obwód ługański

Początek tygodnia przyniósł niespodziewany atak Ukraińców niedaleko granicy z Rosją. Żołnierze z 40. Brygady Ciężkiej Artylerii od tygodni śledzili każdy ruch armii Putina pod Nowoiwaniwką w obwodzie ługańskim. Okazało się, że 30 km od granicy znajduje się magazyn amunicji, paliwa i sprzętu. Po wcześniejszym zaplanowaniu całej operacji, nadszedł ten dzień, gdy Obrońcy Kijowa przy użyciu ultralekkiej haubicy M777 w kilka minut zmietli z powierzchni ziemi bazę okupantów. Całość zarejestrowała kamera drona wysłanego do obserwacji tej misji. Uderzenia w wyznaczone cele spowodowały ogromne eksplozje na terenie składu, przez co ogień błyskawiczne objął kolejne budynki, gdzie magazynowano broń i amunicję.

Ukraińcy zaczaili się na Rosjan i nie dali im żadnych szans pod Ługańskiem. Obrońcy Kijowa przeprowadzili sprytną akcję i najpierw w zasadzkę wpadła załoga czołgu T-80, a później nastąpił atak rakietowy na bazę żołnierzy Putina. Wszystko zostało zarejestrowane przez kamerę drona. Na nagraniu widać, że T-80 najeżdża na minę, a chwilę potem dochodzi do potężnej eksplozji, której towarzyszyły kule ognia i czarny dym. Potężny wybuch poprzedziła samodetonacja amunicji zgromadzona wewnątrz pojazdu. W tym przypadku nikt nie przeżył. Tymczasem kilka kilometrów dalej zaraz potem doszło do ataku na rosyjską bazę przy użyciu ciężkiej artylerii. W wyniku uderzenia zniszczeniu uległy skład amunicji, a także dwa wozy opancerzone BMP-1. W ostatnim czasie obrońcy Kijowa coraz częściej zadają bolesne ciosy Rosjanom na wschodnim froncie. Najczęściej przy pomocy drona śledzą trasę wrogiej maszyny, by później mieć pełne rozeznanie, gdzie i skąd żołnierze Putina wyruszają w regiony walk.

Tym wozem bojowym Rosjanie już nigdzie nie pojadą. W sieci pojawiło się nagranie z obwodu ługańskiego, na którym widać jak Ukraińcy przeprowadzają sprytną akcję na porzuconym BMP-1. Okupanci zrezygnowali z dalszej jazdy w stronę frontu, ponieważ ich wsparcie nie dotarło na czas. Zdecydowali się porzucić pojazd z małą ilością paliwa i uciekli w stronę rosyjskiej bazy w okolicach Ługańska. Tymczasem obrońcy Kijowa wykorzystali tę okazję i zniszczyli BMP-1. Do drona przyczepiono termobaryczny granat RGT-27S i zrzucono go do środka pojazdu. Co ciekawe, jest to broń ukraińskiej produkcji, która pierwszy raz została zaprezentowana na poligonie czernihowskim w 2017 r., a od 2020 r. granaty RGT-27S przyjęto do wyposażenia Sił Zbrojnych Ukrainy. Rosjanie obawiali się tej broni jeszcze przed wybuchem konfliktu. Wszystko dlatego, że ten rodzaj granatu przeznaczony jest likwidacji przeciwników w schronach różnego typu, a także do unieszkodliwiania pojazdów wojskowych czy lekkiego sprzętu pancernego, tak jak w przypadku BMP-1 z nagrania.

Rosjanie znów stali się obiektem drwin. Tym razem w sieci pojawiło się nagranie prosto z kamery ukraińskiego drona. Obrońcy Kijowa przyłapali okupantów, którzy wycofali się ze swojej pozycji pod Ługańskiem, aby naprawić drobne usterki czołgu T-72. Sęk w tym, że ostrzał trwał nadal i prace przy maszynie należało wykonać jak najszybciej. Tymczasem spanikowani żołnierze Putina popełnili fatalny błąd. Bez wcześniejszego ostrzeżenia ładowniczy uzbroił T-72 w pocisk artyleryjski i po chwili doszło do wystrzału z lufy, podczas gdy obok pracowało dwóch wojskowych. Jeden z nich automatycznie upadł na ziemię. Brak komunikacji okazał się bolesny w skutkach. Wspomniana dwójka została ogłuszona, natomiast siła uderzenia, która powaliła jednego z Rosjan mogła przyczynić się nawet do utraty przytomności. Los całej załogi pozostaje nieznany. Nagranie z wpadki Rosjan błyskawicznie stało się hitem sieci, a internauci brutalnie wyśmiali nieprzygotowanie rosyjskich żołnierzy na froncie.

Kamera ukraińskiego drona zarejestrowała eksplozję rosyjskiego czołgu T-90 pod Ługańskiem. Do sieci trafiło nagranie z akcji żołnierzy Zełenskiego. Na wideo widać potężny wybuch maszyny Rosjan, któremu towarzyszyły kule czerwonego ognia. W pewnym momencie można zauważyć, że wieża czołgu odrywa się od reszty konstrukcji, co nie daje żadnych szans żołnierzom Putina na przeżycie. Atak został przeprowadzony za pomocą ciężkiej artylerii ok. 30 km od Ługańska. Brytyjski wywiad przewiduje, że to właśnie na tej linii frontu rosyjscy okupanci planują wielką kontrofensywę jeszcze przed końcem lutego, by najpierw zająć Ługańsk, a potem wszystkie siły przerzucić na Wuhłedar. Obrońcy Kijowa robią wszystko, co mogą, żeby zadawać bolesne ciosy Rosjanom, eliminując tony ciężkiego sprzętu i niszcząc kolejne składy amunicji.

Kamera zamontowana w busie zarejestrowała moment groźnego wypadku we wschodniej Ukrainie z udziałem rosyjskiego wojska. W mieście Antracyt w obwodzie ługańskim w pewnym momencie kierowca busa zatrzymuje się na skrzyżowaniu, ponieważ ma czerwone światło i nagle z naprzeciwka nadjeżdżają wojskowe ciężarówki. Inni uczestnicy ruchu w tym samym momencie mają zielone światło. Niespodziewanie w cysternę z paliwem uderza nadjeżdżający z boku samochód dostawczy, a wojskowy wóz czołowo zderza się ze stojącym na czerwonym świetle busem. Jego kierowca był czujny i gdy widział całą sytuację na własne oczy, zdążył odjechać kilka metrów do tyłu, co uratowało mu życie. Rosjanie doigrali się - niszcząc swój wóz zaopatrzeniowy. Najwyższą cenę zapłacił jednak kierowca dostawczaka, który nie przeżył zderzenia. Według lokalnych mediów, Rosjanie nie udzielili żadnej pomocy poszkodowanemu mieszkańcowi okupowanego terenu. Rosyjski konwój z dostawą sprzętu dla wojska poruszał się bez żadnych sygnałów ostrzegawczych. Pomijając już syreny, żołnierze Putina nawet nie nacisnęli klaksonu, gdy dojeżdżali do ruchliwego skrzyżowania.

Rosjanie niczego się nie spodziewali, gdy odpoczywali nocą po wielogodzinnych walkach na froncie pod Ługańskiem. Do sieci trafiło nagranie prosto z ukraińskiego drona, którego operator dostrzegł pozycję wroga w obwodzie ługańskim ok. 20 km od regionu walk. Urządzenie było uzbrojone w trzy granaty 40 mm M430 HEDP, które w odstępie kilkunastu sekund spadły na rosyjski czołg T-72. Przy trzecim uderzeniu uzbrojony po zęby pojazd wyleciał w powietrze, czemu towarzyszyła potężna eksplozja i wielkie kule ognia. Sprytny plan obrońców Kijowa zdał egzamin, ponieważ trzeci granat posiadał najwięcej ładunku wybuchowego. W wyniku wcześniejszych eksplozji doprowadził on do detonacji zgromadzonej w T-72 amunicji, co zakończyło się likwidacją kolejnej maszyny i żołnierzy Putina.

Ukraińcy przeprowadzili zmasowany atak nocą pod Ługańskiem. Na pozycje Rosjan w obwodzie ługańskim spadł deszcz rakiet z HIMARS-ów i zestawów 9K79 Toczka. Obrońcy Kijowa przeprowadzili odwet w ramach za powtarzające się codziennie ataki żołnierzy Putina na obiekty cywilne w tym regionie. Okupanci próbują od dłuższego czasu otoczyć miasto, jednak nie mogą zwalczyć ukraińskiego oporu. Siły Zbrojne Zełenskiego nie dają za wygraną i za wszelką cenę zamierzają utrzymać odbite wcześniej tereny po to, by wiosną zatrzymać kremlowską kontrofensywę i zepchnąć oddziały wroga jak najdalej w głąb granicy z Rosją. Właśnie dlatego, Ukraińcy uderzyli rakietami z systemów HIMARS i Toczka, zadając tym samym bolesne ciosy armii Putina. Portal Ukrainska Pravda przekazał, że w tym ataku zniszczeniu uległy dwa magazyny z paliwem i amunicją, a do tego zrównany z ziemią został znajdujący się tam ciężki sprzęt wojskowy.

Podczas gdy Ukraińcy otrzymują dostawy zachodniego sprzętu, wciąż uderzają w Rosjan tym, co od dawna mają w swoim arsenale. Do sieci trafiło nagranie z walk w obwodzie ługańskim. Widać na nim, że żołnierze Zełenskiego do ataków na wrogie cele powietrzne używają ciężkich radzieckich karabinów maszynowych ZPU. Ta broń weszła do służby w Związku Radzieckim w 1949 r. Pomimo upływu wielu lat wciąż jest używana w ponad 50 państwach na całym świecie. W tym przypadku Ukraińcy ostrzelali rosyjskie śmigłowce i strącili kilka rakiet za pomocą jednolufowego ZPU-1 i dwulufowego ZPU-2, które zostały zamontowane na ciężarówkach. Jak podał sztab 53. Brygady Zmechanizowanej, w tym ataku udało się strącić kilka rakiet typu cruise, a także uszkodzić śmigłowiec Mi-24 należący do okupantów.

Bestialstwo Rosjan nie zna granic. Do sieci trafiło nagranie ze wsi pod Swatowem w obwodzie ługańskim, na którym widać, jak żołnierze Putina zrzucają termobaryczne bomby na pozostałościach po cywilnym osiedlu domów jednorodzinnych. W tym miejscu Rosjanie od kilku tygodni bestialsko mordowali okolicznych mieszkańców, często zajmując ruiny ich posiadłości, by trzymać tam broń, amunicję, a nawet czołgi. Gdy obrońcom Kijowa udało się odbić Nowosielsk z rąk okupantów, na wioskę zaczęły spadać bomby termobaryczne. Rosjanie zrobili to w ramach zemsty za poniesioną wcześniej porażkę w ciężkich walkach. Specjalnie zastosowali ten rodzaj broni. Wszystko dlatego, że w tym przypadku dłużej trwa fala podmuchowa wybuchu, która przenika przez otwory okienne i drzwiowe do budynków, rozpowszechniając się wzdłuż korytarzy. To stanowi śmiertelne zagrożenie dla ludzi chroniących się w tych budynkach czy nawet pobliskich bunkrach, jaskiniach lub tunelach. Wybuch ładunku termobarycznego nie wybija dziury w ścianie, ale ją przewraca, rzadko pozostawiając szanse na przeżycie.

Na początku wojny w Ukrainie hitem sieci stały się nagrania, na których widać było traktory holujące rosyjskie czołgi. Pogoda na froncie jest zmienna i potrafi zaskoczyć żołnierzy. Wraz z zimową i niekorzystną aurą wróciły traktory. Tym razem w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie z momentu wyciągania białoruskiego MAZ-537 z błota pod Ługańskiem za pomocą maszyn trzech rolników. Ukraińcy mieli sprytny plan, ponieważ najcięższy i najmocniejszy ciągnik ustawiono z przodu. Do niego zostały podpięte dwa mniejsze traktory, a do nich białoruski sprzęt należący do Rosjan. Genialny pomysł sprawdził się. Po kilku chwilach ciągnik artyleryjski wydostano z bardzo grząskiego terenu. Cenna zdobycz trafiła w ręce obrońców Kijowa. Maszyna tego typu posiada 12-cylindrowy 500-konny silnik wysokoprężny, a pomimo takich osiągów, Rosjanie nie potrafili wydostać się z tego miejsca. Okupanci porzucili więc sprzęt i uciekli. Teraz skorzysta z niego Ukraina.

Siły Operacji Specjalnych Ukrainy udostępniły w sieci kolejne nagranie z frontu, na którym wciąż toczą się dramatyczne walki o wolność Ukrainy. Wideo opublikowała agencja Reutera. Przerażająca walka rozgrywa się w lesie pod Ługańskiem. Tragiczne sceny zostały zarejestrowane za pomocą kamerki przyczepionej do munduru jednego z żołnierzy. Dzięki temu można znaleźć się w samym centrum zaciętej strzelaniny między stroną rosyjską a ukraińską. Garstka żołnierzy Zełenskiego z ogromną determinacją i odwagą posuwa się naprzód, próbując odeprzeć ostrzał wroga. W obwodzie ługańskim wciąż trwają brutalne i bezwzględne ataki Rosjan. Przykładem może być wieś Nowoseliwskie, którą okupanci ostrzelali prawdopodobnie przy użyciu wyrzutni UR-77. Jeśli informacja ta potwierdzi się, będzie to kolejna zbrodnia wojenna po stronie Putina, gdyż niedopuszczalne jest stosowanie UR-77 na terenach zamieszkałych.

Ukraińscy snajperzy są prawdziwą zmorą Rosjan. Do sieci trafiło nagranie prosto z celownika strzelca wyborowego Sił Zbrojnych Ukrainy, który zaczaił się na żołnierzy Putina pod Ługańskiem. Dzięki kilkudniowej obserwacji, dobrze widział, kiedy zaatakować. Na nagraniu widać, że snajper najpierw ostrzeliwuje namiot Rosjan, by wywołać wśród nich panikę. Wszystko dlatego, że okupanci niczego się nie spodziewali, od dłuższego czasu wracali tam każdej nocy po walkach. W wyniku ostrzału bez większego namysłu Rosjanie opuścili namiot, a to bezlitośnie wykorzystał snajper. Za pomocą noktowizora widział każdy ruch wrogów, nie dając im większych szans na przeżycie. W akcji zginęło siedmiu żołnierzy, którzy służyli Rosji w oddziałach piechoty zmechanizowanej wyznaczonej do walk niecałe 20 km od Ługańska.