Lockdown odłożony. Rada Koalicyjna zdecydowała
Ostateczne decyzje dotyczące ewentualnego wprowadzenia lockdownu miały zapaść w tym tygodniu, ale - jak wynika z nieoficjalnych informacji Wirtualnej Polski - zostały odłożone na tydzień następny. Jak dowiaduje się WP, we wtorek Rada Koalicji Zjednoczonej Prawicy podjęła decyzję, że tzw. twardy lockdown w obecnej sytuacji epidemicznej nie będzie wprowadzony.
10.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 08:23
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nie tylko premier i minister zdrowia, ale także Rada Koalicji Zjednoczonej Prawicy ma podejmować ostateczne decyzje dotyczące lockdownu i "narodowej kwarantanny" - wynika z nieoficjalnych informacji WP. Kluczowe pozostają rzecz jasna analizy ekspertów, przede wszystkim epidemiologów działających przy premierze, a także stanowisko Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego.
Prawo do zaakceptowania bądź odrzucenia formuły ewentualnego lockdownu gospodarczego zyskują koalicjanci PiS: Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry i Porozumienie Jarosława Gowina. Partie te zdecydowanie sprzeciwiają się "twardemu" lockdownowi.
Informacje te potwierdziliśmy w kilku źródłach. Rada Koalicji zebrała się we wtorek, posiedzenie - jak wynika z informacji WP - już się zakończyło. - Decyzja na dziś jest taka, że lockdownu nie będzie - zdradza nasz informator.
Chodzi tu przede wszystkim o gospodarkę, bo - jak tłumaczą rozmówcy z obozu władzy - "jakaś formuła lockdownu społecznego, związanego z ograniczeniem przemieszczania się wyłącznie w celach towarzyskich, już wykluczona nie jest". Wszystko zależy od tego, kiedy i w jakiej skali przekroczymy przedstawione przez premiera progi etapów zasad bezpieczeństwa (grafika w dalszej części tekstu). Rząd przewiduje, że w tym tygodniu się to nie stanie.
- Informacje o aktualnej sytuacji epidemiologicznej premier przedstawi najprawdopodobniej w czwartek - powiedział w "Stanie Rzeczy" Polskiego Radia 24 rzecznik rządu Piotr Mueller.
Jak dodał: - Dzięki temu, że obniżyła się dynamika wzrostu zachorowań na COVID-19, jest szansa na to, iż narodowa kwarantanna nie zostanie wprowadzona.
Kilkadziesiąt minut później rzecznik rządu - odpowiadając dziennikarzom - na Twitterze napisał: "Zasady poszczególnych etapów były przedstawione na konferencji premiera Mateusza Morawieckiego. To liczba zachorowań oraz wydolność służby zdrowia. Nic się nie zmieniło. Na szczęście tempo zachorowań zwolniło. Co daje szansę, że dalsze ruchy nie będą potrzebne, ale za wcześnie żeby mówić, że nie będą potrzebne".
Lockdown w Polsce. Możliwa "godzina policyjna"?
Wprowadzenie bądź nie lockdownu - szef rządu Mateusz Morawiecki używa często określenia "narodowa kwarantanna" - to dziś główny temat narad na szczytach władzy. Potwierdzają to zgodnie wszyscy nasi rozmówcy na najwyższych szczeblach rządowych.
Premier Morawiecki w ubiegłym tygodniu mówił o ewentualnym wprowadzeniu w Polsce "całkowitego lockdownu”. Stwierdził, że byłby to "kolejny stopień obostrzeń po podejmowanych obecnie". Zapowiedział, że jeżeli średnia dzienna liczba nowych przypadków z 7 dni przekroczy 70-75 przypadków na 100 tysięcy mieszkańców, "będziemy musieli wprowadzić zasady narodowej kwarantanny, bardzo zasadnicze zakazy przemieszczania się". I to wciąż rzecz jasna nie jest wykluczone.
Jedną z poważnie branych pod uwagę możliwości - jak wynika z naszych informacji - jest maksymalne ograniczenie kontaktów "pozazawodowych", towarzyskich, co mogłoby również obejmować wprowadzenie tzw. godziny policyjnej - choć niekoniecznie pod taką nazwą.
Jak się dowiadujemy, scenariusz ten - realizowany w kilku innych krajach europejskich - leży na stole. Ale jest ostatecznością. - Chodzi po prostu o maksymalne ograniczenie przemieszczania się w celu innym niż dotyczącym podstawowych potrzeb życiowych - zaznaczają politycy z rządu.
- Liczba zakażeń z ostatnich kilku dni wskazuje, że być może unikniemy czarnego scenariusza. Ale to stan na dziś, nic nie jest wykluczone - mówi nam jeden z ministrów.
Lockdown w Polsce. Cel: ograniczyć mobilność
Rzecznik rządu Piotr Mueller we wtorek w TVN24 powiedział, że "jest kilka scenariuszy", jeżeli chodzi o zakres narodowej kwarantanny.
- To zależy między innymi od tego, jakie spłyną dane dotyczące mobilności obywateli. To też jest kwestia właśnie tego wskaźnika, o którym chcemy wiedzieć czy spadnie czy nie, w szczególności dzisiaj, wczoraj i jutro. Jutrzejszy dzień też jest mniej wymierny, bo to dzień wolny od pracy [11 listopada, Święto Niepodległości - red.] - tłumaczył minister.
Mueller podkreślił, że od tego będzie zależało, czy rząd będzie "próbować wprowadzać scenariusze, które są na przykład znane z Francji, Wielkiej Brytanii, Grecji" (jak godzina policyjna), czy "być może po prostu ograniczyć tylko niektóre obszary funkcjonowania życia społecznego, po to, aby tę mobilność ograniczyć".
Jaki scenariusz jest najbardziej prawdopodobny? - To wszystko zależy od tego, na jakim poziomie wydajności będzie służba zdrowia. Nie chciałbym wykluczać żadnego wariantu. Scenariusze dotyczące epidemii nie raz już zaskakiwały państwa na całym świecie - odpowiedział Piotr Mueller w "Rozmowie Piaseckiego".
Dopytywany o scenariusz godziny policyjnej rzecznik rządu odpowiedział, że jest on "jednym z ostatnich branych pod uwagę".
Lockdown w Polsce. Jarosław Gowin ujawnia szczegóły
Lockdown. Najpierw życie towarzyskie, potem gospodarka
Wedle naszych informacji, temat tzw. godziny policyjnej pojawiał się na wewnętrznych naradach najważniejszych ministrów i koalicjantów PiS. Żaden z polityków obozu władzy, pytany o ten scenariusz, nie zaprzecza. Ale jednocześnie nikt nie chce używać takiego określenia. - Mam nadzieję, że nie dojdzie do takiej sytuacji - powiedział we wtorek w Radiu Zet zastępca rzecznika PiS Radosław Fogiel.
Nasi rozmówcy z rządu przyznają, że najpierw będzie ograniczenie kontaktów towarzyskich, a na końcu dopiero - w nieznanej jeszcze formule - ograniczanie życia gospodarczego, choć nie w formie "twardego" lockdownu.
Taki scenariusz kreślił na początku tygodnia wicepremier Jarosław Gowin. - Działalność zawodowa w minimalnym stopniu przyczynia się do zwiększenia zachorowań, bo restrykcje sanitarne są w zakładach pracy bardzo wysokie, a teraz będą jeszcze bardziej wyśrubowane - zadeklarował w poniedziałek w "Tłit" WP minister rozwoju i pracy Jarosław Gowin.
Podobnej argumentacji - jak słyszymy - Gowin używa na spotkaniach z premierem.
Lockdown w Polsce. Sojusz ministrów
Jak pisaliśmy w poniedziałek w Wirtualnej Polsce, wicepremierzy: Jarosław Gowin, Jacek Sasin i Piotr Gliński, a także minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro są zdecydowanymi przeciwnikami planu wprowadzenia twardego lockdownu w Polsce.
- Na premiera wywierane są naciski ze strony najważniejszych ministrów, właściwie większości rządu, by nie wprowadzać twardego lockdownu - przyznaje nasz informator z kręgów rządowych.
Nasi rozmówcy z Porozumienia i Solidarnej Polski jednoznacznie wskazują: kolejny lockdown oznacza gospodarczy upadek polskiego państwa (wiosną na lockdownie straciliśmy około 150 mld zł - powtarza Gowin).
- Nasz kraj się po tym nie podniesie. I to nie jest perspektywa kilku lat, ale być może nawet kilkudziesięciu, będziemy mieli stracone pokolenia - twierdzi jeden z ważnych członków rządu.
Co ciekawe, podobne opinie wyrażają podczas tajnych narad na szczytach władzy inni, kluczowi ministrowie (o jednej z takich narad w ubiegłym tygodniu pisał portal gazeta.pl). I to ze samego kierownictwa PiS, bliscy Jarosławowi Kaczyńskiemu - jak Piotr Gliński czy Jacek Sasin.
- Epidemia się rozlała. Nikt nie chce lockdownu, szef rządu też. W Europie kolejne kraje wprowadzają lockdowny. To nie wybór, to konieczność - wyjaśnia jeden z polityków.
Premier Morawiecki - jak podkreślają jego współpracownicy - robi wiele, by tego czarnego scenariusza uniknąć. Twardo stawiają się w tej sprawie koalicjanci PiS z Porozumienia i Solidarnej Polski.
Nowa prognoza epidemii. Pierwszy raz wyliczono, kiedy to się skończy
Szczyt zakażeń koronawirusem może wystąpić 16 listopada, wedle szacunków wyniesie około 27,6 tys. przypadków. Z nowej prognozy epidemii opracowanej przez naukowców z ICM UW wynika, że w Polsce nie musi nastąpić lockdown. Zresztą - jak zauważył dziennikarz WP Tomasz Molga - sami politycy zostawili sobie furtkę, aby nie ogłaszać zbyt szybko blokady Polski.
W poniedziałek po południu zespół dra Franciszka Rakowskiego z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego przedstawił najnowsze prognozy. Według nich w najbliższych dniach liczba zakażeń utrzyma się na poziomie 25-26 tys. przypadków na dobę.
Nowa prognoza epidemii koronawirusa uwzględnia możliwe efekty wprowadzonych dotąd obostrzeń, jak zamknięcie galerii handlowych, kin, teatrów, naukę zdalną w klasach 1-3 szkół podstawowych i ograniczenia w działalności restauracji.
15-16 listopada liczba zakażeń najprawdopodobniej sięgnie powyżej 27 tys., ale - być może - nie zostanie pobity rekord z 7 listopada wynoszący 27 875 przypadków. Pod koniec listopada liczba zakażeń może spaść poniżej 20 tys. przypadków na dobę i będzie to początek korzystnego trendu - wskazują naukowcy.