Fałszywe gesty, prawdziwa nienawiść
Adolf Hitler wiele ze stosowanych przez siebie metod agitacji mas podpatrzył u przeciwników politycznych. Niestety, był pojętnym uczniem.
07.09.2009 | aktual.: 07.09.2009 16:09
Ulotki z programem partii, płyty z przemówieniami Hitlera, audycje radiowe, masowe pochody – narodowi socjaliści próbowali wszelkich sposobów manipulowania ludźmi. Hitler sam pisał, że oddziaływanie propagandy niezwykle go interesowało, gdy jeszcze był nikomu nieznanym biedakiem. We wrześniu 1919 roku późniejszy kanclerz wstąpił w Monachium do Niemieckiej Partii Robotników (DAP) i od razu objął stanowisko przewodniczącego do spraw agitacji i propagandy.
Anton Drexler, współzałożyciel DAP, z zawodu ślusarz, podczas jednego z zebrań zwrócił uwagę na retoryczne talenty Hitlera. Bezrobotny gefrajter z taką furią zaatakował jednego z mówców, że ten szybko umknął z sali. – Ten to ma gadane – stwierdził Drexler. – Może się nam przydać. Także w aktach monachijskiej policji odnotowano ów talent Hitlera. Policyjny wywiad uważał go za „zawodowego agitatora”. I rzeczywiście, pochodzący z austriackiego Braunau Hitler jako mówca w zadymionych piwiarniach bawarskiej stolicy znalazł się w swoim żywiole. Przed podpitymi piwoszami wykrzykiwał nagromadzoną przez lata nienawiść, podżegał przeciw Żydom i marksistom, snuł opowieści o zdrajcach, którzy niezwyciężonej w polu armii zadali cios w plecy.
Umiem przemawiać!
O swoim przemówieniu, wygłoszonym miesiąc po wstąpieniu do DAP, tak później pisał: „To, co kiedyś jedynie przeczuwałem, teraz rzeczywiście się potwierdziło – umiałem przemawiać!”. Szybko nauczył się inscenizować swoje wystąpienia z agresywnym melodramatyzmem. „Propaganda była dla Hitlera najwyższą formą politycznej działalności” – ocenia brytyjski historyk i biograf Hitlera Ian Kershaw.
Michael Sontheimer
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".