Ten dzień Putinowi nie wyszedł? "Chciał ceremonię odfajkować”
- Mam wrażenie, że chciał tę ceremonię odfajkować, przejść do porządku dziennego nad tym, do czasu sukcesu. On desperacko potrzebuje sukcesu - stwierdziła w programie "Newsroom" w WP prof. Agnieszka Legucka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, oceniając wystąpienie Władimira Putina podczas obchodów Dnia Zwycięstwa na Placu Czerwonym. - Jemu udaje się być na fali wznoszącej rosyjskiego społecznego poparcia względem tej specjalnej operacji wojskowej. Konsoliduje społeczeństwo wokół siebie, nie chce popsuć tej sytuacji, nie chce stracić tego poparcia społecznego, w związku z tym ma ograniczenia militarne, jak i społeczne i musi w swoich działaniach militarnych i propagandowych korzystać z tego, co ma. W związku z tym na podwórku rosyjskim będzie budował taki wizerunek Rosji, która walczy z Zachodem, ale to trochę przypomina taką wydmuszkę, która jest ładnie opakowana, ale w środku jest pusta - dodała. Prowadzący program przypomniał słowa prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który stwierdził, że zawarcie pokoju między Rosją i Ukrainą nie może wiązać się z "upokorzeniem Rosji". - To jest takie odniesienie do upokorzenia Niemiec po I wojnie światowej, że Niemcy, które zostały wówczas upokorzone, odrodziły się militarnie i zagroziły całemu światu podczas II wojny światowej - stwierdziła prof. Legucka. - I rzeczywiście, wśród polityków francuskich, ale też niemieckich pojawia się taka obawa, że byleby nie upokorzyć Rosji, bo ona może się odrodzić jeszcze groźniejsza, jeszcze bardziej agresywna względem świata. Czy Rosja może być jeszcze bardziej agresywna? To jest kwestia oceny - dodała prof. Agnieszka Legucka.