Kaczyński znalazł wroga, który jest "gorszy niż Tusk"
- Unia Europejska jest niepoprawna. Już raz Angela Merkel dała sygnał do wielkiego marszu na Europę, teraz robi to pani von der Leyen - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński na wiecu w Opolu, mówiąc o migracji. Przekonywał też, że w sprawie płotu na granicy polsko-białoruskiej "trwają naciski".
Wszystkie informacje o wyborach 2023 znajdziesz TUTAJ.
Jarosław Kaczyński kontynuuje objazd po Polsce. Po przemówieniu we Wrocławiu pojechał do Opola. Przekonywał, że mamy do czynienia z "zagrożeniem z dwóch stron".
- Z jednej strony to jest kwestia relokacji, czyli próba powrotu do tego, co już było, co w 2018 roku odparliśmy, ale to dzisiaj znowu wraca - mówił, choć warto przypomnieć, że w unijnych planach nie ma mowy o żadnej przymusowej relokacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Mamy też kwestię granicy wschodniej, gdzie trwają naciski. Pewna część naszej klasy politycznej jest za tym, żeby tak naprawdę tej granicy nie pilnować, bo uważa, że ogrodzenie jest złe, że sama zasada zawracania tych ludzi na Białoruś to jest coś nie do przyjęcia, chociaż to są ludzie, którzy przybyli tam całkowicie dobrowolnie i nic im tam nie grozi. Nie ma przesłanek z prawa międzynarodowego, by ich w Polsce przyjmować - przekonywał.
- Unia Europejska jest niepoprawna. Już raz Angela Merkel dała sygnał do wielkiego marszu na Europę, a teraz robi to pani von der Leyen - mówił.
Stwierdził, że brukselscy urzędnicy swoimi działaniami przekazują przemytnikom ludzi, że "interes się będzie kręcił dalej".
- To niestety w tej chwili trwa. My mówimy jasno "nie", absolutnie się na to nie zgadzamy - mówił.
Kaczyński: Tusk tego chce
Prezes PiS wyruszył w historyczną opowieść o licznych problemach Polski w XX wieku. Wychwalał jednak tzw. plan trzyletni, wprowadzony na początku komunizmu. - Gdyby tak to szło dalej, to Polska mogłaby się bardzo szybko posuwać do przodu - przekonywał.
Wskazywał jednak, że Polacy przez lata mieli trudno. - Krótko mówiąc, mieliśmy cały szereg różnego rodzaju nieszczęść. I co, chcemy w tej chwili jeszcze jedno sobie na głowę sprowadzić? - pytał.
- Jest taka partia, ta partia sprowadza się głównie do jednego człowieka: Tuska. Otóż Tusk tego chce. Tuskowi to jest do czegoś potrzebne. Tusk wykonuje pewne zadanie. Zadanie z Brukseli, a tak naprawdę to z Berlina. To Weber jest jego szefem - mówił.
- To zadanie to jest doprowadzić do tego, żeby Polska, która dzisiaj się bardzo dobrze rozwija, naprawdę szybko i często już nawet w niemieckiej prasie jest pokazywana jako przykład sukcesu, żeby z tej drogi zeszła. To im się nie podoba. Polska ma być biedna, ma być dostarczycielem taniej siły roboczej i państwem, które kupuje różne bardziej skomplikowane wyroby od Niemców - mówił.
Kaczyński ponownie nazwał Tuska "reprezentantem" Niemiec. - Po cichu Niemcy marzą, że wrócą do układu z Rosją, bo tylko w układzie z Rosją mogą rządzić Europą. Można być za tym lub można być przeciwko temu. I to jest (...) jeden z tych elementów, tych spraw, które będą decydowane w tych wyborach. Pamiętajmy, że każdy, kto widzi, co się dzieje w zachodniej Europie, wie ile jest niebezpieczeństw, awantur, zamachów terrorystycznych, napadów na dzieci, na kobiety, strachu, dzielnic, gdzie nawet policja boi się wejść, ten wie, że dopuszczenie do takiej sytuacji w Polsce byłoby zbrodnią. My tej zbrodni nie popełnimy, my się jej przeciwstawimy - przekonywał.
Kaczyński znów atakuje film Holland, którego nie widział
Kaczyński stwierdził też, że mamy obecnie do czynienia z "przemysłem pogardy" wobec Polski i Polaków. Nawiązał tutaj do filmu "Zielona granica" Agnieszki Holland. Przekonywał, że to obraz, który ma "całkowicie skompromitować polskie działania obronne na wschodniej granicy".
- Jaki jest wniosek z tego filmu? Trzeba tych ludzi wpuszczać, nie wolno w żadnym razie im się przeciwstawiać. Ci, co się przeciwstawiają, czyli straż graniczna, wojsko, policja, to są w gruncie rzeczy przestępcy, ludzie, którzy nie mają sumienia, są okrutni, bo w ogóle przecież Polacy są źli i okrutni, byli współodpowiedzialni za Holokaust i tak dalej, i tak dalej - mówił.
- Akurat w tym filmie, o ile mi wiadomo, bo go jeszcze nie widziałem, na ten temat nic nie ma, chodzi mi o wydarzenia z czasów II wojny światowej, ale obraz jest mniej więcej ten sam. Tutaj przeprowadza się zorganizowany atak, bo ja nie wierzę, że to jest coś, co było w sercu pani Holland. To było zaplanowane, to była operacja mająca zmusić Polaków do tego, by się poddali - przekonywał Kaczyński.
Kaczyński kpi z afery wizowej
Kaczyński nawiązał także do afery wizowej, krytykując przy tym opozycję.
- Oni się na różne rzeczy ośmielają. Na przykład teraz ośmielają się łgać w żywe oczy, że ta tzw. afera dotyczy 250 tys. wiz, przy czym Tusk jest chyba dosyć zmęczony, bo teraz już jest 300 tysięcy. Już mu się mnoży. Czyli tej nocy ostatniej żeśmy 50 tysięcy przyjęli. To rzeczywiście byłoby imponujące - mówił.
Tłumaczył, że afera dotyczy 268 "przyspieszeń wizowych". - Pomnożyli najpierw tysiąc razy, a teraz już jest przeszło 300 tysięcy - mówił. Stwierdził jednak, że w sprawie były nadużycia.
- Nie wierzcie w te wszystkie bzdury, te wszystkie oszustwa - mówił.
"Cały ten system się zawali"
Kaczyński straszył, że kiedy opozycja dojdzie do władzy, to zacznie ciąć wydatki.
- Oni będą musieli najpierw ciąć obronę narodową, bo uważają, że z Rosjanami trzeba dobrze i to jest dobra droga do tego, żeby był pokój. Jak to się sprawdza, to wszyscy widzimy. Później zaczną ciąć także wydatki społeczne, będą mówić, że "tak, ale nie wszystkie", potem "tak, ale nie tyle". To się wszystko zawali - mówił.
- Jeżeli dojdą do władzy, to cały ten system, cały ten mechanizm, który myśmy stworzyli, się po prostu zawali. Oni inaczej rządzić nie potrafią ze względu na brak kwalifikacji i swoje zaplecze - przekonywał.
Kaczyński ostrzega przed Trzaskowskim. "On jest lewakiem"
Kaczyński postanowił także ostrzec swoich wyborców przed Rafałem Trzaskowskim, który zaczął pojawiać się na wiecach Koalicji Obywatelskiej.
- To może znaczyć, że w pewnym momencie, np. 1 października podczas tego marszu nagle się okaże, że kandydatem na premiera jest Trzaskowski. Pamiętajcie, że to nie będzie zmiana na lepsze, tylko zaryzykuję to, że jeszcze na gorsze - mówił.
- Ktoś może powiedzieć "kto może być gorszy niż Tusk?". No nikt, to jest po prostu niewykonalne. Ale Trzaskowski ma jedną cechę, która pokazuje, że jednak można. Otóż on jest rzeczywiście lewakiem. Tusk ma jeden program w życiu, który nazywa się "Tusk", a reszta to jest kwestia warunków (...) Natomiast ten jest lewakiem z przekonania. On doda wszystkie wady Tuska i chorobliwe lewactwo, które stosuje w Warszawie. Bardzo proszę, by nie dać się na to nabrać - przekonywał.
Czytaj więcej: