"To silna kobieta", "w środowisku każdy ją zna", "ma dobre relacje z Ziobrą". Przyjrzeliśmy się nowej I Prezes SN
Sędzia Małgorzata Manowska została powołana we wtorek przez prezydenta na stanowisko I Prezesa Sądu Najwyższego. Kim jest następczyni Małgorzaty Gersdorf, której wybór kwestionuje część środowisk prawniczych? W zawodzie aktywna od prawie 30 lat, była podsekretarzem stanu oraz dyrektorem Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Ci którzy ją znają, mówią: "twarda kobieta".
26.05.2020 | aktual.: 26.05.2020 16:22
W sobotę 23 maja, po burzliwych obradach, Zgromadzenie Ogólne sędziów Sądu Najwyższego podjęło decyzję o rekomendowaniu prezydentowi pięciu kandydatów na stanowisko I Prezesa. Zdecydowanym faworytem, zdobywając 50 głosów, okazał się sędzia Włodzimierz Wróbel. Na drugim miejscu, z połową tego poparcia, znalazła się natomiast Małgorzata Manowska. Troje kandydatów, którzy faktycznie nie liczyli się wyścigu, uzyskało łącznie 20 głosów zgromadzenia.
Choć jak twierdziła część środowisk prawniczych oraz polityków opozycji, dobrym obyczajem prawnym jest wybór kandydata z największym poparciem, Andrzej Duda - korzystając konstytucyjnych prerogatyw - mianował na prezes sędzią Manowską. Tą samą, którą już w 2018 r., w momencie kulminacji sporu o długość kadencji prezes Małgorzaty Gersdorf, przymierzano na jej stanowisko.
"Czy w Sądzie Najwyższym powinny być osoby, które były w rządzie?"
Ponieważ konflikt polityczno-prawny o długość kadencji z czasem wygasł, obecna I Prezes najpierw zgłosiła swoją kandydaturę na stanowisko sędziego Izby Cywilnej SN, 10 października 2018 r. otrzymując z rąk prezydenta powołanie na urząd sędziego Sądu Najwyższego. Politycy nie zapomnieli jej jednak, że podczas pierwszych rządów PiS-u współpracowała blisko ze Zbigniewem Ziobro, pełniąc funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, odpowiedzialnego za nadzór nad sądownictwem.
- Małgorzata Manowska była politykiem, zastępczynią ministra Zbigniewa Ziobry. Czy w SN powinny być osoby które były w rządzie? To jest ta odrębność władzy sądowniczej? - pytał na łamach "Super Expressu" przewodniczący PO, Borys Budka. - Nie da się ukryć, że to osoba bliska obecnej filozofii ministerstwa, być może jakiś rodzaj sytuacyjnego sojuszu pomiędzy prezydentem a Ziobrą - słyszę z ust jednego z polityków Prawa i Sprawiedliwości.
Nie da się jednak Małgorzaty Manowskiej sprowadzić tylko do jednego, politycznego wymiaru. Na swój dorobek i karierę pracowała od 1994 r., dzięki dobremu orzecznictwu pnąc się stopniowo coraz wyżej; od Sądu Rejonowego Warszawa-Praga, przez Sąd Okręgowy, po Sąd Apelacyjny w Warszawie. Cztery lata temu została jedną z najważniejszych osób w kraju pod względem kształcenia przyszłych kadr prawniczych - objęła bowiem funkcję dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury w Krakowie. To właśnie tam niedawno doszło do wycieku danych osobowych użytkowników platformy szkoleniowej. Już wtedy stowarzyszenie sędziów “Iustitia” domagało się dymisji Manowskiej, która wytłumaczyła się zaniedbaniem firmy informatycznej.
"W środowisku każdy ją zna"
- Prof. Manowska jest chyba największym autorytetem w zakresie procesu cywilnego na szkoleniach radców i adwokatów. W środowisku każdy ją zna, zdając egzamin zawodowy z "cywila" zazwyczaj dochodzi do apelacji, podczas której trzeba wskazać wartość przedmiotu zaskarżenia. Manowska jest autorką najbardziej znanej koncepcji w tym temacie, bez tej wiedzy nikt nie zda - mówi mi jeden ze znanych, warszawskich adwokatów. Inny dodaje, że bez względu na ocenę obecnej sytuacji, to ona odpowiadała przez lata za kadry prawnicze wszystkich szczebli. - Byłoby dziwne, gdyby środowisko, którego była częścią od dekad, nagle odżegnywało ją od czci i wiary - słyszę.
Obecna I Prezes Sądu Najwyższego cieszy się również dobrą opinią w środowisku naukowym. Swoje studia ukończyła w 1992 r. na Uniwersytecie Warszawskim, w 2001 obroniła doktorat, dziewięć lat później habilitację - obecnie wykłada na Uczelni Łazarskiego, mając w dorobku setki publikacji z zakresu postępowania cywilnego, rodzinnego oraz prawa pracy.
Z oświadczenia majątkowego za rok 2019 wynika, że I Prezes ma ponad 60 tys. zł na rachunkach bankowych, dom o powierzchni 240 m2, 24-metrową kawalerkę, działkę o powierzchni 977 m2 oraz gospodarstwo rolne o powierzchni 4 hektarów, Volvo S80 oraz sztabkę złota, wartą ok. 15 tys. zł. Poza pracą w Sądzie Najwyższym zarobiła na uczelni ponad 70 tys., zł, 20 tys. zł z praw autorskich oraz ponad 26 tys. zł z tytułu udziału w zespołach i komisjach egzaminacyjnych w Ministerstwie Sprawiedliwości.
"Sąd Najwyższy symbolem niezależności"
W środowisku, po obecnej nominacji, wielu konstytucjonalistów podważyło jednak jej status. - Kolejne rażące naruszenie Konstytucji przez Andrzeja Dudę. Ustawa zasadnicza wymaga, aby I Prezesem SN była osoba przedstawiona przez Zgromadzenie Ogólne, a więc większość sędziów. Prof. Manowska nie miała takiego poparcia i są wątpliwości, czy w ogóle jest sędzią - stwierdził na przykład prof. Marcin Matczak. - Nie sądzę, aby ktoś panią profesor był w stanie sensownie zaatakować od strony kompetencji. Oczywiście nagonka będzie, ale z tego samego źródła, co zwykle - mówi mi jeden z ministrów obecnego rządu.
Zobacz także
Ci, którzy znają prezes Małgorzatę Manowską dodają również, że jest "silną kobietą" i jest zdeterminowana do pracy w Sądzie Najwyższym. Na pytanie, o polityczne powiązania z resortem Zbigniewa Ziobry odpowiadają wymijająco. - Czy to powód do wstydu, że kilkanaście lat temu było się wiceministrem i ma dobre relacje ze Zbigniewem Zbioro? Prof. Adam Strzembosz został I Prezesem Sądu Najwyższego bodaj miesiąc po opuszczeniu rządu Mazowieckiego. Czy to przekreśliło jego niezależność? - mówi jeden z jej byłych współpracowników.
- Bardzo się cieszę, że będę mogła poświęcić swoje doświadczenie sędziowskie i akademickie dla służby SN. Mogę obiecać, że dołożę wszelkich starań, aby Sąd Najwyższy był jak dotychczas symbolem i ostoją niezależności i niezawisłości sędziowskiej - stwierdziła po zaprzysiężeniu w Pałacu prezydenckim nowa I Prezes.
Marcin Makowski dla Wiadomości WP