Wysyp głupoty w górach. "Chcieli tu piec kiełbaski na szlaku"
Sezon w górach dopiero się zaczyna, a w sieci już krążą historie nierozważnych turystów. Tylko w czerwcu w górach dwukrotnie planowano rozpalić ognisko i upiec kiełbaski. Panuje też moda na bose wędrówki i medytacje z ceremonią kakao.
Na początku czerwca dwóch mężczyzn zbierało gałęzie, by rozpalić ognisko koło Czarnego Stawu Gąsienicowego w Tatrach. Planowali spędzić tam noc pod namiotem. Na uwagi turystów, że to zabronione zareagowali ogromnym zdziwieniem. Rozbijanie namiotów oraz spanie w śpiworze pod chmurką w Tatrach jest nielegalne i podlega karze. Sprawa została zgłoszona, ale mężczyzn nie udało się odnaleźć.
Zaledwie kilka dni później turyści zgłosili, że do podobnego zdarzenia doszło w rejonie Bukowego Berda w Bieszczadach, gdzie w ostatnich miesiącach trzykrotnie wybuchały pożary. W tym przypadku grupa osób przyniosła ze sobą kiełbaski, planując piknik. Dopiero gdy ktoś postraszył grupę, że zgłosi sprawę do Straży Ochrony Parku, nierozważni turyści zdecydowali się zrezygnować ze swoich planów.
Nowa moda w górach. "Wysyp Cejrowskich na szlakach"
Na grupach zrzeszających piechurów po raz kolejny rozpoczęła się dyskusja o największych absurdach z ostatnich miesięcy. Okazuje się, że najnowszym "trendem" jest chodzenie po górach boso. "Wysyp Cejrowskich na szlakach" - tak krótko komentują nową modę internauci. Utworzyła się nawet grupa zrzeszająca zwolenników takich wycieczek - pod nazwą "Chadzam boso".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Swoją decyzję tłumaczą względami zdrowotnymi, które mają płynąć z bosych wędrówek. Nie biorą jednak pod uwagę argumentów, że na wypadek deszczu boso mogą się poślizgnąć, doznać złamania czy nawet narazić swoje życie na niebezpieczeństwo.
"Kiedyś założyłam się z kolegą, że wejdę boso na Babią Górę. Udało mi się wygrać ten zakład. (...) W połowie drogi zaczął padać deszcz, który na szczycie zmienił się w ulewę z silnym wiatrem. Tam się idzie cały czas po głazach lub kamieniach. Stopy zdrętwiały ale nie czułam zimna. W drodze powrotnej fantastycznie się rozgrzały" - opisuje jedna z internautek. W komentarzach pod zdjęciem nie ma krytyki, a jedynie krótkie komentarze: "Duży szacun".
"Bez butów dotarłam na Giewont. Wiele osób mówiło, że to niebezpieczne, ale odczuwałam niebezpieczeństwo tylko kiedy szłam w obuwiu. Bez butów musiałam uważać na każdy krok, było to bardzo przyjemne, rozwijające" - pisze inna z chodzących boso turystek.
Ceremonia kakao - czyli tańce i śpiew w TPN
Jak wynika z relacji internautów, to nie koniec absurdów. Najnowszą modą w górach są też tzw. ceremonie kakao. Koszt udziału w nich wynosi między 400 a 500 zł. Jak czytamy w opisie tego typu wydarzeń, uczestnicy wydarzenia celebrują picie specjalnego kakao, a przy tym "łączą się duchem". W czasie wydarzenia odbywają się także medytacje i ćwiczenia oddechowe, a towarzyszy im śpiew i muzyka. Jedno z takich wydarzeń zostało zaplanowane na 22 czerwca (pełnia księżyca) w tatrzańskim lesie.
W tym przypadku organizatorów naszły jednak uzasadnione wątpliwości i zdecydowali się przenieść ceremonie poza teren TPN. Z dyskusji na grupie wynika jednak, że na terenie parku takie wydarzenia odbywały się już wcześniej. Finalnie uznano, że nocne śpiewy i muzyka w centrum Tatr mogłyby zakłócić spokój zwierząt. Jako alternatywę dla przyszłych spotkań zaproponowano Beskidy. Z informacji uzyskanych na grupie wynika, że tego typu rytuały regularnie odbywają się w Beskidzie Niskim.
To największe zagrożenie w Tatrach. W ten sposób zginęło 14 osób
Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, incydentów z udziałem nierozważnych turystów przybywa w Tatrach z roku na rok. Jednocześnie jak informuje TOPR, każdego roku w Tatrach Polskich zdarza się wiele wypadków śmiertelnych. Tylko w ubiegłym tygodniu zginęły trzy osoby, a 10 osób zostało rannych. Do incydentów doszło na płatach zamrożonego śniegu. Ratownik TOPR Stanisław Krzeptowski-Sabała przekazał, że w wyższych partiach Tatr nadal panują trudne warunki.
- Odcinki ze zmrożonym śniegiem są krótkie i może się wydawać, że to tylko parę metrów do przejścia, ale wtedy najczęściej zdarzają się wypadki. Dlatego należy w takich miejscach używać raków, mieć w ręku czekan, a na głowie kask. Jeżeli nie mamy takiego sprzętu, powinniśmy zawrócić i zrezygnować z dalszej wycieczki - poinformował.
TPN przypomina także, że w okresie letnim największym zagrożeniem są nagłe burze. "W ratowniczych statystykach zanotowano 14 śmiertelnych uderzeń pioruna. Zdarzały się i na wyniosłych szczytach, i na bezpiecznej – zdawałoby się – ścieżce wokół Morskiego Oka. Burze najczęściej występują w czerwcu i lipcu w godzinach południowych. Dobrym zwyczajem jest więc wczesne rozpoczynanie wycieczki. Zauważywszy objawy zbliżającej się burzy, należy jak najszybciej najbliższym szlakiem zejść z grani lub ze szczytu w dolinę" - informuje TPN.
Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski