wybory prezydenckie(strona 86/150)

Władysław Kosiniak-Kamysz był gościem Marka Kacprzaka w programie "Tłit" Wirtualnej Polski. Lider Polskiego Stronnictwa Ludowego oraz kandydat na prezydenta w wyborach prezydenckich 2020 był pytany o swoje konkurenta Szymona Hołownię, który zdobywa w sondażach lepsze wyniki niż on. Zdaniem Kosiniaka-Kamysza "wszystko jest przed nami". - To pokazuje, że jest rywalizacja, że jesteśmy aktywni - stwierdził Kosiniak-Kamysz. - Będę robił wszystko, żeby zdobyć jak najlepszy wynik i powrócić do normalności w Polsce - stwierdził w programie "Tłit". - Wiem, że jako jedyny mam szansę wygrać z Andrzejem Dudą - dodał. Kandydat PSL w wyborach 2020 podkreśla również, że "rozstrzygająca będzie II tura".

Władysław Kosiniak-Kamysz był gościem Marka Kacprzaka w programie "Tłit" Wirtualnej Polski. Lider Polskiego Stronnictwa Ludowego oraz kandydat na prezydenta w wyborach prezydenckich 2020 był pytany o niedawną wypowiedź Donalda Tuska. Były premier napisał, że "demokracja na Białorusi tym się różni od europejskiej, że tam nigdy nie wiadomo, czy i kiedy będą wybory, ale zawsze wiadomo, kto wygra, a w Europie odwrotnie". Czy i w Polsce też już wiadomo, kto wygra w wyborach prezydenckich 2020? Czy Donald Tusk ma rację? - Bojkot jest oczekiwany przez Jarosława Kaczyńskiego i Andrzeja Dudę. On jest im na rękę - mówił Kosiniak-Kamysz w programie "Tłit". - Jest szansa, by te wybory nie zakończyły się na I turze (…) doprowadzenie do II tury to wielki sukces opozycji. Nie interesuje mnie teatralny bojkot - dodał polityk.

Władysław Kosiniak-Kamysz był gościem Marka Kacprzaka w programie "Tłit" Wirtualnej Polski. Lider Polskiego Stronnictwa Ludowego oraz kandydat na prezydenta w wyborach prezydenckich 2020 był pytany o rozmowy z szefem Porozumienia, Jarosławem Gowinem. Zdaniem Kosiniaka-Kamysza, gdyby nie Gowin, nie byłoby dyskusji o odrzuceniu ustawy umożliwiającej głosowanie korespondencyjne. Polityk dodał, że jego rozmowy z nim dotyczą "walki z koronawirusem, gospodarki oraz zachowania posłów" podczas decydującego głosowania Sejmu. - Wierzę, że większość posłów Porozumienia zachowa się przyzwoicie, tak jak deklaruje ich lider - dodał Kosiniak-Kamysz w programie WP. Czy w takim razie szykuje się ugrupowanie Kosiniak-Kukiz-Gowin? - Do wszystkich ludzi dobrej woli (…) mogę powiedzieć jedno: wasze przyzwoite zachowanie nie zostanie zapomniane. Zawsze będzie miejsce we wspólnocie, w której będziecie czuli się dużo lepiej niż w obozie Zjednoczonej Prawicy - podkreślił Władysław Kosiniak-Kamysz. Na pytanie, czy opozycja wybaczy "grzechy" Jarosława Gowina, polityk odparł: "Ja nie jestem od rozgrzeszenia. To nie ten adres".

Władysław Kosiniak Kamysz był gościem Marka Kacprzaka w programie "Tłit" Wirtualnej Polski. Lider Polskiego Stronnictwa Ludowego oraz kandydat na prezydenta w wyborach prezydenckich 2020 był pytany o debatę prezydencką organizowaną przez Telewizję Polską. Możliwe, że w tym samym czasie Sejm będzie pracował nad ustawą umożliwiającą głosowanie korespondencyjne. - Jeżeli w tych głosowaniach o 20:30 miałby być punkt dotyczący głosowania pocztowego, to oczywiście, że zrezygnuję z udziału w debacie – oświadczył Władysław Kosiniak-Kamysz w programie Wirtualnej Polski. Według polityka "najważniejsze jest zatrzymanie złego prawa, bo najważniejsze jest bezpieczeństwo Polaków". - To byłaby czysta złośliwość. Nic innego – dodał. Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził jednocześnie, że debata TVP będzie jedyną okazją do spotkania się z prezydentem Andrzejem Dudą i zadania mu szeregu pytań. Lider i kandydat PSL zaznaczył także, że formuła debaty planowanej przez TVP jest "ułomna".

- Tutaj powiedziano już wiele i jeszcze wiele się powie na temat tego, dlaczego ta ustawa jest fatalna. Ja chcę zwrócić uwagę tylko na jeden jej aspekt, ale moim zdaniem zupełnie wystarczający - stwierdził senator Marek Borowski z KO, któremu zezwolono na wystąpienie z mównicy sejmowej. Zgoda ta miała związek z pewnym eksperymentem, który przeprowadził podczas swojego wystąpienia, dotyczącego ustawy o głosowaniu korespondencyjnym. Senator zwrócił uwagę na fakt, że członkowie komisji, którzy mają policzyć głosy, mają wszystkie czynności wykonywać wspólnie - nie mogą podzielić się na zespoły. - Zrobimy pewien eksperyment - stwierdził i uruchomił stoper. - Sprawdzimy, ile to zajmie czasu - tłumaczy. - Ja tu mam nożyk, to jest uwaga do ministra, by wyposażył w nie członków komisji, bo trzeba tę kopertę tak rozciąć, by nie uszkodzić tego, co jest w środku - stwierdził. Otwierał następnie po kolei różne części pakietu i wykonywał przewidziane przez ustawodawcę czynności. Ich wykonanie zajęło mu 1 minutę i 34 sekundy. Borowski wyliczył, że skoro otwarcie jednej koperty i zliczenie jednego głosu zajmuje ponad minutę, to policzenie głosów w komisji w Krakowie zajmie jej członkom 4 tys. godzin (przy założeniu, że głos odda ok. 40 proc. wyborców, czyli 240 tys. osób). - Gdyby członkowie komisji, pracując wspólnie - jak nakazuje ustawodawca - liczyli te głosy przez 24 godziny na dobę, to zajęłoby im to 166 dni - stwierdził. - Czy wy nie rozumiecie, jaki potworek wyprodukowaliście? Dlaczego zgadzacie się, żeby Szalony Kapelusznik z Nowogrodzkiej robił to, co chce? - mówił senator Borowski.