafia do takiej dziury, jak Gilów? Stać go było na wynajęcie wszędzie - uważa nasz informator.

Podobnie mówili WP mieszkańcy Gilowa. Jeden z nich stwierdził nawet, że częściej widział Romanowskiego w telewizji niż we wsi.

- Gdy policja miała robić przeszukanie w sprawie Funduszu Sprawiedliwości, sąsiedzi zastanawiali się, czemu tak często właściciel domu i jego partnerka podjeżdżają do wynajmowanego domu, także późno w nocy - pyta nasz informator.

Anna Mamona-Szymańska i Krzysztof Mielko nie odpowiedzieli na nasze pytania w tej sprawie. Burmistrz Turobina Andrzej Kozina zgodził się na rozmowę, ale potem się z tego wycofał. Na pytania wysłane mailem nie odpowiedział.

Na dowód bliskich kontaktów z Romanowskim, informator WP przysłał zdjęcie, na którym widać całą trójkę podczas otwarcia biura poselskiego posła PiS w grudniu ub. roku.

Anna Mamona-Szymańska, Krzysztof Mielko i burmistrz Andrzej Kozina na otwarciu biura poselskiego Marcina Romanowskiego
Anna Mamona-Szymańska, Krzysztof Mielko i burmistrz Andrzej Kozina na otwarciu biura poselskiego Marcina Romanowskiego© Facebook

Skąd Romanowski wziął się w powiecie biłgorajskim?

Marcin Romanowski pochodzi z woj. kujawsko-pomorskiego. Swojego patrona politycznego Zbigniewa Ziobrę poznał, kiedy został ekspertem komisji śledczej ds. afery Rywina. Kiedy postanowił wejść do polityki, wybrał okręg nr 7 w woj. lubelskim, gdzie PiS zawsze zdobywa trzy razy więcej głosów niż PO.

Informatorzy WP wspominają tu o roli Agaty Borowiec, byłej posłanki PiS, która była w Sejmie w latach 2015-2019. W następnych wyborach nieoczekiwanie już nie kandydowała, za to na ziemi biłgorajskiej pojawił się właśnie Romanowski. Od razu dostał dobre 7. miejsce na liście, ale posłem nie został, mimo że PiS wzięło z tego okręgu 8 mandatów. Pokonała go wtedy Beata Strzałka, która cztery lata później stała się głównym wrogiem Romanowskiego.

Ja twierdzi nasz informator, ludzie Romanowskiego w brutalny wręcz sposób mieli rozprawiać się podczas kampanii z lokalnymi politykami PiS. Opowiada o spotkaniu wyborczym zakłóconym przez otoczenie Romanowskiego: - Zaczęli wszystko rozwalać, krzyczeć na ludzi - relacjonuje.

- Ostra kampania? To mało powiedziane. Było spotkanie wyborcze posłanki Strzałki w Wólce Biskiej, gdzie nagle wtargnęło kilka osób w koszulkach Romanowskiego. Zaczęli wszystko rozwalać, krzyczeć na ludzi - relacjonuje polityk PiS, który brał udział w spotkaniu. Nie chce się przedstawiać, bo obawia się zemsty i to nie tylko politycznej.

- To była jedna wielka burda. Na naszym terenie to był szok. Mimo że ścieramy się politycznie, to nikt nikomu spotkań nie zakłócał. A wtedy weszły trzy osoby, zaczęły coś krzyczeć, przewracać materiały wyborcze - relacjonuje inny uczestnik spotkania.

- Najgorsze jest to, że mimo zgłoszeń na policję, nic się w tej sprawie nie zadziało. Te osoby, które zakłóciły spotkanie, przyjechały samochodem oklejonym materiałami Romanowskiego. Zostały wskazane na zdjęciach i policja ich nie znalazła. Podejrzewam, że obawiali się, że to jest wiceminister sprawiedliwości - mówi informator WP.

Inny lokalny polityk PiS mówi o spalonych, czy pociętych banerach wyborczych wyrzuconych w lesie.

- Wiele się mówi ostatnio o tym, że Romanowski jest w Opus Dei. Ale to nijak się ma do jego relacji do ludzi. Nie miał do nich żadnego szacunku - mówi lokalny polityk.

Tak agresywna kampania jednak pomogła. W 2023 roku to właśnie Romanowski dostał się do Sejmu. Poczuł wiatr w żaglach i przed kwietniowymi wyborami samorządowymi, założył nawet swój własny komitet wyborczy - Prawicowa Polska Marcina Romanowskiego. Jego kandydaci startowali do rad kilku gmin w powiecie biłgorajskim oraz do rady powiatu i na wójtów.

Największym wrogiem znowu okazali się samorządowcy z PiS. - Na zebranie sołeckie wchodzi pan Romanowski z ich kandydatką do rady powiatu oraz burmistrzem Koziną i krzyczą, żeby nie głosować na kandydata PiS, z którym odbywało się spotkanie. Czy to jest normalna rywalizacja? - pyta jeden z działaczy partii Jarosława Kaczyńskiego.

Tajna drukarnia w garażu w Aleksandrowie

Z komitetu Romanowskiego wystartował na wójta Aleksandrowa m.in. Andrzej Borowiec. Udało mu się wygrać, w czym pomogła z pewnością rozpoznawalność zdobyta podczas piastowania stanowiska dyrektora oddziału Lasów Państwowych w Lublinie. Jeden z leśników opowiadał WP m.in. o ulotkach promocyjnych Lasów, które tak naprawdę promowały polityków Suwerennej Polski: Marcina Romanowskiego, Edwarda Siarkę i właśnie Andrzeja Borowca. Co znamienne, na ulotce największe zdjęcie miał Romanowski.

Ulotka promocyjna Lasów Państwowych, która promowała polityków Suwerennej Polski
Ulotka promocyjna Lasów Państwowych, która promowała polityków Suwerennej Polski© Nadesłane

Andrzej Borowiec to brat wspomnianej wcześniej byłej posłanki PiS Agaty Borowiec. Po jego odejściu z Lasów Państwowych, nowe kierownictwo skierowało do prokuratury doniesienie m.in. ws. Borowca. Jak wyjaśniała WP rzecznik Lasów Państwowych, po audycie "stwierdzono szereg naruszeń dotyczących delegacji i podróży służbowych, prowadzących do szkody na mieniu Państwowego Gospodarstwa Lasy Państwowe". Śledczy z Lublina nadal badają tę sprawę.

Afera z banerami wyborczymi

Prokuratura Okręgowa w Zamościu prowadzi jeszcze inne śledztwo, które zaczęło się w ub. roku po doniesieniu od Beaty Strzałki. Ówczesna posłanka PiS zgłosiła, że ktoś niszczy jej banery wyborcze. Trop doprowadził śledczych do garażu na posesji w Aleksandrowie. Okazało się, że drukowane są tam materiały wyborcze Marcina Romanowskiego. W maju tego roku policja weszła tam jeszcze raz.

Tym razem znaleziono plakaty wyborcze kandydatów PiS do europarlamentu - Daniela Obajtka i Jana Kanthaka. We wrześniu śledztwo zostało rozszerzone również o ewentualne nieprawidłowości w wyborach samorządowych, bo w pamięci zarekwirowanego komputera znaleziono projekty materiałów wyborczych kandydatów startujących z lokalnego komitetu Marcina Romanowskiego.

Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Marcin Romanowskipolitykalokalne
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (235)