Zdjęcie 23 wilków miało być ciekawostką. Wzbudziło strach i nienawistne komentarze
"Wilków jest już w Polsce za dużo i należy zacząć na nie polować". "Watahy powyżej 20 wilków zaczynają atakować ludzi", "Widziałam ich tropy na drodze, gdzie córka chodzi do szkoły. Straszne". To komentarze osób przerażonych zdjęciem opublikowanym przez Lasy Państwowe w Krośnie.
Miało być inaczej. Zdjęcie autorstwa fotografa-amatora, Adriana Czecha, który w dolinie Sanu w Bieszczadach uchwycił zabawę grupy 23 wilków, miało być powodem do radości. - Drapieżniki w tak licznej grupie to sensacja. Zazwyczaj watahy, liczą około 6-8 osobników. Być może z tej watahy pochodził basior zagryziony w Sylwestra na Tworylnem - skomentował zafascynowany obrazem Edward Marszałek z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie. To on opublikował zdjęcie na Facebooku i tak zaczął się sąd nad wilkami.
Wilcze strachy
Jedna z mieszkanek Bieszczad wrzuciła do komentarzy zdjęcie swojego zabitego przez wilki psa. Drapieżniki pozostawiły z niego łeb i tylne łapy, resztę ogryzły do kości. Ktoś inny dodał, że wilki są fajne dopóki ogląda się je w internecie, a nie za płotem domostwa.
- Ręce precz od wilków ty ciemna hołoto - odpowiedzieli miłośnicy drapieżników. - Już kiedyś dokonano barbarzyństwa na tych zwierzętach. Mają prawo do życia i jest ważne, żeby człowiek nie był dla nich tylko złoczyńcą - brzmiał jeden z umiarkowanych głosów. Kłótnia liczona jest w setkach komentarzy.
Fotograf Adrian Czech czytając je żałuje, że opublikował zdjęcie. Jak zwykle stało się pretekstem do wybuchu strachu przed wilkami u części widowni i komentarzy nawołujących do rozpoczęcia odstrzału.
- Opinie o niebezpieczeństwie dla ludzi są przesadzone. Kiedy te wilki zorientowały się, że robię im zdjęcia uciekły - mówi WP Adrian Czech. - Podobnie było z inną grupą wilków, jaką widziałem. Liczyła 16 osobników, wpadliśmy na siebie w lesie, a dzieliło mnie od nich 10 metrów. Gdyby było prawdą, że wilki będą polować na ludzi zostałbym rozszarpany - dodaje fotograf.
Po serii publikacji o odradzającej się w Polsce populacji wilków odżywają mity na temat tych zwierząt. Jak zwykle dało o sobie znać lobby rolników. W zeszłym roku Zarząd Krajowej Rady Izb Rolniczych zwrócił się do ministra środowiska o podjęcie działań w celu zredukowania populacji wilka na terenie Bieszczadów. "Wilki nie czują zagrożenia ze strony człowieka, coraz częściej widywane są w pobliżu domostw, co wzbudza uzasadniony niepokój mieszkańców danych miejscowości" - napisali rolnicy.
Policja zrobiła wilczy alarm. "Widziałeś? Dzwoń na 112"
Z pewnością wilki widywane są ostatnio częściej niż jeszcze kilka lat temu. Nie tylko w Bieszczadach, ale również także w tych częściach kraju, gdzie dotąd nie było ich zbyt wiele. Drapieżniki zajmują wciąż nowe tereny. Poźniej ludzie panikują, jeśli w pobliżu przechodził wilk. Województwo lubuskie jest najlepszym przykładem. Według Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, w tamtejszych lasach bytuje około 30 grup rodzinnych wilków.
Tuż przed Bożym Narodzeniem wilki widziano we wsi Chlastawa, koło Zbąszynka. Zagryzły kilka owiec, a dwie porwały ze sobą. Wilcza histeria udzieliła się nawet miejscowym policjantom. Ogłosili, że mieszkańcy, w szczelności starsze osoby i dzieci nie powinny wchodzić samotnie do lasu. Dodatkowo dzielnicowy poprosił, aby każdy kto widział wilka, dzwonił na alarmowy numer 112. Policjanci sami przyznali, iż nie wiedzą, co właściwie mieliby zrobić później z taką informacją, ale komunikat poszedł w świat.
Przypomnijmy, że przypadki ataków wilków na ludzi są wyjątkowo rzadkie. Wyjątkiem potwierdzającym regułę jest historia "wilka z Wetliny", który w czerwcu zaatakował i pogryzł dwoje dzieci. - Był wcześniej wychowany przez ludzi. Bez stada, szukając jedzenia samotnie, zwrócił się ku tym, którzy kojarzyli mu się z podawaniem pokarmu - stwierdzili po własnym śledztwie naukowcy ze Stowarzyszenia dla Natury "Wilk".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl