Twierdza Wuhłedar upadła. "Nie mieliśmy kim walczyć"

Ukraińcy oficjalnie potwierdzili wycofanie się ze zrujnowanego miasta. - Nie ma to większego znaczenia. Na pewno nie strategicznego - ocenia gen. Roman Polko w rozmowie z Wirtualną Polską.

Płonący WuhłedarPłonący Wuhłedar
Źródło zdjęć: © Telegram
Tomasz Waleński

- Gdzie to leży? - pyta retorycznie wojskowy. Wuhłedar, broniony od prawie dwóch lat przez żołnierzy 72. Brygady Zmechanizowanej, został ostatecznie zajęty przez Rosjan, co potwierdziło ukraińskie dowództwo.

- Wyciągamy jakąś miejscowość, którą trudno znaleźć na mapie i przypisujemy jej jakieś nadzwyczajne znaczenie - mówi Wirtualnej Polsce gen. Roman Polko, były dowódca GROM-u.

Krwawe walki o miasto

"Mimo poniesienia licznych strat, w wyniku długotrwałych walk, wróg nie zrezygnował z próby zdobycia Wuhłedaru. Próbując za wszelką cenę przejąć kontrolę nad miastem, udało mu się wysłać rezerwy do przeprowadzenia ataków flankowych, które osłabiły obronę Sił Zbrojnych Ukrainy. W wyniku działań wroga miastu groziło okrążenie" - podało w opublikowanym komunikacie dot. "wycofania się" z miasta ukraińskie zgrupowanie operacyjno-strategiczne Chortyca.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zabójcza precyzja na froncie. Moment trafienia rosyjskiego Zala

Wcześniej pojawiły się doniesienia pochodzące bezpośrednio od jednego z obrońców miasta z 72. brygady, który mówił o dramatycznych warunkach żołnierzy. Wojskowi pozbawieni byli amunicji i wsparcia. - Po prostu nie mieliśmy kim i czym walczyć - mówił anonimowo żołnierz. Z jego relacji wynika, że upadek miasta był przesądzony od około 2-3 miesięcy. Walczące na miejscu zgrupowania utrzymywały niekiedy pozycje przy 10 proc. stanie osobowym. W tych warunkach nie dało się dłużej funkcjonować, wobec czego nastąpił ostateczny upadek miasta.

- Sama utrata miasta nie ma jednak większego znaczenia - mówi wprost gen. Polko. - Na pewno nie ma znaczenia strategicznego i żadnego znaczenia operacyjnego - podkreśla.

Minimalne postępy Rosji

Upadek Wuhłedaru nie stanowi także wielkiej zdobyczy terytorialnej. Samo miasto było zamieszkane przed wojną przez kilka tysięcy ludzi, którzy związani byli w większości z pobliskimi kopalniami. Analitycy zajmujący się postępem rosyjskich wojsk w Ukrainie obliczyli, że w ciągu roku (stan na 1 października 2024 r.) Rosjanie zajęli 0,1 proc. powierzchni Ukrainy.

Według tych wyliczeń, Rosja kontrolowała 1 października 2023 r. 111,1 tys. kilometrów kwadratowych Ukrainy. Rok później jest to 112,7 tys. kilometrów kwadratowych.

Niewielkie sukcesy terytorialne były natomiast okupione wielkim stratami, które idą w dziesiątki tysięcy zabitych i rannych. - Strony walczą oczywiście o uchwycenie przyczółków, węzłów komunikacyjnych. Natomiast trwa wojna na wyczerpanie - mówi wprost gen. Polko. - Miejmy nadzieję, że to będzie jednak na wyczerpanie zdolności rosyjskich - dodaje.

Najpilniejsza kwestia dla Ukrainy

Ekspert podkreśla jednocześnie, że sam upadek Wuhłedaru należy rozpatrywać jako symptom niewystarczającego wsparcia płynącego z zachodu dla Kijowa. - Pomoc dociera na miejsce nieadekwatnie, za późno. Dodatkowo narzucane są Ukrainie ograniczenia. Myślę, że większe znaczenie od Wuhłedaru dla Ukrainy ma to, co się dzieje na Bliskim Wschodzie - wskazuje.

Generał wskazuje także na pilną potrzebę rozbudowy zdolności do prowadzenia operacji powietrznych. - Ukraina tych zdolności nie miała. Złamanie tych wszystkich nierówności jest kluczowe, bo Rosja może bezkarnie oddziaływać w Ukrainie - podkreśla. Wojskowy mówi tutaj o zniesieniu ograniczeń nałożonych przez Zachód w kontekście uderzeń na cele położone na terytorium Rosji.

- Myślę, że wnioskiem dla Zachodu, który nie chce porażki Ukrainy, jest to, żeby znieść te ograniczenia dotyczące uderzenia na cele wojskowe na terytorium Rosji. Wtedy będą oni (Rosjanie - przyp.red.) musieli wycofywać część własnych sił, czyli będą mieli zmniejszone te zdolności do prowadzenia takich operacji jak te, które prowadzą w Donbasie - podkreśla gen. Polko.

- Zachód musi skończyć z oportunistycznymi działaniami - mówi WP ekspert. - Zachód musi zewrzeć szyki. Stać nas na to. 2 czy 3 proc. PKB na obronność to za mało. W czasach zimnej wojny wydawane było w krajach Zachodu nawet do 10 proc. PKB - podsumowuje.

Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Wniosek o uchylenie immunitetu Braunowi. Komunikat prokuratury
Wniosek o uchylenie immunitetu Braunowi. Komunikat prokuratury
Zełenski spotka się z Fico. Słowacki premier mówił o "nienawiści"
Zełenski spotka się z Fico. Słowacki premier mówił o "nienawiści"
Putin o siłach pokojowych w Ukrainie. "Staliby się celem"
Putin o siłach pokojowych w Ukrainie. "Staliby się celem"
Co ze zdrowiem Ziobry? Powiedział, jak obecnie wygląda sytuacja
Co ze zdrowiem Ziobry? Powiedział, jak obecnie wygląda sytuacja
Ceny kawy szaleją. Taniej tymczasem nie będzie
Ceny kawy szaleją. Taniej tymczasem nie będzie
Ile naprawdę zginęło Rosjan? Potwierdzono ich tożsamość
Ile naprawdę zginęło Rosjan? Potwierdzono ich tożsamość
Do Polski suną potężne nawałnice. Zacznie się już w piątek
Do Polski suną potężne nawałnice. Zacznie się już w piątek
Co z 800 plus dla cudzoziemców? Duszczyk przedstawił projekt
Co z 800 plus dla cudzoziemców? Duszczyk przedstawił projekt
Pieskow uderza w Bidena. Obwinia go o złe relacje z USA
Pieskow uderza w Bidena. Obwinia go o złe relacje z USA
Zmiany dla kierowców. Niektórzy mogą się zdziwić
Zmiany dla kierowców. Niektórzy mogą się zdziwić
Nie będzie lotniczych odszkodowań. Trump anuluje kary za opóźnienia w podróży
Nie będzie lotniczych odszkodowań. Trump anuluje kary za opóźnienia w podróży
Skandal w szkole podstawowej. Uczennice śpiewały o alkoholu
Skandal w szkole podstawowej. Uczennice śpiewały o alkoholu