Jest myśliwy, który podjął się zadania. Jest też oficjalne zezwolenie. Jeden wilk z grupy widywanej w bieszczadzkiej miejscowości Wołkowyje ma zostać zabity. Wójt gminy mówi, że takie działanie powinno dodać otuchy przestraszonym mieszkańcom.
"Wilków jest już w Polsce za dużo i należy zacząć na nie polować". "Watahy powyżej 20 wilków zaczynają atakować ludzi", "Widziałam ich tropy na drodze, gdzie córka chodzi do szkoły. Straszne". To komentarze osób przerażonych zdjęciem opublikowanym przez Lasy Państwowe w Krośnie.
Nie pomogła siatka, elektryczny pastuch, ani pilnowanie stada krów przez syna gospodarzy. We wsi Karlików w Bieszczadach wataha wilków przez cztery dni czekała na okazję do ataku, by pokonać zabezpieczenia i wreszcie pożywić się na zagryzionej krowie.
Wilk, który pogryzł dzieci w Bieszczadach, nie bał się ludzi, ponieważ był przyzwyczajony do podawanego mięsa na nęciskach dla fotografów. To nowa hipoteza, którą naukowcy tłumaczą nietypowe zachowanie zastrzelonego drapieżnika.
Zwierzę, które zaatakowało dzieci w Bieszczadach, z całą pewnością było wilkiem, a nie tzw. hybrydą z psem. Wilk pochodził z populacji w Karpatach Wschodnich - stwierdzili po badaniach Instytutu Genetyki i Biotechnologii Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Populacja wilków w Polsce rośnie, a ich liczba zaczyna być problemem. Niebawem trzeba będzie zdecydować się na odstrzał. - Zwierzęta te nie stanowią jednak dla człowieka żadnego zagrożenia - zapewniają nas przewodnicy, którzy w Bieszczadach spędzili większość swojego życia.