legion

Mamuka Mamulaszwili, który dowodzi gruzińską formacją wojskową, utworzoną w celu wsparcia ukraińskiej armii, powiedział Radiu Wolna Europa, że kilka miesięcy temu próbowano go otruć. W jego krwi wykryty został arszenik. Gruzin twierdzi, że to już trzecia próba dokonania na niego zamachu.

Legion "Wolność Rosji" i Rosyjski Korpus Ochotniczy opublikowali nowe oświadczenie w sprawie "wyników operacji wojskowej w obwodach Biełgorodu i Kurska". Wcześniej na konferencji powiedzieli, że udało im się przenieść "realne działania wojenne na terytorium przeciwnika". - Teatrem działań jest teraz nie tylko Ukraina, ale i terytorium Federacji Rosyjskiej - powiedział Denis, pseudonim Whiterex.

O godz. 6 minął czas, który partyzanci dali Rosjanom na ucieczkę z rejonów przygranicznych. "Od chwili uruchomienia korytarza humanitarnego skorzystało z niego ponad 7,6 tys. pojazdów, którymi mieszkańcy Biełgorodu i Kurska opuścili swoje domy" - pisze Legion "Wolność Rosji". Biełgorod został rano ostrzelany. Na granicy wciąż toczą się walki z partyzantami.

- Otworzymy ogień do celów wojskowych w ciągu 1,5 godziny od tej wiadomości wideo - zapowiedział na nagraniu opublikowanym o godz. 8:14 Denis Kapustin, dowódca Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego. Zaapelował do mieszkańców Biełgorodu i Kurska o natychmiastową ucieczkę. Chwilę później doszło do ataku.

Niezależne rosyjskie kanały Telegram, powołując się na swoje źródła informują, że partyzanci z legionu "Wolność Rosji" i Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego usiłują przebić się do obwodu briańskiego w Rosji. Okoliczni mieszkańcy zostali poproszeni o ukrycie się w piwnicach. "Wszystkie służby są w pogotowiu. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wprowadza plan 'Edelweiss'" - czytamy w komunikatach.

W nocy z wtorku na środę w obwodzie kurskim wybuchła panika. W mieście pojawiły się namalowane krzyżyki oraz flaga w kolorach "wolnej Rosji". Lokalne media informowały o strzelaninie, a mieszkańcy regionu dostali SMS-y z informacją, że "wyzwoliciele są blisko". Niepokój podsyciło także jedno zdjęcie.

18-letni rosyjski poborowy miał zostać ranny podczas szturmu na obwód biełgorodzki, do którego doszło w poniedziałek. Granicę przekroczyła grupa żołnierzy "Legionu Wolności Rosji" i "Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego". Na jaw wychodzą szczegóły dotyczące zabezpieczenia granicy - strzegła jej garstka poborowych.

Jest pierwszą kobietą, która zwróciła się do rosyjskich żołnierzy. Jej mąż zginął podczas wojny w Ukrainie. - Jestem tutaj, aby zemścić się na "putinistach" i "kadyrowcach" za śmierć mojego męża. Mówiąc do rosyjskich żołnierzy, chcę powiedzieć: chłopaki, Putin już tę wojnę przegrał - powiedziała.

W walce o wolną Ukrainę zginęło czterech ochotników z Ukraińskiego Legionu Międzynarodowego. Mężczyźni byli obywatelami krajów zachodniej Europy i Australii. Formacja podała do wiadomości publicznej ich nazwiska, nie poinformowano jednak o szczegółach dotyczących śmierci żołnierzy.

Rosyjscy żołnierze walczący ramię w ramię z Ukraińcami schwytali rosyjskich żołnierzy z 76. jednostki wojsk powietrznodesantowych. "Początkowa 'znajomość' z nimi okazała się nieco emocjonalna" - czytamy we wpisie. Żołnierze, którzy schwytali swoich rodaków, należą do Legionu Wolności Rosji.

Po stronie Ukrainy walczą ludzie z wielu stron świata. Pozwoliło na to utworzenie przez Wołodymyra Zełenskiego Legionu Międzynarodowego. - Czym więcej rosyjskich zbrodni jest odkrywanych, tym więcej osób chce do nas dołączyć - przekazał urodzony we Francji Damien "Cicero" Magrou, rzecznik formacji.

Ochotnicy z wojsk rosyjskich, którzy przeszli na stronę ukraińską, będą walczyć w legionie "Wolna Rosja" - poinformował ukraiński wywiad wojskowy na Telegramie. W skład legionu weszło ponad 100 ludzi.

Trzy tysiące ochotników z USA chce dołączyć do Legionu Międzynarodowego, by bronić Ukrainy przed atakiem Rosji. Jak poinformował przedstawiciel ambasady ukraińskiej w Waszyngtonie, "jeszcze więcej osób zgłasza się z innych krajów, głównie państw postsowieckich takich jak Gruzja czy Białoruś".