Pożegna się z Sejmem? Szef klubu PiS szuka nowej szansy

Ryszard Terlecki, jeden z najbardziej wyrazistych, a jednocześnie najmniej popularnych polityków PiS, obawia się, że nie dostanie się do parlamentu, startując w kolejnych wyborach z rodzinnego Krakowa. Dlatego partia rządząca ma gorączkowo szukać okręgu, który pozwoliłby szefowi klubu PiS i wicemarszałkowi Sejmu utrzymać się przy Wiejskiej w kolejnej kadencji. W grę wchodzą m.in. Łódź i Piotrków Trybunalski.

Ryszard Terlecki nie jest popularnym politykiem PiS
Ryszard Terlecki nie jest popularnym politykiem PiS
Źródło zdjęć: © East News | Tomasz Jastrzebowski/REPORTER
Michał Wróblewski

28.11.2022 | aktual.: 08.12.2022 14:54

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ryszard Terlecki - oprócz rytualnych pogadanek z sejmowymi reporterami, które często trafiają do "Szkła Kontaktowego" lub stają się zabawnymi wiralami w politycznych social mediach - długich wywiadów dla prasy udziela rzadko. Ale kiedy się już na nie zdecyduje, jego wywody są szeroko komentowane i wywołują poruszenie - zarówno u dziennikarzy, jak i samych przedstawicieli obozu władzy.

Tak jest i tym razem. Wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS w rozmowie w tygodniku "Sieci" wskazuje na słabości PiS, zdradza plany na kampanię, uderza w koalicjantów z Solidarnej Polski, przyznaje, że w PiS niedawno powstał plan wymiany premiera, a nawet twierdzi, że dla wyborców osławione wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego mogą być "nużące", a każde wydarzenie z udziałem prezesa "wygląda tak samo".

- To ironia losu, że z pozycji mędrca wypowiada się ktoś, kto ledwo dostał się do Sejmu i komu władze partii nerwowo szukają miejsca gdziekolwiek, byleby nie wylądował poza Wiejską - uśmiecha się jeden z polityków PiS.

Inny przypomina: - Terlecki cudem z Krakowa zdobył mandat. W kolejnych wyborach nie ma na to szans. Rozgląda się więc po całym kraju i szuka dla siebie miejsca na jakiejś liście, która da mu szansę wejść do Sejmu. Innego planu Terlecki nie ma. A jeśli nie dostanie się do Sejmu, to będzie kompromitacja. Nie partii, a jego.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Łódź ratunkowa

Ryszard Terlecki w 2019 roku zdobył mandat posła, ale - pomimo wysokiego miejsca na liście - z bardzo przeciętnym wynikiem. Ba, po przeliczeniu połowy głosów z okręgu 13 (Kraków) wiele wskazywało na to, że szef klubu PiS i jeden z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego do Sejmu się… nie dostanie.

Na Terleckiego zagłosowało zaledwie 10 tys. wyborców. Jak na polityka, które całe życie - polityczne i prywatne - związany był z Krakowem i jak na rolę, jaką pełni w partii oraz możliwości, jakie dawały mu pełnione przez niego funkcje, był to wynik wręcz fatalny. - Terlecki trząsł się, że zostanie z niczym. A on życia poza Wiejską nie widzi - mówi jeden z polityków PiS.

Inny przyznaje, że z porażki wyborczej Terleckiego ucieszyłoby się wielu szeregowych działaczy PiS. Szef klubu parlamentarnego partii rządzącej przez dużą jej część jest bowiem niezbyt lubiany. - Ma jednak ochronę Jarosława i dostęp do naczelnika, więc nikt głośno go skrytykować nie może - twierdzi jeden z naszych rozmówców.

Mimo posiadania numeru dwa na liście w wyborach w 2019 roku okazało się, że wynik Terleckiego był dopiero piąty spośród pozostałych kandydatów PiS w krakowskim okręgu. Lepsi od szefa klubu PiS byli: posłanka Małgorzata Wassermann, minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, były koalicjant PiS Jarosław Gowin oraz wiceminister sportu Jacek Osuch. Na szczęście dla marszałka Sejmu PiS w Krakowie i okolicy zdobył trzy lata temu sześć mandatów, co pozwoliło Terleckiemu - rzutem na taśmę - ponownie zostać posłem.

Dziś - jak wynika z naszych rozmów z politykami obozu władzy - wicemarszałek Sejmu poważnie obawia się o swoje szanse wyborcze za rok. Dlatego - wedle naszych informacji - zabiega o start z okręgu innego niż krakowski. - Terlecki musi dostać "jedynkę". Z innego miejsca będzie miał nikłe szanse wejść do Sejmu - mówią nam politycy PiS.

Jak dowiaduje się Wirtualna Polska, szef klubu PiS zamiast z Krakowa, miałby startować z pierwszego miejsca na liście w Łodzi. W grę wchodzi także Piotrków Trybunalski.

Co ciekawe, kilka dni temu marszałek Terlecki pojechał do Łodzi na spotkanie z działaczami PiS. Na Twitterze szef klubu PiS chwalił się frekwencją. Szef klubu PiS i wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki został ponadto jednym z szesnastu "opiekunów" PiS, którzy sprawują nadzór nad strukturami PiS w poszczególnych województwach. Terleckiemu przypadło województwo łódzkie, choć wcześniej z tym regionem szef klubu PiS nie miał nic wspólnego.

Podkreślmy, że PiS w Łodzi ma silną reprezentację. Mandat z łódzkiego okręgu zdobyli ministrowie - m.in. Waldemar Buda, Piotr Gliński i Zbigniew Rau. Z Piotrkowa Trybunalskiego posłami są m.in. Antoni Macierewicz, Robert Telus czy Anna Milczanowska.

"Rysio" rozdaje razy

W najnowszym wywiadzie dla "Sieci" marszałek Terlecki nie był jednak pytany o swoje szanse wyborcze. Mówił za to sporo o perspektywach dla swojego obozu politycznego.

"By wygrać, potrzebujemy trzech rzeczy: pieniędzy, programu i ludzi" - wymienia szef klubu PiS. "Pieniędzy, mam nadzieję, wystarczy, a program ogłosimy wiosną. Trzeba dobrać ludzi, którzy sprawdzą się i w kampanii, i później w Sejmie. Musimy też wreszcie przełamać naszą starą słabość, która polega na tym, że listy ustala się w ostatniej chwili, czyli miesiąc przed wyborami" - przyznaje wicemarszałek Sejmu.

Terlecki wyraża też przypuszczenie, jak wygląda obecnie realne poparcie dla PiS: "Sądzę, że to jest 35-36 proc., i tak będzie do wiosny. Możemy nawet jeszcze trochę spaść, bo styczeń i luty to zawsze najtrudniejsze miesiące. Zakładam, że wiosną odżyjemy. Inflacja przestanie rosnąć, a nawet zacznie maleć. Skończą się te zimowe strachy związane z ciepłem, węglem, wojna albo zastygnie, albo zacznie się rozstrzygać i my, na fali wiosennego optymizmu, pójdziemy do góry i utrzymamy się wysoko aż do wyborów" - peroruje szef klubu partii rządzącej.

Terlecki nie wyklucza jednak, że PiS może stracić władzę. Twierdzi natomiast, że jeśli już - to tylko na chwilę. "Moje doświadczenie wskazuje, że wyborcze rozstrzygnięcia nigdy nie mają charakteru ostatecznego. Historia się nie kończy. Gdyby PiS straciło władzę, to odzyska ją stosunkowo szybko. Ale sądzę, że władzy jednak nie straci" - twierdzi krakowski polityk.

Karci przy tym własnych senatorów. "Nasz reprezentacja w Senacie jest dziś zbyt defensywna, mało aktywna, mało przebojowa. Może dlatego przegraliśmy, że postawiliśmy w zbyt wielu przypadkach na ludzi refleksji, a nie wojowników" - mówi Terlecki.

Dokłada również koalicjantom z Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobro. "Gdyby nie szyld PiS, nie byłoby ich w Sejmie (…). Solidarna Polska nie ma żadnego wpływu na nasze rozmowy z UE, poza tym, że nieustannie dostarcza pretekstów do działań, które są prowadzone przeciw nam w Komisji EuropejskiejParlamencie Europejskim. Działają wyłącznie na potrzeby wewnętrznego rynku politycznego" - mówi.

Współpracownik Kaczyńskiego zdradza także, co działo się w obozie władzy w ostatnich miesiącach. "Był taki moment, gdy w partii pojawił się pomysł, że jakaś zmiana personalna może nam przynieść nowe otwarcie. Pojawiały się różne pomysły, np. dotyczące wysunięcia kobiety na urząd premiera. Część osób uważała, że byłby to skuteczniejszy sposób skupienia naszego elektoratu, niż jest to możliwe obecnie, gdy rządem kieruje chłodny i merytoryczny premier" - przyznaje wicemarszałek Sejmu.

Zaznacza przy tym, że plan ten jest nieaktualny i Mateusz Morawiecki "z pewnością będzie premierem do samych wyborów".

Elżbieta Witek
Elżbieta Witek© East News | Andrzej Iwanczuk/REPORTER

Co potem? "A po wyborach pomyślimy, bo trzeba przygotować kandydata na prezydenta, będą też zapadały decyzje dotyczące różnych funkcji w świecie. Będziemy się zastanawiać" - mówi szef klubu PiS.

Najciekawsze jest jednak to, co Ryszard Terlecki sądzi o formule spotkań Jarosława Kaczyńskiego, który od kilku miesięcy objeżdża kraj, dostarczając mediom rozlicznych tematów do debaty. "Moim zdaniem te spotkania się prezentowane w sposób zbyt statyczny. Są zbyt podobne do siebie i mogą znużyć telewidzów" - wypalił szef klubu PiS w rozmowie z braćmi Karnowskimi.

- Jarosławowi to się może nie spodobać, choć myślę, że Terlecki krytykuje partyjnych pijarowców, którzy przygotowują wyjazdy prezesa - mówi nam jeden z polityków PiS.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
ryszard terleckiwyborypis
Komentarze (556)