To gorzej niż zbrodnia prokuratury. To błąd [OPINIA]
Decyzja sądu o uchyleniu aresztu tymczasowego Marcinowi Romanowskiemu kompromituje prokuraturę. Nie wiemy jeszcze, czy w apelacji zostanie ona podtrzymana, ale jeśli tak się stanie, to znaczy, że jakiś podwładny prokuratora generalnego powinien za to zapłacić głową. A na pewno utratą stołka. Czy miałby to być sam Adam Bodnar? Dobre pytanie - pisze dla Wirtualnej Polski prof. Marek Migalski.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Ale jestem politologiem, a nie prawnikiem, i bardziej interesują mnie polityczne skutki kompromitacji prokuratury (oczywiście - podkreślmy to jeszcze raz - jeśli decyzja pierwszej instancji zostanie podtrzymana). A one są katastrofalne dla obozu władzy.
Oto facet oskarżony o 11 przestępstw, w tym o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, wychodzi z aresztu i z radością obwieszcza po raz kolejny urbi et orbi, że jest niewinny, co rzekomo właśnie się okazało. Dla każdego rozumiejącego zasady państwa prawa jest oczywiste, że brak aresztu nie oznacza braku winy, ale większość wyborców nie jest specjalistami z zakresu prawa i w opinii wielu z nich Romanowski właśnie okazał się czysty jak łza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Powtórzmy - to nie jest prawdą, ale w polityce nie liczy się prawda, lecz to, co większość ludzi za prawdę uważa. A dla dużej części elektoratu prawdą okazało się, iż polityk Suwerennej Polski jest na wolności - i to decyzją sądu. Zatem jaki nasuwa się wniosek? Że jest niewinny! Proste jak drut, jasne jak słońce.
Gdyby prokuratura postawiła wczoraj zarzuty Romanowskiemu, a dziś zwróciła się do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy o zniesienie mu immunitetu, sytuacja wyglądałaby zgoła inaczej. Jeszcze lepiej byłoby dla sprawy, gdyby niecierpliwy pan lub pani prokurator poczekali z postawieniem zarzutów do decyzji Zgromadzenia - wówczas już samo uchylenie immunitetu przez to europejskie ciało działałoby w opinii publicznej na niekorzyść pana posła (zgodnie z rozumowaniem, że jeśli tam w Strasburgu tak zdecydowali, to musi coś być na rzeczy).
Stało się jednak inaczej - Romanowski triumfuje, a wraz z nim jego koledzy partyjni oraz wszyscy zwolennicy poprzedniego rządu. I mają do tego prawo, bo rzeczywiście wśród elektoratu Zjednoczonej Prawicy zapanowało powszechne mniemanie o niewinności Romanowskiego oraz o przemocowym charakterze "reżimu Tuska" i "koalicji 13 grudnia". Brak aresztu został potraktowany jako dowód na nieistnienie afery w Funduszu Sprawiedliwości oraz na dęty charakter całej sprawy. Brawo prokuraturo!
Młyny sprawiedliwości mielą powoli i zapewne Zgromadzenie Parlamentarne RE uchyli w końcu Romanowskiemu immunitet. I pewnie ponownie zostanie on zatrzymany i być może nawet aresztowany. Ale szkody polityczne wyrządzone sprawie rozliczania bezeceństw PiS będą już nie do odrobienia.
Z tego punktu widzenia, opisując całe wydarzenie, można zacytować słynne słowa Talleyranda, który egzekucję Ludwika, księcia Enghien, skomentował następującymi słowy: "To gorzej niż zbrodnia. To błąd".
Dla Wirtualnej Polski prof. Marek Migalski
Marek Migalski jest politologiem, prof. Uniwersytetu Śląskiego, byłym europosłem (2009-2014), wydał m.in. książki: "Koniec demokracji", "Parlament Antyeuropejski", "Nieudana rewolucja. Nieudana restauracja. Polska w latach 2005-2010", "Nieludzki ustrój", "Mgła emocje paradoksy", "Naród urojony".
Czytaj również: Dwa immunitety Romanowskiego? "Nie obowiązuje"