Szefernaker: z niecierpliwością czekamy na projekt senatorów PiS ws. aborcji
Z niecierpliwością czekamy na projekt senatorów Prawa i Sprawiedliwości ws. aborcji. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski zapowiedział, że taki projekt się pojawi; będzie przedstawiony w środę - powiedział w niedzielę sekretarz stanu w KPRM Paweł Szefernaker.
Wiceprezes PiS Joachim Brudziński w niedzielę na antenie TVN24 również mówił o zapowiedzianym przez Karczewskiego projekcie. Pytany, czy jeżeli inicjatywa senatorów dot. zmiany ustawy aborcyjnej szłaby w kierunku zniesienia możliwości aborcji "eugenicznej", odpowiedział, że byłby "tym posłem, który absolutnie za takim projektem podniósłby rękę". - Oczywiście możemy przyjąć (...) że nic nie widzimy, nie słyszymy, nie mówimy i przyjąć, że konsensus z 93 roku jest dany nam raz na zawsze. Od 93 roku jednak świat ruszył do przodu - mówił polityk.
Uczestniczący w dyskusji w TVN24 poseł Kukiz'15 Marek Jakubiak stwierdził, że jeżeli powstanie nowy projekt PiS w Senacie, to - jak mówił - "zdaje się, że będzie dotyczył właśnie tego trzeciego elementu, który nas wszystkich denerwuje, czy też niepokoi sprawa tych tysiąca aborcji dzieci niepełnosprawnych, w tym właśnie z Downem".
W myśl obowiązującej ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży (z 1993 r.) aborcji można dokonywać, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża jest wynikiem czynu zabronionego. W obywatelskim projekcie są zapisy uchylające te możliwości. 23 września Sejm skierował do dalszych prac w komisji projekt komitetu "Stop aborcji" przewidujący bezwzględny zakaz aborcji. Posłowie odrzucili natomiast projekt liberalizujący przepisy aborcyjne przygotowany przez komitet "Ratujmy kobiety".
Szefernaker w programie "Śniadanie w Radiu Zet" podkreślał: "Z niecierpliwością czekamy na projekt senatorów Prawa i Sprawiedliwości, i pan senator Karczewski zapowiedział, że taki projekt będzie, będzie w środę przedstawiony". - Czekamy na projekt, wiele kłamstw, wiele oszustw, próbuje się wmówić, że jest to projekt rządowy. Nie jest to projekt rządowy - dodał.
Na pytanie, za jakim projektem PiS w ostateczności zagłosuje, czy za senackim, czy za obywatelskim, powiedział: "Nie znamy jeszcze projektu senackiego. Czekamy aż senatorowie Prawa i Sprawiedliwości to przedstawią".
Pytany, dlaczego ten projekt musi się pojawić, odpowiedział: "Ponieważ Polki dziś są oszukiwane przez opozycję i przez organizacje (...) skrajnie lewicowe. Oszukiwane choćby przez to - podczas wczorajszego protestu także były oszukiwane" - mówił.
Jak przekonywał, temat aborcji "został wywołany przez organizatorów tych protestów, czyli skrajnie lewicowe partie".
- Mamy w Polsce demokrację, możemy manifestować swoje poglądy. Wczoraj widzieliśmy pierwszy ten etap protestu, gdzie było wiele złości, nienawiści, gdzie było dużo agresji, gdzie było wiele transparentów z hasłami, które są nie do powtórzenia w dzisiejszej audycji - podkreślił. - Taka jest prawda niestety o tych środowiskach, które organizują" - dodał. "Na wczorajszym proteście zabrakło tylko Palikota i hasła, które były tam skandowane były na poziomie Janusza Palikota - ocenił.
W sobotę przed Sejmem odbył się protest pod hasłem "Żarty się skończyły!". Był on reakcją na odrzucenie obywatelskiego projektu, który liberalizował przepisy dot. aborcji, oraz na skierowanie do dalszych prac projektu przewidującego jej bezwzględny zakaz. W poniedziałek natomiast odbędzie się związany z "Czarnym protestem" ogólnopolski strajk kobiet - nawiązujący do strajku kobiet z Islandii z 1975 r.
W niedzielnych audycjach komentowane było też przejęzyczenie posłanki N Joanny Scheuring-Wielgus w trakcie sobotniego protestu. Gdy przemawiała na scenie, zaczęła skandować hasło: "Dość dyktatury kobiet!". Zaczęto je powtarzać i dopiero po chwili - kiedy ktoś z boku krzyknął: "mężczyzn!", Scheuring-Wielgus się poprawiła. W "Śniadaniu w Radiu Zet" skomentowała to posłanka N, Kamila Gasiuk-Pihowicz: "To było przejęzyczenie". Zachęcała, żeby w tej "dramatycznej sytuacji" nie koncentrować się na "lapsusach językowych".
Podczas demonstracji głos zabrała także Joanna Mucha (PO), której wystąpienie było wielokrotnie przerywane przez manifestujących. Tłum skandował m.in.: "Gdzie byliście osiem lat!", "Wszystko przez was!".
"Współczułem wczoraj pani poseł Joannie Musze, że była wybuczana na tym wiecu, bo poszła ona, o poglądach liberalnych, musiała dawać twarz temu mało sensownemu skrętowi w prawo, który został zarządzony przez obecne kierownictwo" - komentował w "Śniadaniu w Radiu Zet" były polityk PO, obecnie poseł koła Europejscy Demokraci Jacek Protasiewicz.
Z kolei szef BBN Paweł Soloch był pytany podczas tej audycji, czy głos w dyskusji zabierze małżonka prezydenta Agata Kornhauser-Duda. - Wielokrotnie było już na ten temat mówione, że pani prezydentowa nie bierze udziału w debatach politycznych, prowadzi działalność charytatywną, edukacyjną - odparł.
Soloch zwracał uwagę, że z kolei prezydent Andrzej Duda na temat aborcji "wielokrotnie się wypowiadał", i będzie czekał na "rezultaty prac parlamentu".
Protasiewicz podkreślił, że Duda "powinien się w tej sprawie wypowiedzieć", ponieważ - jak mówił - "obiecał w kampanii, że wszystkie projekty obywatelskie będą traktowane jednakowo". - Nie są - kolejna niedotrzymana obietnica pana prezydenta Dudy, chociaż nie przez niego osobiście, tylko przez jego kolegów partyjnych - ocenił, nawiązując do odrzucenia przez Sejm projektu liberalizacji ustawy dot. aborcji.
Szef BBN w odpowiedzi na słowa Protasiewicza zaznaczył: "Rzeczywiście decyzję podjął parlament, a pan prezydent to, co mówił w kampanii - z tego, co jest mi wiadome - zdania nie zmienił".