Zaczęło się od masowych zachorowań na nieznane zapalenie płuc. Miejscowa służba zdrowia po chwili została przeciążona, brakowało łóżek, tlenu, a na ulicach leżały ciała. Kilka tygodni później ludzi zamknięto w domach, a świat obiegły zdjęcia z centrum miasta, gdzie mieszkańcom zaspawano drzwi, aby mieć pewność, że nie wyjdą na zewnątrz. Wtedy jeszcze nikt nie sądził, że w chińskim mieście Wuhan walczą z wirusem, który dotrze do wszystkich krajów świata i zabije ponad 5 200 000 ludzi.