Mija prawie miesiąc od pojawienia się pierwszych informacji o zatruciu Odry. Czy kiedykolwiek dowiemy się, co tak naprawdę się tam wydarzyło? Z takim pytaniem do gościa, posła KO Bartłomieja Sienkiewicza, byłego ministra spraw wewnętrznych i administracji, zwrócił się prowadzący program "Tłit" WP Patryk Michalski. - W miarę upływu czasu od momentu tej katastrofy, możliwość odnalezienia faktycznych przyczyn i winnych maleje, a nie rośnie. Jest czymś niesłychanym, że mija miesiąc od początku największej katastrofy ekologicznej Polsce i nie wiemy nie tylko, kto zatruł Odrę, ale również czym ją zatruł - stwierdził Bartłomiej Sienkiewicz. Dopytywany, czy dopuszcza taką ewentualność, że zatrucie Odry mogło nastąpić z przyczyn naturalnych, odparł, że "on może dopuszczać wszelkie możliwości", ale to "państwo jest od tego, by nazwać rzeczy po imieniu i od szukania przyczyn". - Zwracam uwagę, że na początku tej katastrofy mieliśmy do czynienia ewidentnie z substancją chemiczną, a nie z przyduchą, brakiem tlenu, jakimiś złotymi algami, które się teraz pojawiły, wtórnie do tego, co się działo wcześniej - ocenił gość programu "Tłit. - To państwo okazuje się bezradne, ale zaczynam się zastanawiać, czy w tej bezradności nie ma jakiegoś głębszego zamysłu - stwierdził poseł KO. - Co ma pan na myśli? - dopytywał prowadzący program. - Wykonujemy te kontrole poselskie na poziomie województw i urzędów centralnych, jest kilkudziesięciu posłów w to zaangażowanych, ja byłem w Rządowym Centrum Bezpieczeństwa. Byłem też na posiedzeniu sejmowej komisji, gdzie wysłuchałem opinii różnych organizacji społecznych zajmujących się tą kwestią i zaczynam nabierać podejrzenia, że to nie jest zwykły chaos w instytucjach państwowych, ich niedowład, taki rozkład państwa, który staje się powoli znakiem firmowym PiS, ale że w tym jest jakiś upór albo zamysł, żeby tej katastrofy nie wyjaśnić. I pewien ciąg zdarzeń zdaje się to potwierdzać - odparł były minister spraw wewnętrznych. Pytany o dowody na swoje przypuszczenia, odparł, że np. odmówiono sprawdzenia próbek pobranych na początku katastrofy. - Tych próbek nie ma, część dowodów została zniszczona, część instytucji nie przyjęła zgłoszeń. To jest trochę tak, jak ze śledztwem epidemiologicznym: żeby znaleźć ognisko choroby zakaźnej, trzeba działać jak najszybciej. Otóż w tej sprawie zrobiono wszystko, dosłownie wszystko, żebyśmy nie mogli znaleźć początku tej katastrofy - stwierdził Bartłomiej Sienkiewicz.