Nasze współczesne zwyczaje cmentarne częściowo nawiązują do tych, które znali nasi przodkowie. Także zapalano swojego rodzaju świece, czyli kaganki, ale w mniejszej ilości, bo były bardzo drogie. Jednak dawni Słowianie nie ograniczali się tylko do światła. O innych zwyczajach dziś się nie mówi. Cały artykuł przeczytasz na portalu Wielka Historia.
Nasi przodkowie oddawali cześć zmarłym według starych obrzędów, które zostały surowo potępione i zakazane przez Kościół. 300 lub 400 lat temu na grobach ciągle zostawiano pożywienie albo ziarno, jako pokarm dla dusz. Kościół próbował walczyć z tym obyczajem przez wieki. Udało się je wyplenić na cmentarzach przykościelnych, ale nie w prywatnych domach, gdzie odbywały się choćby zakazane kiedyś przez Kościół stypy.
Stypy były, tak jak teraz, symbolicznymi spotkaniami, ale według Kościoła oferowany był tam "poczęstunek" dla zmarłego. Był to bowiem zwyczaj przedchrześcijański. Co ciekawe, nasi przodkowie podobno nie płakali na pogrzebach, a raczej radośnie się na nich bawili i świętowali, pielęgnując pamięć o zmarłym. Organizowano wtedy radosne korowody, tańce i swego rodzaju zawody sportowe. Często ostatnie pożegnanie kończyło się wesołą pijatyką. W XVIII wieku urzędnicy polskich kurii biskupich pouczali plebanów, aby nie brali udziału w stypach. Może dlatego współcześnie stypy są mniejszymi i skromniejszymi spotkaniami tylko dla najbliższej rodziny.
Jak podaje WielkaHistoria.pl, problemem były także domowe praktyki związane z dniem 1 listopada. Słowianie wierzyli wtedy, że zmarli nawiedzają miejsca, gdzie dawniej żyli. Z tego powodu w wielu domach zostawiano jedzenie dla duchów, jako wyraz pamięci i gościnności wobec przodków. Nie wiadomo jednak dokładnie, kiedy ten dawny, magiczny zwyczaj całkowicie zanikł na naszych ziemiach.