Grad jak jajka. Nawałnica zniszczyła połowę wsi
To było jak trąba, powietrze się kręciło, ściana deszczu, jakby ktoś z wiadra lał. Grad wielkości perliczych jajek. Zerwało dach, wyrwało okno - relacjonują w rozmowie z Wirtualną Polską mieszkańcy wsi Pstrążna. To miejscowość, która najbardziej odczuła skutki ostatniej gwałtownej nawałnicy na Śląsku.
Kilkadziesiąt zerwanych lub uszkodzonych dachów, zalane posesje oraz zablokowane przez wiatrołomy drogi - to skutki silnego wiatru i gwałtownych opadów, które przeszły w środę nad woj. śląskim. Najbardziej dotknięta skutkami załamania pogody została wieś Pstrążna. To niewielka miejscowość w powiecie rybnickim.
- Słowami nie da się tego opisać. Cały dach zerwało, okno wyrwało, po ścianach woda się lała. Grad był wielkości piłeczki do ping ponga - mówi pani Teresa, która zgodziła się pokazać nam wnętrze swojego domu po nawałnicy. Piętro jest kompletnie zniszczone. Kobieta przyznaje, że miała szczęście, bo nie było jej w czasie burzy w domu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
" To było jak trąba, powietrze się kręciło"
- Byłam na próbie chóru, obserwowałyśmy to z przerażeniem. To było jak trąba, powietrze się kręciło, do tego ściana deszczu, jakby ktoś z wiadra lał. I ten grad okropny. Koniec świata. Jeszcze dym, bo kable pozrywało, światła brakło - opisuje w rozmowie z WP. Na dachu jej domu nadal pracują strażacy, którzy zabezpieczają dziury.
Pani Teresa mówi, że wszystko trwało zaledwie kilka minut. - Jak było po wszystkim, to strażacy odradzali nam, żeby wchodzić do domu, bo kable na wierzchu, prąd może zabić, dach może się zawalić. Teraz śpimy w garażu, mamy tam łóżka polowe, nie chcę tego zostawić, wnuk mi bardzo pomaga - dodaje.
Grube konary złamały się jak zapałka
Nawałnica nie oszczędziła też miejscowego kościoła, cmentarza i plebanii. Na obrzeżach przylegającej do parafii nekropolii wiatr powalił drzewa, na szczęście grube konary, które złamały się jak zapałka w połowie wysokości, nie spadły na groby.
- Przed godz. 18 zerwał się deszcz. Zaraz na miejscu byli strażacy, specjalistyczne jednostki, żeby wszystko zabezpieczyć - mówi WP proboszcz parafii św. Mikołaja w Pstrążnej Edward Fórmanowski. - Ucierpiała dzwonnica, w kilku miejscach zerwany został dach, z ram wyleciały witraże, pełno szkła w środku. Dach zerwało również na plebanii. Głowa boli - ucina.
Fragmentu poszycia dachu z plebanii zostały rozrzucone na okoliczne posesje. Elementy leżą przy głównej drodze miejscowości oraz na podwórkach sąsiednich domów. - Sprzątam od rana. Wiatr zerwał daszek nad altanką, naniosło gałęzi, dachówek - mówi nam starsza kobieta z sąsiedniego domu i pokazuje zniszczenia.
Gorzej jest kilka ulic dalej, w sąsiedztwie cmentarza, gdzie nawałnica zerwała dach w piętrowym domu pana Mirosława. - To musiała być trąba powietrzna, bo z dachu nic nie zostało, a u sąsiadów nic nie ruszone. Jakby sobie powybierało poszczególne domu. Grad był wielkości perliczych jajek - pokazuje palcami mężczyzna, który z synami sprząta posesję. - Wszystko zalane, wszystko zniszczone. Muszę ściągnąć rzeczoznawcę, na szczęście ubezpieczony jestem - dodaje.
W powiecie strażacy otrzymali ponad 150 zgłoszeń
W okolicy słychać dźwięk strażackich kogutów i warkot pił mechanicznych. Niemal na każdym kroku widać skutki nawałnicy. Wyrwane drzewa z korzeniami, rozrzucone gałęzie i śmieci, zwisające z słupów energetycznych kable, zniszczone dachy z zasłoniętymi niebieskimi płachtami dziurami.
Nawałnica przeszła przez wieś wczoraj, późnym popołudniem. Asp. Wojciech Kasperzec z Komendy Miejskiej PSP w Rybniku powiedział, że do godziny 23 w całym powiecie rybnickim strażacy otrzymali ponad 150 zgłoszeń, głównie w gminie Lyski, w której najbardziej dotknięta skutkami załamania pogody została właśnie wieś Pstrążna.
Paweł Pawlik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Pawel.Pawlik@grupawp.pl