Miniony tydzień minął pod znakiem rozpamiętywania rocznic i rozpamiętywania rozpamiętywania. W polityce "wyrównywania win", którą zastosował zarówno Putin, zrównując wszystko ze wszystkim, jak i Kaczyński (zrównując Katyń z Holokaustem) nie było żadnej historycznej prawdy, żadnych wiecznych ocen. Była natomiast polityczna licytacja nastawiona zarówno na pogrążenie przeciwnika, na uzewnętrznienie narodowej martyrologii, jak i na ciągłe powielanie wzajemnych uraz. Trzeba bowiem wiedzieć, - i ostatni tydzień nas tego z pewnością nauczył - że tak zwana "Prawda" w rękach polityków jest narzędziem równie niebezpiecznym jak zapałki w ręku dziecka. Nie wiadomo czemu ma służyć: oświetleniu drogi czy podpaleniu wspólnego domostwa. Lepiej więc niech politycy zajmują się honorem, Bogiem i ojczyzną. A nie prawdą.