Wyniki wyborów 2020. Koziński: "Remis ze wskazaniem. Andrzej Duda odrobinę bliżej wygranej" [OPINIA]
Wynik Rafała Trzaskowskiego w I turze wyborów prezydenckich 2020 robi wrażenie. W ciągu kilku tygodni zdołał on zgromadzić poparcie przekraczające 30 proc. Jednak po pierwszej turze odrobinę bliżej wygranej w wyborach jest cały czas Andrzej Duda.
28.06.2020 | aktual.: 01.03.2022 13:28
Owszem, Trzaskowski ma gorszy rezultat niż Bronisław Komorowski pięć lat temu – w 2015 r. polityk popierany przez Platformę Obywatelską zdobył w pierwszej turze niemal 34 proc., teraz dwa punkty procentowe mniej.
Ale osobisty wynik Trzaskowskiego – 30,4 proc. w niedzielnym badaniu exit poll – jest wyraźnie lepszy niż rezultat jego ugrupowania w jesiennych wyborach parlamentarnych. I zdecydowanie lepszy niż poparcie sondażowe, które notowała Małgorzata Kidawa-Błońska. Wyborcy PO wysyłają jasny sygnał: chcemy takiej Platformy jak Trzaskowski. On po tych wyborach na długo pozostanie punktem odniesienia w tej partii.
Tyle że to cały czas wydaje się zbyt mało do tego, żeby zgarnąć w tym roku całą pulę. Choć też trzeba pamiętać, że frekwencja w drugiej turze wyborów prezydenckich jest zwykle wyższa niż w pierwszej. O ostatecznym zwycięstwie przesądzi więc umiejętność lepszej mobilizacji własnych zwolenników. I przeciągania poparcia od tych, którzy już odpadli z wyścigu.
Zobacz też: Wpadka w lokalu wyborczym. Mężczyzna spożył płyn do dezynfekcji
Wyniki wyborów 2020. Dwóch panów z porażką i trzeci niezadowolony
Łatwo wskazać, kto przegrał te wybory – pomijając kandydatów egzotycznych. Skupmy się na najważniejszej szóstce. Na pewno potężnie przegrał Robert Biedroń. Choć wypadł lepiej niż kandydat SLD pięć lat temu (Magdalena Ogórek miała wtedy 2,38 proc.), to i tak jego sondażowe 2,9 proc. to dramatycznie słaby wynik.
Lewica w dobrym stylu wróciła do Sejmu, zdobywając w jesiennych wyborach prawie 13 proc. głosów. Wydawało się, że są na fali wznoszącej, pojawiały się głosy mówiące o tym, że Lewica wkrótce wyprzedzi Platformę w sondażach. Nic takiego się nie stało. Biedroń, który przez całą kampanię wręcz manifestacyjnie pokazywał, jak bardzo mu się nie chce walczyć, zmarnował cały sukces z jesiennych wyborów.
Ale też słaby – jak na oczekiwania – wynik zanotował Władysław Kosiniak-Kamysz. Długo wydawało się, że osiągnie on najlepszy rezultat w historii startów PSL-u w wyborach prezydenckich. Rekordzista Roman Bartoszcze w 1990 r. miał 7 proc. głosów. Teraz Kosiniak-Kamysz miał go przebić, wydawało się nawet, że będzie miał wynik dwucyfrowy. Nic z tego. Wg pierwszego sondażu exit poll zdobył raptem 2,6 proc. Wejście do gry Trzaskowskiego całkowicie odcięło go od prądu – a przy okazji pokazało, że swoje marzenia o przejęciu choć części elektoratu miejskiego PSL musi odłożyć na później.
Z poczuciem niedosytu te wybory musi też kończyć Krzysztof Bosak. Na pewno jego wynik (7,4 proc.) jest przyzwoity. Długo uważano, że Konfederacja ma szansę na dobry rezultat tylko przy niskiej frekwencji – ale i ostatnie wybory parlamentarne, i teraz prezydenckie dowiodły, że to już teza nieaktualna. Z drugiej strony poparcie w tych wyborach dla Bosaka wyraźnie pokazuje wysokość szklanego sufitu, który wisi nad jego ugrupowaniem. Przebicie go będzie równie trudne, co wskoczenie na poziom wyników powyżej progu wyborczego.
Wyniki wyborów 2020. Zwycięzcy pierwszej tury
Kto wygrał? Na pewno wygrały firmy przygotowujące sondaże. Pięć lat temu koncertowo się rozminęły z rzeczywistością, żadna nie umiała nie tylko przewidzieć wygranej Dudy, ale nawet jasno zasygnalizować trendu na zmianę (chodzi także o świetny wynik Pawła Kukiza w 2015 r.). Teraz trendy, które wynikały z czytania sondaży, przełożyły się na wyniki pierwszej tury wyborów. Widać, że sondażownie odrobiły lekcję z fiaska sprzed pięciu lat. Powoli odbudowują zaufanie do siebie.
Personalnie tą pierwszą turę wyborów prezydenckich wygrali Rafał Trzaskowski i Szymon Hołownia. Ten drugi właściwie z niczego wykręcił kilkunastoprocentowy wynik wyborczy (13,3 proc.). Jako jedyny nie dał się zgrillować ostrej polaryzacji PO i PiS. I pokazuje, że rośnie grupa ludzi, którzy szukają trzeciej drogi, mają już dość sporu Platformy z PiS-em, są gotowi zaryzykować, by rozbić ten duet.
Pytanie, czy Hołowni starczy cierpliwości, by politycznie zmonetyzować to zniecierpliwienie. Bo pięć lat temu wydawało się, że taką szansę ma Paweł Kukiz – ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Zobaczymy, jak poradzi sobie Hołownia. Jemu o tyle trudniej niż Kukizowi, że kolejne wybory za trzy lata, a nie za kilka miesięcy (jak to było w 2015 r.) Nie będzie Hołowni łatwo utrzymać mobilizację zwolenników.
Trzaskowski w ciągu kilku tygodni zdołał uratować całą Platformę. Sam. Gdyby w wyborczej grze pozostała Kidawa-Błońska i skończyła te wybory z wynikiem dającym jej miejsce gorsze niż drugie (a wszystko na to wskazywało) z Platformy prawdopodobnie zostałby tylko szyld i siedziba nad "Czytelnikiem" przy ul. Wiejskiej w Warszawie. I wyborcy, i duża część polityków rozeszłaby się po innych ugrupowaniach, choćby PSL, czy ruch Hołowni
Dynamiczną kampanią Rafał Trzaskowski dał partii drugie życie. A sobie zapewnił polityczną podmiotowość. Teraz wszyscy po stronie liberalnej opozycji będą się orientować na niego. Na pewno duży sukces polityka, który jeszcze kilka lat temu był nieznanym szerzej specjalistą od Unii Europejskiej.
Wyniki wyborów 2020. Kto lepiej mówi o zmianie
Teraz pytanie, o co Trzaskowski jest w stanie powalczyć w drugiej turze. W ostatnich dniach wyraźnie było widać u niego zadyszkę. Zdoła się choć częściowo wymyślić w drugiej turze?
Musi, bo Andrzej Duda ma nad nim naturalną przewagę wynikającą ze struktury elektoratów w Polsce - dominacji wyborców o poglądach centro-prawicowych i prawicowych.
Na pewno urzędujący prezydent, chociaż wg sondażu exit poll zdobył aż 41,8 proc., nie może tej kampanii zaliczyć do udanych – zabrakło mu i tematu przewodniego, i własnego języka, i autorskiego stylu. Ale też ostatnie dni jego kampanii pokazały, że on cały czas nie powiedział ostatniego słowa.
Pięć lat temu Duda wygrał, bo obiecał zmianę. Teraz językiem zmiany operuje Trzaskowski. Widać, że to się Polakom podoba, bo poparcie dla kandydata PO poszło w górę. Ale też w drugiej turze pojawią się inne pytania. Na przykład dotyczące tego, na ile te dwie wersje zmiany są wiarygodne, a na ile stają się jedynie sztuką dla sztuki. Wybory prezydenckie ostatecznie wygra ten, który skuteczniej odpowie na te pytania w ciągu następnych dwóch tygodni.
Agaton Koziński dla WP Opinie