"Tyle mamy do powiedzenia". Tak szkoły tłumaczą się po tragicznej śmierci Julii
Będą kontrole w trzech szkołach, do których uczęszczała 16-letnia Julia z Lubina. Dziewczyna, która padła ofiarą ogromnego hejtu rówieśników, popełniła samobójstwo. W niedzielę odbędzie się marsz ku jej pamięci. Sprawę bada prokuratura.
27.09.2024 19:15
Sprawę nagłośnił portal lubin.pl. Według relacji zamieszczonej w serwisie Julia miała być gnębiona przez rówieśników aż pięć lat. Z powodu hejtu, który miał mieć miejsce w szkole podstawowej, została przeniesiona na nauczanie indywidualne. Kiedy poszła do technikum, do przemocy psychicznej miała dojść także przemoc fizyczna. 16-latka miała zostać uderzona przez koleżankę z klasy.
- Kuratorium o sprawie dowiedziało się dopiero po śmierci uczennicy. Nie mieliśmy wcześniej żadnych sygnałów - twierdzi w rozmowie z Wirtualną Polską Miłosława Bożek z kuratorium we Wrocławiu, które nadzoruje szkoły w Lubinie.
- Będą kontrole w tej sprawie w placówkach, do których uczęszczała. W roku szkolnym 2023/2024 była uczennicą Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Rudnej, a od 1 września rozpoczęła naukę w ZS1 w Lubinie. Z ostatniej szkoły dostaliśmy bardzo krótką analizę wydarzeń, będziemy ją weryfikować. Uczennica spędziła tam sześć dni edukacyjnych. Do podstawówki przez osiem lat uczęszczała do SP 10 - przekazała Bożek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak mówili rodzice Juli w rozmowie z lokalnym serwisem lubin.pl, hejt wobec nastolatki rozpoczął się w podstawówce w momencie pandemii.
"Czas pandemii zapoczątkował jej osobisty dramat - Julia zderzyła się z tym, co dla każdego nastolatka jest wyjątkowo bolesne: odrzuceniem ze strony rówieśników" - relacjonował serwis.
- To był koszmar. Wyglądało to tak, że lekcja leciała swoim torem, nauczyciel ją prowadził, a dzieci na czacie jechały po sobie, pisały straszne rzeczy. Próbowaliśmy na to reagować, zgłosiliśmy to wychowawczyni, która rozmawiała z uczniami, ale nic to nie dało - twierdzi pan Wojciech, ojciec Julii.
- Byliśmy cały czas zbywani, ignorowani, traktowani jak przewrażliwieni rodzice. Jedna z matek przyznała, że jej córka wręcz powiedziała: słuchaj mamo, ja wygooglowałam i jedyne, co będzie, to że przyjdzie pani kurator, pogrozi mi palcem i tak mi nic nie zrobią. Dla nich te konsekwencje nie były żadnymi konsekwencjami - mówiła z kolei pani Monika, matka 16-latki.
"Tyle mamy do powiedzenia"
Kontaktowaliśmy się z podstawówką, do której chodziła Julia, jednak przedstawiciele szkoły nie chcieli odpowiadać na pytania i odnosić się do relacji rodziców.
- Dyrekcja, pracownicy, jesteśmy głęboko poruszeni tragedią dziewczynki. Ze względu na dane wrażliwe nie możemy udzielić informacji. Tyle mamy do powiedzenia w tej sprawie - powiedziała w rozmowie telefonicznej Marta Malesza, wicedyrektor SP10 w Lubinie, po czym zakończyła połączenie.
Przedstawiciele szkoły, do której Julia uczęszczała po ukończeniu podstawówki - czyli ZSCKR w Rudnej przekazali, że nie mogą odpowiedzieć na nasze pytania i przysłali pisemne oświadczenie dyrekcji w tej sprawie.
- Pracownicy naszej szkoły podjęli wszystkie zalecane działania zgodnie z przyjętymi w szkole procedurami oraz zasadami organizacji pomocy psychologiczno-pedagogicznej dla uczniów. Sama Julia oraz jej rodzice otrzymali w szkole odpowiednie wsparcie oraz informacje o gotowości do udzielenia dodatkowej pomocy, gdyby zaistniała taka potrzeba - napisała dyrektor placówki Iwona Wiśniewska.
Szkoła twierdzi, że odbyły się dwa spotkania z pracownikami, a Julia korzystała z indywidualnych spotkań z pedagogami i rozmów z wychowawczynią.
- Według naszej wiedzy oraz zgodnie z możliwościami placówki, została otoczona odpowiednią opieką. [...] Wiemy też, że przeważająca część hejterskich zachowań, jakimi mogła zostać dotknięta Julia, odbywa się w Internecie, na portalach społecznościowych, komunikatorach itp. do których szkoła nie ma dostępu i których nie jest w stanie kontrolować ani interweniować bez zgłoszenia - dodała Wiśniewska.
Marsz po śmierci nastolatki z Lubina
Julia odebrała sobie życie na początku września, w najbliższą niedzielę (29.09) w Lubinie przejdzie marsz milczenia przeciwko przemocy.
- Szydzono z jej wyglądu, ubioru, nawet nazwiska. Gdy pisała w internecie, jak jest jej ciężko i że nie chce żyć, hejt nabierał jeszcze większej mocy - że w ten sposób szuka atencji. I nie było sposobu, żeby to przerwać. Dzieci piszą do nas, że to trwa dalej. Nadal ją wyzywają. Nawet po jej śmierci! - powiedzieli rodzice Julii, Wojciech i Monika w rozmowie z serwisem lubin.pl.
Sprawą śmierci nastolatki zajmuje się prokuratura.
- Przesłuchiwani są świadkowie. Zabezpieczono telefon i laptop należący do pokrzywdzonej. Policja, która prowadzi śledztwo w tej sprawie, sprowadza też treści zamieszczone w mediach społecznościowych w celu ustalenia osób, które dokonywały nękających wpisów. Zostaną one ocenione pod względem prawnym - przekazała Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj też: