Tajne dokumenty z wizyty Dudy w USA. W programie nie było podpisania deklaracji

Prezydenccy ministrowie przedstawiają wizytę Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych w samych superlatywach. Jako największy sukces wymieniają podpisanie deklaracji o współpracy między Polską a USA. Dotarliśmy do dokumentu, który podważa ich wiarygodność.

Tajne dokumenty z wizyty Dudy w USA. W programie nie było podpisania deklaracji
Źródło zdjęć: © twitter.com | Twitter.com
Sylwester Ruszkiewicz

20.09.2018 | aktual.: 20.09.2018 14:04

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Nie milkną echa wizyty Andrzeja Dudy w USA. Kontrowersje nadal budzi zdjęcie polskiego prezydenta stojącego przy biurku, za którym wygodnie siedzi Donald Trump. Zdjęcie wrzucił na Twittera amerykański prezydent. Zrobiono je podczas podpisywania deklaracji polsko – amerykańskiej. Jak ujawniła Wirtualna Polska, jednym z powodów kuriozalnej sytuacji ze stojącym prezydentem Polski był fakt, iż podpisanie deklaracji nie znalazło się w ogóle w programie wizyty. Udało nam się dotrzeć do tzw. książeczki z programem wizyty prezydenta w USA. Jak z niej wynika, takiego punktu programu jak „podpisanie obustronnej deklaracji” w ogóle nie było.

Obraz
© Archiwum prywatne | archiwum prywatne

- To niedopuszczalna wpadka polskiego protokołu dyplomatycznego, który przygotowując wizytę prezydenta Polski za granicą, powinien starannie omówić wszystkie z tym związane szczegóły. Przed każdą wizytą zagraniczną, do kraju przyjmującego, wysyłana jest grupa tzw. advance team, która spotyka się z osobami odpowiedzialnymi za protokół dyplomatyczny, służbami bezpieczeństwa i pracownikami zajmującymi się politycznymi aspektami wizyty i omawia ją w każdym aspekcie: bezpieczeństwa, treści umów, protokołu i zakresu tzw. gościnności, czyli zakwaterowanie itp. - mówił tygodnikowi "Polityka" Jan Wojciech Piekarski, specjalista do spraw protokołu dyplomatycznego.

Obraz
© Archiwum prywatne | archiwum prywatne

- Na tej podstawie opracowuje się potem książeczkę z programem wizyty prezydenta w Waszyngtonie, gdzie jest opisane również to, gdzie kto stoi przy robieniu zdjęcia, żeby nie było takiego tańca jak polska para prezydencka, która nie wiedziała, po której stronie państwa Trumpów mają stanąć. Podpisywanie dokumentu na stojąco to wielka niezręczność – dodaje Piekarski.

Obraz
© Archiwum prywatne | archiwum prywatne

Przypomnijmy, podczas wizyty w USA Andrzej Duda i Donald Trump podpisali deklarację o współpracy między dwoma państwami. - Polskę i Stany Zjednoczone łączy wspólna historia oraz zbiór wartości cenionych przez oba narody. W obliczu wyzwań, wobec których stoi porządek międzynarodowy, uznajemy, że nadszedł czas, by umocnić i utrwalić strategiczne partnerstwo między naszymi narodami - brzmią pierwsze słowa dokumentu.

W deklaracji znalazły się m.in. słowa o zacieśnianiu współpracy militarnej, gospodarczej i bezpieczeństwa energetycznego. - Stany Zjednoczone z zadowoleniem przyjmują zaangażowanie Polski, które może służyć jako wzór do naśladowania dla innych Sojuszników. Doceniamy ponadto rozmieszczenie przez Stany Zjednoczone na terytorium Polski bazy Aegis Ashore będącej filarem infrastruktury obrony przeciwrakietowej w Europie, a także uznajemy jej istotną rolę w architekturze bezpieczeństwa NATO – czytamy w deklaracji.

Suchej nitki na podpisaniu deklaracji nie zostawiła opozycja. - Deklaracja, która została podpisana, może dotyczyć równie dobrze miłych chęci. To nie są dokumenty, z których coś faktycznie wynika. Tym bardziej że to powtórzenie deklaracji, która była już podpisywana 10 lat temu – oceniał w rozmowie z "GW" poseł Adam Szłapka z Nowoczesnej.

- Deklaracja, która została podpisana, odnawia deklarację sprzed 10 lat i jest ogólnikowa. Przyjechał prezydent Duda z katalogiem celów, o których słyszeliśmy od miesięcy. O stałych bazach, o różnych elementach współpracy energetycznej. Te cele nie zostały spełnione – mówił z kolei w radiowej Trójce były szef MON, poseł PO Tomasz Siemoniak.

Innego zdania był prezydencki minister Krzysztof Szczerski. - Treści zawarte w podpisanej przez prezydentów Polski i USA w deklaracji będą mapą drogową w relacjach polsko-amerykańskich w najbliższym czasie - oświadczył szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski na konferencji prasowej zorganizowanej dzień po spotkaniu w Białym Domu. Według naszych informacji, to biuro spraw zagranicznych podległe Szczerskiemu odpowiada za przygotowanie w ostatniej chwili deklaracji o współpracy i zamieszanie z udziałem prezydenta.

Kiedy dziennikarze zapytali Szczerskiego o podpisanie deklaracji na stojąco, ten nie odpowiedział. - Ja nie będę opowiadał panu, gdzie, kiedy i jak prezydent siedział czy stał. Ważne jest to, co jest w deklaracji. Zdjęcie nie odzwierciedla charakteru tej deklaracji - odparł minister.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Andrzej DudaDonald Trumpusa
Komentarze (154)