- To miejsce pracy, w którym teraz jesteśmy [Parlament Europejski - przyp. red.], nastrój, jaki panuje wokół Polaków, wokół Węgrów, pokazuje, że są to naprawdę kluczowe wybory, bo one opiszą przyszłość na najbliższe długie lata - przekonuje w rozmowie z Wirtualną Polską Bartosz Arłukowicz, eurodeputowany PO z Grupy Europejskiej Partii Ludowej. Jego zdaniem nadchodzące wybory parlamentarne będą najważniejsze od '89 roku. Choć Arłukowicz nie wyklucza aktywnego powrotu na polską scenę polityczną, w tej chwili świętuje ważny moment w PE. Eurodeputowany przewodził specjalnej komisji ds. walki z rakiem, której raport jest teraz wdrażany przez Komisję Europejską. - PE podejmuje historyczną decyzję. To jest to, z czym my szliśmy do parlamentu. Europa musi zająć się zdrowiem - podkreślił Arłukowicz. - Trochę w tym wszystkim "pomogła" pandemia, bo pokazała, że w przypadku globalnych wyzwań w pojedynkę nie mamy żadnych szans - dodał polityk, przekonując, że nadchodzące działania są czymś zupełnie nowym. - Parlament powołuje komisję zdrowia. Tego nigdy tutaj nie było. To pokazuje, że udało nam się przekonać polityków w całej Europie, że zdrowie jest najważniejsze i musimy o to zdrowie walczyć także finansowo - wyjaśnił. Celem eurodeputowanego jest wdrożenie trzech postulatów, które zostały ujęte we wspomnianym raporcie. Chodzi o to, by państwa członkowskie pewne działania podejmowały wspólnie. Pierwszym z postulatów jest zniesienie dysproporcji w dostępie do nowoczesnego leczenia, terapii i diagnostyki, by pacjenci ze wschodniej części Europy mieli takie same możliwości co obywatele Europy Zachodniej. Punktem drugim są wspólne zakupy leków i najnowocześniejszych technologii medycznych. Trzecim działaniem ma być natomiast wspólna realizacja zapasów leków krytycznie potrzebnych dla pacjentów. Arłukowicz wyraził swoje zdanie na temat obserwowanego w naszym kraju od dłuższego czasu braku leków, stwierdzając, że "tego nie było nigdy, co się dzieje dzisiaj w Polsce". - Dzwonią pacjenci, dyrektorzy szpitali, lekarze z całej Polski. Mówią: "słuchaj, Bartek, coś się dzieje fatalnego, bo nie mamy dostępu do leków" - kontynuował gość WP, tłumacząc, że za taki stan rzeczy odpowiada minister.