koronawirus w Polsce(strona 22/1)

- Wigilia szykuje nam się na raty. Jeśli jest duża rodzina, to, rozumiem, rotacyjnie, na zmianę, będziemy się łamać opłatkiem? - mówił wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL) w programie "Tłit", komentując ewentualny zakaz spotykania się powyżej 5 osób w Wigilię. - Wojska Obrony Terytorialnej będą wpadały na Wigilię? W końcu jesteśmy gościnnym narodem - staropolska tradycja nakazuje zostawić pusty talerz. My, ludowcy, zostawimy trzy talerze, żeby ci żołnierze, jak już wpadną liczyć członków wieczerzy wigilijnej, chociaż się posilili - kontynuował, ironizując. - Na razie jest to w kategoriach żartu, ale trzeba to unormować, przecież nikt nie zakaże Polakom się spotykać na Wigilię - podsumował Zgorzelski.

Szef MEN Przemysław Czarnek stwierdził, że jest szansa, że jeszcze w listopadzie dzieci wrócą do szkół. Jego wypowiedź komentował w programie "Tłit" wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. - Pan minister Czarnek jest optymistą. Ja też, ale zobaczymy - mówił. - Też uważam, że powinno to się odbyć jak najszybciej, ale naprawdę trudno w tej chwili określić termin - dodał Kraska. Pytany, czy może to być jeszcze listopad, odparł wymijająco: "Musimy troszeczkę poczekać".

"Oddajcie naszych lekarzy" - zaapelowała posłanka PiS Joanna Lichocka do prezydenta Niemiec. Co na to wiceminister zdrowia Waldemar Kraska? - Myślę, że to odzew na to, że Niemcy chcą pomagać Polsce, jeżeli chodzi o sprzęt, łóżka, respiratory, kardiomonitory - komentował w programie "Tłit". - To bardzo dobry gest ze strony naszych sąsiadów. My w tej chwili ten sprzęt mamy. Na pewno, jak wszyscy, cierpimy na niedobór kadry medycznej. Wiemy, że wielu polskich lekarzy pracuje w Niemczech, więc jeśli by do nas wrócili na czas epidemii, na pewno by to wspomogło polską służbę zdrowia - kontynuował. Na uwagę, że w Niemczech czekają na polskich lekarzy godziwe zarobki, odparł: "Jak rozmawiamy z wojewodami, którzy graniczą z Niemcami, to oni podnoszą, że w rejonach przygranicznych praktycznie już wynagrodzenia lekarzy w Niemczech i w Polsce są podobne".

Naczelna Izba Lekarska apeluje, by dodatki za pracę z COVID-19 były przyznawane wszystkim pracownikom medycznym, którzy mają kontakt z zakażonymi. Premier jednak wstrzymał ustawę. Co na to wiceminister zdrowia Waldemar Kraska? - W tej chwili praktycznie każdy pracownik służby zdrowia ma potencjalny kontakt z koronawirusem. Jeśli dalibyśmy dodatki dla wszystkich, budżet by tego nie wytrzymał. Chcemy dać tym, którzy codziennie stykają się z pacjentem zakażonym, którzy są na pierwszej linii frontu - mówił w programie "Tłit". Prowadzący program Marek Kacprzak zapytał o szpitale, które apelują o wolontariat. - Wolontariat jest bardzo dobry, wzbudza nie tylko odruch serca, ale pomaga w szpitalu - stwierdził Kraska. - Do prostych czynności naprawdę nie potrzeba pielęgniarki, ratownika. Mogą to być osoby, które po krótkim szkoleniu mogą te czynności wykonywać - wyjaśnił wiceminister.

- Toczy się dyskusja z branżą. Uczestniczy w tym bardzo aktywnie wicepremier Jarosław Gowin. Konsensus otwarcia nastąpi - czy w ten weekend, czy w następny - mówił wiceminister zdrowia Waldemar Kraska w programie "Tłit". - Rozmowy trwają, myślę, że obie strony będą zadowolone - kontynuował. Pytany przez prowadzącego program Marka Kacprzaka, kiedy jego ministerstwo da zielone światło dla otwarcia sklepów, odparł: "Myślę, że jeszcze w listopadzie". Dopytywany, czy w przyszły weekend, wiceminister Kraska oznajmił: "Być może tak".

- Zdajemy sobie sprawę z tego, że grudzień jest szczególnie ważnym miesiącem dla sektora handlowego. Jeśli tylko warunki epidemiczne na to pozwolą, będziemy odmrażać, nawet punktowo, poszczególne branże - zapowiedział wicepremier Jarosław Gowin w programie "Tłit". - Jeśli lockdown zostanie wprowadzony, to na okres paru tygodni. Być może przed świętami jego skutki będą na tyle korzystne, że będzie można sobie pozwolić na punktowe odmrożenie - wyjaśnił.

Podczas gdy w Polsce coraz bardziej realny wydaje się scenariusz narodowej kwarantanny, Izrael powoli luzuje obostrzenia i stopniowo wychodzi z lockdownu. Od połowy września do połowy października w kraj obowiązywały surowe restrykcje. Obywatele w teorii mogli poruszać się wyłącznie w promieniu kilometra od domu. Zamknięto niemal wszystkie szkoły, przedszkola, żłóbki, galerie handlowe, większość sklepów, hotele, baseny, kluby fitness, bary czy restauracje. Teraz Izrael stopniowo wraca do życia. – Politycy nie są w stanie powiedzieć, kiedy dokładnie co otworzymy. Wszystko musi być podyktowane danymi. Może to być nawet pół roku – uważa Karolina Mints, która mieszka w Izraelu. Autorka bloga "Israel Friendly" zwraca uwagę na to, że o ile zachorowalność w kraju zdecydowanie się zmniejszyła, o tyle wiele biznesów jest teraz w stanie krytycznym. Mimo wszystko uważa, że lockdown był koniecznością. – Sami ściągnęliśmy na siebie ten lockdown. Tak samo jest w Polsce, która doszła do momentu, w którym już nie ma wyjścia. Nie ma innej strategii. Teraz już dystans nie pomoże, nie pomogą maseczki – dodaje Karolina Mints. Więcej w rozmowie Klaudiusza Michalca.

- W tym tygodniu raczej nie przekroczymy liczby 30 tys. zakażonych. Będę zaskoczony takim scenariuszem. Ale wszystko zależy od tego, co się zadzieje w przyszłym tygodniu. Według mnie stabilizacja zachorowań nastąpi właśnie w przyszłym tygodniu. I ona będzie w przedziale 25-30 tys. To była główna przesłanka, dlaczego zdecydowaliśmy się na wprowadzenie obostrzeń, o których z premierem mówiliśmy wczoraj na konferencji. To po prostu bardzo duża liczba, która - jeśli będzie systematycznie stabilna - stanowi bardzo poważne zagrożenie dla funkcjonowania ochrony zdrowia w Polsce - mówił minister Adam Niedzielski w programie "Money. To się liczy". Na uwagę, że jeśli te liczby się utrzymają, do liczby zakażeń na 100 tys. mieszkańców dojdziemy w ciągu 10-15 dni i wtedy trzeba będzie wprowadzić kwarantannę, odparł: "I dlatego wczoraj podjęliśmy decyzję. Rezultat podejmowanych decyzji dotyczących wprowadzania środków zaradczych jest dwutygodniowy. Liczymy, że przełamiemy ten trend i ta liczba zacznie maleć, bo mamy dodatkowe obostrzenia".

"Mateusz, ty nawet już nie udajesz, że nad czymkolwiek panujesz" - napisał na Twitterze Donald Tusk. Co na to wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL)? - Oczywiście, że ma rację. Od dawna nie wiemy, w jaką stronę pójdą obostrzenia. Jako PSL od początku mówiliśmy, że jeszcze nikt nie wymyślił takiego modelu medycznego, żeby łóżka same leczyły, respiratory same wentylowały. Do tego potrzebni są ludzie - komentował w programie "Tłit". - Brak współpracy z samorządami, za późno wprowadzona regionalizacja zarządzania kryzysem… Ostrzegaliśmy w wakacje: nie otwierajmy szkół. Opieraliśmy się na międzynarodowych badaniach - kontynuował Zgorzelski. I podsumował: "To pokłosie tego, że rząd PiS nie jest w stanie poradzić sobie z tą pandemią. Teraz jestem ozdrowieńcem, ale byłem poddany tej chorobie. Kiedy pierwszy raz byłem w kwarantannie, uznawałem, że system opiekuje się pacjentem. Teraz uznałem, że system padł, jest niewydolny. To trzeba Polakom mówić".