ŚwiatDebata prezydencka w USA. Leszek Krawczyk: Trump odmówił uznania wyniku wyborów, jeśli przegra

Debata prezydencka w USA. Leszek Krawczyk: Trump odmówił uznania wyniku wyborów, jeśli przegra

Trzecia i ostatnia telewizyjna debata prezydencka w USA już za nami. Dosyć szybko pojawił się w niej temat Rosji oraz "trzeci uczestnik debaty" czyli Władimir Putin i stosunek polityków do rosyjskiego prezydenta. Nie obeszło się bez wzajemnych złośliwości. Kandydat Partii Republikańskiej na prezydenta USA Donald Trump odmówił też jasnej deklaracji, że zaakceptuje wynik wyborów, jeśli przegra 8 listopada. Jego zdaniem wybory są "ustawione" pod jego rywalkę, demokratkę Hillary Clinton. Ten fragment debaty najbardziej wstrząsnął USA.

To, co Amerykanów poruszyło najbardziej w starciu kandydatów to moment, kiedy Donald Trump, zapytany przez prowadzącego czy uzna wynik wyborów, jeśli by się okazało, że je przegrał, odpowiedział: - Ocenię to i powiem w swoim czasie. Będę was trzymać w napięciu. Jak dodał, "media zatruwają ludziom umysły i są nieuczciwe, ale na szczęście ludzie to przejrzeli".

W USA istnieje tradycja pokojowego przekazywania władzy - bez względu na to, jak kandydaci bardzo mocno się spierali, jak ze sobą nie zgadzali, to tradycja nakazuje, by przegrany wygłosił później mowę i uznał wynik wyborów. Donald Trump wyraźnie odmówił.

Trump od kilku dni mnoży deklaracje, że amerykańskie wybory są "ustawione" pod jego rywalkę. Podczas debaty wyjaśnił, że ma na myśli przede wszystkim media, które prowadzą kampanię przeciwko niemu oraz fakt, że FBI nie postawiła formalnych zarzutów Hillary Clinton w związku z prowadzeniem przez nią prywatnej skrzynki mailowej.

Kandydat Republikanów nie przedstawił na razie dowodów na oszustwa, ale rzeczywiście dziennikarze związani z obozem konserwatystów ujawnili skandaliczne informacje, że osoby związane z Partią Demokratyczną np. wysyłały prowokatorów na wiece Donalda Trumpa po to, aby dochodziło tam do zamieszek i żeby relacjonowały to media.

Zdanie swojego ojca ws. ewentualnych fałszerstw podziela jego syn, Donald Trump Jr. - Przed chwilą jeden reporter powiedział mi: powinniście to zaakceptować. - Nawet jak będą fałszerstwa? - pytam. "Nawet jak by były". I to jest właśnie to, co słyszę dziś w mediach - mówił z oburzeniem po debacie.

Innego zdania był Marc Cuban, multimiliarder, wspierający Hillary Clinton. - To demokratyczny proces, jesteśmy z niego dumni, a on próbuje to kwestionować i to go dyskwalifikuje - mówił po debacie.

Przed ostatnim, finałowym starciem oboje kandydatów różniło w sondażach ok. dziewięciu punktów procentowych, a prowadziła Hillary Clinton. Czy Trumpowi udało się odrobić stratę? Pierwsze komentarze wskazują na remis, ale było to ostatnie spotkanie przed taką dużą, wielomilionowa widownią i teraz będzie tak, jak powiedział prowadzący debatę Chris Wallace: już za niespełna 20 dni, zadecydują Amerykanie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (526)