"Fizycznie i psychicznie wyczerpani". Oni strzegli rosyjskiej granicy
18-letni rosyjski poborowy miał zostać ranny podczas szturmu na obwód biełgorodzki, do którego doszło w poniedziałek. Granicę przekroczyła grupa żołnierzy "Legionu Wolności Rosji" i "Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego". Na jaw wychodzą szczegóły dotyczące zabezpieczenia granicy - strzegła jej garstka poborowych.
Obwód biełgorodzki w Rosji graniczy z Ukrainą na długości 540 kilometrów. Takiego odcinka miało chronić zaledwie 25 rosyjskich poborowych - wynika z ustaleń rosyjskich niezależnych mediów.
Jeden porucznik
Jak wynika z informacji opublikowanych przez kanał Astra, podczas szturmu na obwód biełgorodzki przez rosyjskie jednostki, które walczą z putinowskim reżimem, ranny został 18-letni Iwan F. "Młody mężczyzna został powołany w listopadzie ubiegłego roku i przydzielony do jednostki 91711. Po lutym 2023 r. poborowi z jednostki byli rozproszeni w całkowitej tajemnicy w celu pilnowania granicy".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Informacje na ten tematu publikuje także rosyjski kanał VChK-OGPU (zbliżony do źródeł Kremla). Jak czytamy we wpisie, "rejon grajworonowski był strzeżony przez 25 osób, wśród których był tylko jeden porucznik, a reszta (w tym Iwan) byli żołnierzami poborowymi".
Matki poborowych alarmowały gubernatora
Okazuje się, że już na początku marca matki poborowych apelowały do gubernatora obwodu biełgorodzkiego ws. swoich bliskich. Chodziło skrajnie trudne warunki, w jakich przebywali ich synowie.
Matki poborowych wówczas zwróciły się do gubernatora Gładkowa z prośbą o udzielenie synom przynajmniej urlopu, ponieważ żołnierze byli "fizycznie i psychicznie wyczerpani". Według matek ich synowie od pół roku mieszkają 200 metrów od granicy z Ukrainą pod ostrzałem: "Chłopaki umierają, doznają kontuzji, nie otrzymują żadnego statusu, żadnych świadczeń. Chłopaki są tam od 6 miesięcy, ich pensja to 2300".
Gubernator obwodu zareagował na skargę, ale dolał oliwy do ognia. Gładkow opublikował zdjęcie warunków życia poborowych w regionie z podpisem: "Miejsca odpoczynku, jadalnie są suche i ciepłe, system ogrzewania pomieszczeń jest wyposażony zgodnie ze wszystkimi zasadami, przestrzegane są kwestie bezpieczeństwa przeciwpożarowego, nie ma problemów z jedzeniem" - napisał na Telegramie.
Matka jednego z poborowych nie wytrzymała i opublikowała w sieci prawdziwe zdjęcia warunków, w jakich przebywał jej syn i podkreśliła raz jeszcze, że głównym problemem nie są warunki, ale fakt, że "poborowi są pod ostrzałem od 6 miesięcy, doznają obrażeń i umierają".
Rosjanie zaatakowali Rosjan w Rosji
W poniedziałek Rosyjski Korpus Ochotniczy i Legion Wolność Rosji oświadczyły, że przekroczyły granicę i "wyzwalają" spod panowania władz w Moskwie miejscowości przygraniczne. Ukraiński wywiad wojskowy (HUR) powiadomił, że grupy te "prowadzą operację w rosyjskim obwodzie biełgorodzkim", co jest "konsekwencją agresywnej polityki reżimu Putina i inwazji wojsk rosyjskich na terytorium Ukrainy".