Szarlatański patent. Nie jest lekarzem, tylko kapłanem. Chorych przyjmuje w "świątyni"
Diagnoza: nowotwór złośliwy. Guz na szyi rośnie. Chora dostaje listę suplementów i wlewy z rozcieńczalnika. Przez to chemioterapia się opóźnia. Lekarz, który jej to zlecił, umywa ręce. W prokuraturze stwierdził, że nie był wtedy medykiem, tylko kapłanem, a pacjenci nie płacą 600 złotych za wizytę u specjalisty, tylko wspierają jego kościół. Sprawę umorzono.
- Prokuratura w Opocznie umorzyła sprawę terapii zaleconej przez Huberta Czerniaka. Miał przepisać pacjentce kilkadziesiąt suplementów i wlewy dożylne z różnych substancji w tym z DMSO, odczynnika chemicznego, który powstaje przy produkcji papieru.
- W prokuraturze Czerniak tłumaczył, że nie przyjął kobiety jako lekarz, a jako kapłan Kościoła Naturalnego.
Zapoznaj się z pełną treścią przy użyciu darmowego konta
Zaloguj się teraz, aby uzyskać nieograniczony dostęp do naszych ekskluzywnych artykułów, pogłębionych treści i eksperckich materiałów.