W Irlandii picie jest jak seks - tu się o tym nie gada, tu się to robi. Jak ktoś tego nie robi, to się o nim gada, że pewnie jakiś lewy. Jak ktoś pije za mało, to się mówi, że baba. Jest w tym pewna niekonsekwencja, ponieważ najwięcej piją kobiety. Największy siniak znad Wisły może się przy nich uznać za dyletanta, cnotliwego degustatora i nie skażonego empirią teoretyka ochleju, który potrafi tylko wychwalać się, ile to wchłonął poprzedniej nocy - pisze Piotr Czerwiński, felietonista Wirtualnej Polski.