Koronawirus. Jak pracuje Szpital Narodowy? Opozycja domaga się kontroli
Kontrowersje wokół Szpitala Narodowego. Po wypowiedzi lekarza, który stwierdził, że praca na tym obiekcie jest farsą, Koalicja Obywatelska chce zwołania pilnego posiedzenia sejmowej komisji zdrowia. Z kolei politycy PiS próbują bronić pracy tymczasowej placówki, ale sami przyznają, że nie działają one jak stacjonarne szpitale.
22.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 13:12
Burza wokół tematu tymczasowego szpitala na Stadionie Narodowym wybuchła po publikacji rozmowy dziennikarza tygodnika "Polityka" Pawła Reszki z pracującym w obiekcie "doktorem M." Zdaniem lekarza, warunki pracy w szpitalu są zbyt komfortowe jak na walkę z pandemią. Zgłaszając się na ochotnika, myślał, że będzie musiał ratować ludzkie życie. Tymczasem na Narodowy trafiają pacjenci chorzy na COVID-19, których życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Świetny sprzęt stoi nieużywany, a łóżka pozostają puste. Sami lekarze zostali zaś zakwaterowani w bardzo dobrym pięciogwiazdkowym hotelu.
Pytany w niedzielę w TVN24 w "Kawie na Ławę" o sprawę wiceminister infrastruktury Marcin Horała (PiS) zapewniał, że do szpitali tymczasowych trafiają ludzie w odpowiednim stanie zdrowia. - Wiadomo, że szpital tymczasowy nie zapewnia tak dobrej opieki jak szpital klasyczny - mówił.
Wyjaśnień w sprawie organizacji pracy na Stadionie Narodowym będzie domagać się opozycja. - Na Stadionie Narodowym lekarzy jest sporo, tylko z jakiegoś powodu nie kieruje się tam pacjentów. W poniedziałek zgłosimy wniosek o nadzwyczajne posiedzenie komisji zdrowia w tej sprawie, oraz uruchomimy kontrole poselskie. Polacy mają prawo znać prawdę - apelował szef klubu Koalicji Obywatelskiej Cezary Tomczyk.
- Wszyscy jesteśmy głęboko poruszeni tym, co tam się dzieje. Zamiast narodowego szpitala, mamy narodowy wstyd - dodał Tomczyk.
- Dziś w Szpitalu Narodowym jest 26 pacjentów. W ciągu ostatnich tygodni pan premier Morawiecki wraz ze swoimi współpracownikami zrobił ponad 30 konferencji prasowych przed Stadionem Narodowym - ironizował Tomczyk.
Z kolei poseł Konfederacji Krzysztof Bosak podkreślał, że epidemia ujawnia słabości ochrony zdrowia. - Wcześniej przymykaliśmy oko i teraz one wychodzą ze zdwojoną siłą. Mówiliśmy o tym już wiosną, po wybuchu pandemii - przypominał Bosak.
- Żałuję, że ten lekarz, który tu się wypowiedział, nie zgłosił się do mnie, ponieważ każdy pracownik ma możliwości, jeśli tylko chce pomagać w szpitalu na Wołoskiej - mówił lekarz w rozmowie z Wirtualną Polską. - Pierwszy raz widzę pracownika, który skarżyłby się na dobre warunki pracy - dodaje.
Jak argumentował, łóżka szpitalne pozostają wolne, bo szpital powstawał z myślą o 27 tys. zachorowań dziennie. - Dopóki liczba nowych chorych będzie niższa, dopóty pełne możliwości Szpitala nie będą wykorzystane - uważa dr Artur Zaczyński.