stadion narodowy(strona 2/26)

Paweł Kukiz komentował w programie "Tłit" burzę wokół szpitala na Stadionie Narodowym. W pewnym momencie stwierdził: "Jest mi bardzo przykro, że tych lekarzy spotkał taki hejt. Bogu ducha winnych ludzi, którzy chcą dobrze. Moi drodzy, rodacy, pamiętajcie, bardzo łatwo jest kogoś skrzywdzić. Karma wraca". - Ci ludzie poszli tam leczyć wasze matki, wasze babcie. Więcej szacunku. To, że rząd zrobił sobie z tego instrument propagandowy, to nie jest wina ani personelu, ani lekarzy - podkreślił Kukiz.

- Chcemy, żeby szpital narodowy zwyczajnie zaczął działać. Tam zajętych jest 26 łóżek na prawie 1000. To sytuacja niebywała. Na miejscu mamy ponad 900 respiratorów, mnóstwo lekarzy. Ten sprzęt jest potrzebny w miejscach, gdzie pacjentów jest zbyt dużo - mówił szef klubu KO Cezary Tomczyk w programie "Tłit". - Do dziś nie została zawarta umowa między Stadionem Narodowym a KPRM. To znaczy, że ten szpital działa "na Sasina", na gębę - tak, jak Poczta Polska drukowała karty do głosowania - wskazał poseł.

- Polska ochrona zdrowia ciężko znosi walkę z koronawirusem. To jest poważny problem. Zdarza mi się jeździć karetką, być na SOR-ze. Z moich obserwacji wynika, że system ochrony zdrowia trzyma się na ofiarności ludzi, na ratownikach medycznych, pielęgniarkach. Oni wychodzą z siebie. Robią trzy, cztery, pięć razy więcej niż się da, ale jest ich za mało - powiedział w programie WP "Newsroom" Paweł Reszka z tygodnika "Polityka". Przyznał, że dostaje informacje, że na niektórych oddziałach covidowych w nocy pacjenci zostają sami, a na drzwiach wisi kartka z numerem do pielęgniarek. Opowiedział o wstrząsającej relacji młodego lekarza ze szpitala na Stadionie Narodowym, który potrafi nie przyjąć żadnego pacjenta, ale za to mieszka w pięciogwiazdkowym hotelu.

Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL) komentował w programie "Tłit" relację dziennikarza Pawła Reszki nt. funkcjonowania szpitala na Stadionie Narodowym. - To jest jeden wielki dramat. W październiku, w stosunku do września, wzrosła o 15 tys. liczba zgonów. Jeżeli odejmiemy od tego 3 tys. covidowych, to zostaje nam 12 tys. zgonów, które są efektem braku możliwości leczenia przez lekarzy niecovidowych schorzeń, które ze względu na pandemię się nie skonczyły - nowotworów, udarów, zawałów serca. Pacjenci pozostawieni bez opieki po prostu umierają. Dramat, dramat i jeszcze raz dramat - mówił poseł. - Można powiedzieć, że to, co się dzieje na stadionie, to nie szpital narodowy, a uzdrowisko narodowe - dodał Zgorzelski. - Nie akceptuję tego, że tam lekarze za leczenie lekkich przypadków otrzymują 1000 zł, a ich koledzy w pozostałych szpitalach - 300-600 zł - podsumował.

- Działamy od tygodnia, przyjmujemy do szpitala około sześciu pacjentów dziennie - mówił w programie "Newsroom" w WP dyrektor szpitala tymczasowego na warszawskim Stadionie Narodowym dr Artur Zaczyński. - Profil wiekowy pacjentów jest zróżnicowany, głównie to ludzie młodzi, ale są też osoby po 65. roku życia. W większości są to mężczyźni, ale także kobiety - poinformował Zaczyński. Dodał, że wśród pacjentów "Szpitala Narodowego" są też osoby z różnymi chorobami współistniejącymi. - Nie przyjmujemy tylko pacjentów z ostrymi stanami, którzy wymagają specjalistycznej opieki. Jeśli mają np. stabilną chorobę wieńcową czy stabilną cukrzycę, to mogą znaleźć się wśród naszych pacjentów - wyjaśnił dr Artur Zaczyński.

- Jeżeli chodzi o szpital tymczasowy, to jest to - jak sama nazwa wskazuje - szpital, czyli jednostka zapewniająca pacjentom leczenie - stwierdził w programie "Newsroom" w WP dyrektor Szpitala Narodowego doktor Artur Zaczyński. W ten sposób odniósł się do pojawiających się zarzutów, że szpital tymczasowy na Stadionie Narodowym to izolatorium lub sanatorium. - Przebywa w nim obecnie 26 osób. Część osób została już wypisana, część osób, których stan się pogorszył, została przewieziona do szpitala MSWiA, gdzie może zostać im zapewniona lepsza opieka - dodał. Zaprzeczył też zarzutom, by pacjenci, którzy trafiają do tej placówki, mogli być leczeni w domu. - W domu nie możemy leczyć lekami dożylnymi, w domu nie mamy dostępności do tlenu - tłumaczył doktor Zaczyński.

Marsz Niepodległości w Warszawie zakończył się na błoniach Stadionu Narodowego, którego pomieszczenia zostały niedawno przekształcone na szpital tymczasowy dla chorych na COVID-19. Zebrany tam tłum nie zamierzał się rozejść mimo komunikatów policji. Doszło do chuligańskich wybryków, policjanci zostali zaatakowani racami i kamieniami. Doszło do regularnych starć na dworcu Stadion. Zobacz relację reportera WP.