Za dwa tygodnie miliony Amerykanów ruszą do urn, by zadecydować kto zostanie 45. prezydentem Stanów Zjednoczonych. Donald Trump, przegrywający w sondażach z Hillary Clinton twierdzi, że są one ustawione. Dowodem na możliwe nieprawidłowości w wyborach, ze strony Demokratów, mają być nagrania konserwatywnej organizacji Project Veritas. Udający sponsorów dziennikarze pytali byłego współpracownika Partii Demokratycznej o to, czy można zarejestrować do głosowania ludzi w stanie, w którym oni de facto nie mieszkają. - Może udowodnić spisek, jeśli to będzie autobus. Ale w przypadku samochodów dużo trudniej to udowodnić - odpowiedział bohater nagrania. Chodziło o to, aby hipotetycznie przerzucić zwolenników Clinton do stanu, gdzie Trump ma przewagę. Clinton odcięła się od bohaterów afery. Synowie Trumpa nie kryją oburzenia i twierdzą, że wśród wyborców były osoby zmarłe - mówi Leszek Krawczyk, korespondent WP w USA.