PolskaCo może nas uchronić przed powtórką z historii?

Co może nas uchronić przed powtórką z historii?

Miniony tydzień minął pod znakiem rozpamiętywania rocznic i rozpamiętywania rozpamiętywania. W polityce "wyrównywania win", którą zastosował zarówno Putin, zrównując wszystko ze wszystkim, jak i Kaczyński (zrównując Katyń z Holokaustem) nie było żadnej historycznej prawdy, żadnych wiecznych ocen. Była natomiast polityczna licytacja nastawiona zarówno na pogrążenie przeciwnika, na uzewnętrznienie narodowej martyrologii, jak i na ciągłe powielanie wzajemnych uraz. Trzeba bowiem wiedzieć, - i ostatni tydzień nas tego z pewnością nauczył - że tak zwana "Prawda" w rękach polityków jest narzędziem równie niebezpiecznym jak zapałki w ręku dziecka. Nie wiadomo czemu ma służyć: oświetleniu drogi czy podpaleniu wspólnego domostwa. Lepiej więc niech politycy zajmują się honorem, Bogiem i ojczyzną. A nie prawdą.

Z wojennych, okolicznościowych utarczek prezydentów i premierów umknęło natomiast coś na co warto jest zwrócić uwagę i co ma uniwersalne znaczenie. Po pierwsze - na ciągłe niebezpieczeństwo autorytaryzmu. Czy w Rosji, w Niemczech, czy w Polsce, czy wreszcie na Madagaskarze, niebezpieczeństwo to jest zawsze realne i zgubne w skutkach niezależnie od przeszłości, wygranych bitew, czy powierzchni terytorium. Zawsze bowiem pojawić się może autorytarna postać, która zelektryzuje miliony i pociągnie je za sobą na własną zgubę. Marzenie o wielkim przywódcy, który rozwiąże nasze wszystkie problemy - jest ciągle marzeniem realnym.

Po drugie - jak twierdziła H. Arendt - niebezpieczny nie jest sam przywódca, wódz, demon, paskudna osobowość, która zarządza polityką, lecz ludzie, którzy jej pragną i są jej posłuszni. Gdy Arendt zastanawiała nad przyczynami zła, które dotknęło ludzi w XX wieku, twierdziła, że to nie Stalin czy Hitler są jego sprawcami, ale miliony bezmyślnych, posłusznych tłumów, które za nimi poszły, a bez których byliby oni bezsilni. Zło jest banalne. Nie jest nadmiarem, lecz brakiem. Brakiem myślenia, odwagi, rozsądku, aktywności, woli przeciwdziałania. Masy, czyli my wszyscy, możemy zawsze ulec fascynacji złem i bezmyślnie, z nadziei lub ze strachu podążyć za nim.

Po trzecie wreszcie: jedyną naukę, jaka można wyciągnąć z wydarzeń historycznych to nauczyć się o nich opowiadać. Zdobyć się na jakąś wspólną narrację, która wykorzystując fakty nie wikła się w sprzeczne interpretacje, z których korzysta polityka. W moim przekonaniu zamiast mów na Westerplatte, warto by zorganizować wielką konferencję naukową, która rozpoczęłaby prace nad wspólnym podręcznikiem dwudziestowiecznej historii. Opowiedziana z różnych stron, przez tych, którzy rzeczywiście szukają prawdy, a nie władzy, może być i fascynująca i pouczająca. Tylko mądra historyczna narracja może nas uchronić przed powtórką z historii.

Magdalena Środa specjalnie dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)