Taśmy Kaczyńskiego. Mocne słowa byłego szefa CBA
Paweł Wojtunik, były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego uważa, że analizą nagrań z udziałem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego powinny zająć się odpowiednie służby. - Problem w tym, że nikt tego nie zrobi. To kolejna sprawa, która nie zostanie przez państwo obiektywnie i rzetelnie wyjaśniona - mówi Wojtunik.
29.01.2019 | aktual.: 29.01.2019 17:18
- Niewątpliwie sprawa nagrań z udziałem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego powinna być zbadana przez odpowiednie organy państwa. Natomiast w obecnej sytuacji jest to niemożliwe, bowiem władza pozbawiła państwo polskie możliwości obiektywnego badania tego typu spraw. Kto ma to wyjaśniać? Prokurator generalny i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który jest politycznym nadzorcą prezesa banku Pekao SA Michała Krupińskiego? A może szef CBA powinien się zająć sprawą? Tylko jak, skoro Ernest Bejda, jak donosiły media , bardzo gorliwie wcześniej współpracował ze spółką Srebrna - mówi WP Paweł Wojtunik.
- To może poszukajmy dalej. Może szef ABW Piotr Pogonowski powinien sprawę wyjaśnić? Ale on też działał ze spółką Srebrna. No to może koordynator ds. służb specjalnych Mariusz Kamiński, wiceprezes PiS. Ale on też chyba nie wyjaśni, bo jego syn Kacper Kamiński również ma za sobą pracę w spółce Srebrna. -kontynuuje Paweł Wojtunik.
Zdaniem byłego szefa CBA, ujawnienie przez "Gazetę Wyborczą" nagrań z prezesem PiS, nie zostanie rzetelnie wyjaśnione. - Ponieważ politycy PiS zawłaszczyli wszystkie instytucje kontrolne. A rzecznik praw obywatelskich i NIK nie mają tego typu kompetencji. Jedynie niezależni dziennikarze mogą próbować wyjaśnić dogłębnie sytuację - uważa Wojtunik.
Zobacz także: „Korupcja”, „szokujące”. Leszek Balcerowicz o “Taśmach Kaczyńskiego”
- Ale to nie tylko problem "taśm Kaczyńskiego". Nie ma obecnie u nas systemu kontroli tzw. "check and balance”. Widać to też w innych sprawach: Komisji Nadzoru Finansowego czy Narodowego Banku Polskiego. Jest również masa innych sytuacji, gdzie obywatele powinni uzyskać rozstrzygnięcie od niezależnej instytucji. Ale PiS "wykastrował” państwo polskie z możliwości autokontroli - argumentuje były szef CBA.
- Przykładem na nierówność wobec prawa jest sytuacja kierowcy seicento Sebastiana K., który uczestniczył w kolizji z udziałem ówczesnej premier Beaty Szydło. Już na początku uznano, że to on jest winny, a sprawa z jego udziałem toczy się pod ogromną presją polityczną. W efekcie, ten młody człowiek, ma prawo czuć się zaszczuty i zmiażdżony przez system państwa - ocenia Wojtunik.
Były szef CBA odniósł się też do poniedziałkowego zatrzymania Bartłomieja M., byłego rzecznika Antoniego Macierewicza. I zwrócił uwagę na jeden element. - Po zatrzymaniu, Bartłomieja M. nie skuto kajdankami. Poruszał się jak jeden z oficerów CBA. Trudno było rozszyfrować, który to jest pan M., a który to agent służb. Odwrotna sytuacja miała miejsce przy zatrzymaniu Władysława Frasyniuka. Obaj - bez względu na polityczne sympatie - powinni być potraktowani w taki sam sposób - mówi WP Paweł Wojtunik.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl