Tak USA gotują "rosyjską żabę". Zastawili na Putina pułapkę
Źródła rosyjskiej porażki w Ukrainie biorą się z absolutnego zmitologizowania historii. Władimir Putin i rosyjska elita wytarły bowiem z pamięci fakt, że bez pomocy Zachodu zwycięstwo ZSRR nad III Rzeszą mogłoby nie dojść do skutku oraz że wojny nie wygrywa się w pojedynkę. Tymczasem USA i sojusznicza koalicja, pomagając Ukrainie, krok po kroku wciągają Rosję w strategiczną pułapkę, umiejętnie zwiększając dla niej koszty wojny: militarne, ludzkie i gospodarcze.
25.12.2022 | aktual.: 25.12.2022 07:30
Podobno żaba wrzucona do wrzątku od razu wyskakuje. Jednak jeżeli wsadzić ją do zimnej wody i powoli podgrzewać, nie zauważy, że w pewnym momencie temperatura stanie się dla niej śmiertelna.
Podobny pomysł na pokonanie Rosji ma - jak widać - Biały Dom. Amerykańska administracja odrobiła lekcję i przeanalizowała udane operacje wsparcia sojuszników, które zakończyły się porażką jego wrogów. Podobnie, jak te nieudane operacje, które kosztowały USA wiele ludzi, pieniędzy sprzętu i nerwów.
Zmiana doktryny
Wszyscy pamiętamy nerwowy okres na początku ubiegłego roku. Gdy większość z nas nie zdawała sobie sprawy, że prawdziwa wojna wisi na włosku, amerykańska administracja była już pewna, że Putin zaatakuje. Pamiętamy, z jakim niedowierzaniem świat obserwował, że USA zaczęły wysyłać na Ukrainę śmiercionośną broń, jak choćby zaawansowane technologicznie Jaweliny czy Haubice M777. W tym samym czasie Niemcy, najsilniejsze państwo w Europie, deliberowało nad wysłaniem pięciu tysięcy hełmów. Była to rewolucyjna zmiana doktryny, która zakładała, że Ukraina nie będzie bronić się zachodnią bronią.
W czerwcu na Ukrainę trafiły pierwsze wyrzutnie HIMARS, które zdezorganizowały logistykę rosyjskiego frontu. W sierpniu Ukraińcy dostali antyradarowe rakiety HARM dezorganizujące obronę przeciwlotniczą. W tym samym czasie inne kraje Zachodu również zaczęły dostarczać coraz bardziej zaawansowaną broń.
Zobacz też: Dramatyczne nagranie z frontu. Nagle znaleźli się pod ciężkim ostrzałem
Po 300 dniach wojny ukraiński prezydent dostaje w Waszyngtonie kolejny z serii prezent za prawie 2 mld dolarów, na który będą się składać najnowsze zestawy przeciwlotnicze Patriot, sterowane pociski JDAM, rakiety antyradarowe HARM i kolejna partia HIMARSów. Jednocześnie cały czas wdrażane są najnowocześniejsze systemy dowodzenia, wywiadu, szpiegostwa elektronicznego. Mało o nich wiemy, ale odgrywają przełomową rolę na współczesnym polu walki.
A zatem amerykańska elastyczność zadziałała. Stanom Zjednoczonym udało się odmienić swoją doktrynę w kilka miesięcy, zmienić zasady gry i pociągnąć za sobą cały zachodni świat, by wspierał Ukrainę. Jednocześnie udowodniły przywództwo Ameryki, na które wielu jej sojuszników czekało.
Może brzmi to nawinie, ale demokratyczny system, zawierający elementy prawdziwej debaty społecznej i historycznej oraz możliwość odwołania się do opinii publicznej zdecydowanie wygrywają z tym, co prezentuje adwersarz, czyli tępy upór i negowanie rzeczywistości. Porównanie Rosji do żaby, zwierzęcia nieobdarzonego ani wybitną pamięcią, ani inteligencją nie jest wcale nietrafione.
Zapomniany Lend-Lease Act
Po pierwsze Rosjanie prawie całkowicie wymazali ze swojej pamięci historycznej jedną z głównych przyczyn swojego zwycięstwa nad III Rzeszą, czyli amerykański Lend-Lease Act. Przypomnijmy, że jedna trzecia ciężarówek na froncie "Wielkiej Wojny Ojczyźnianej" pochodziła z USA. ZSRR mogło sobie pozwolić na skoncentrowaniu się na produkcji broni dzięki temu, że Stany Zjednoczone praktycznie zastąpiły produkcję lokomotyw i taboru kolejowego. Sowieccy piloci latali na amerykańskich samolotach, oficerowie jeździli jeepami, w szeregach rosyjskich wojsk walczyły amerykańskie i brytyjskie czołgi. Zza oceanu płynęły miliony ton paliwa, proch i materiały wybuchowe, jedzenie, mundury i maszyny.
Amerykańskie pojazdy były widoczne jeszcze podczas parady zwycięstwa w 1945 roku na Placu Czerwonym. Jednak wraz z nastaniem zimnej wojny historyczna pamięć o tym wkładzie została wykreślona z historii i przede wszystkim ze społecznej pamięci. W sowieckich i rosyjskich filmach nie dopatrzymy się amerykańskiego sprzętu. Bo wojnę wygrał ZSRR "swoimi siłami". W 2021 roku, podczas świętowania Dnia Zwycięstwa, Putin w ogóle mówił o samotnej walce ZSRR przeciwko "faszyzmowi".
"Wojna materiałowa"
W głowach kremlowskich działaczy wojna - jak widać - została zredukowana do śmiałych manewrów oskrzydlających - szarży czołgów i jednostek powietrzno-desantowych. Zapomniano o "wojnie materiałowej", jak w czasie I wojny światowej Niemcy określali wyniszczające pozycyjne boje, gdy w kilka dni wystrzeliwano setki tysięcy pocisków.
Amerykanie tymczasem dawno pojęli, że wojna to konflikt nie tylko armii, ale przemysłów. A klęska w walce przemysłowej wyprzedza militarną. Według niektórych historycznych źródeł niemiecki minister przemysłu Fritz Tod już pod koniec 1941 roku mówił Hitlerowi, że wojna dla Niemiec jest przegrana. Jednak jego raporty zostały zignorowane, a on zginął w tajemniczym wypadku lotniczym.
Wszystko wskazuje, że USA również zdają sobie sprawę, że potencjał Rosji nie jest nieskończony, a sowieckiej broni - głównie zimnowojennej - przeciwstawiona jest o niebo lepsza zimnowojenna i nowocześniejsza zachodnia broń. Płynie ona na Ukrainę na podstawie ustawy nazwanej również jako Lend-Lease Act. Widać to szczególnie teraz, gdy Rosja zmuszona jest sprowadzać sprzęt i amunicję od światowych wyrzutków: Iranu i Korei Północnej.
Zobacz także
Sny o potędze
Po sowieckiej porażce w zimnej wojnie Rosja, która nie zaznała okupacji i właściwie została uratowana przez Zachód od ostatecznej degradacji, mogła dalej śnić swoje sny o potędze. Doszła do poziomu, w którym rządzącym na Kremlu wydawało się, że skoro w pełni kontrolują media i przekaz wewnętrzny, właściwie sterują procesami społecznymi - to będą też spełniać się ich najskrytsze marzenia poza granicami. Śnili o zdobyciu Kijowa w trzy dni oraz "demilitaryzacji i denazyfikacji" Ukrainy.
Na razie jednak zamiast spektakularnych zwycięstw trwa powolne gotowanie "rosyjskiej żaby". Ukraina się broni, ale USA umiejętnie wciągają Rosjan w pułapkę. Dozowane dostaw broni oraz kolejne pakiety sankcji nie pozwalają Kremlowi zdać sobie sprawy, kiedy koszty operacji przewyższą wydolność systemu. A klęska może przyjść niespodziewanie tak, jak w przypadku Niemiec w czasie I wojny światowej. Były one zmuszone do podpisania upokarzającego rozejmu w czasie, gdy ich wojska przebywały jeszcze na terytorium wschodniej Francji, Belgii i Holandii, a na froncie rosyjskim zajmowały tereny aż do Rostowa nad Donem i Krymu.
Przed Ukrainą stoi jednak kolejne wyzwanie w tej wojnie. Wiele wskazuje, że tzw. częściowa mobilizacja, w czasie której pod broń powołano 300 tys. Rosjan, ma służyć "wielkiej ofensywie". W zamyśle Putina ma ona doprowadzić do "ostatecznego zwycięstwa". Jeżeli Ukraina przy pomocy sojuszników odeprze atak i zada druzgocące straty rosyjskiej armii, może być to prawdziwym początkiem końca tej wojny.
Dla Wirtualnej Polski Jakub Biernat
Autor jest dziennikarzem TV Biełsat, od lat zajmującym się tematyką Białorusi i krajów postsowieckich. Jego wywiady, reportaże i opinie dotyczące regionu pojawiały się na łamach najważniejszych polskich gazet i czasopism. Sympatyk myśli politycznej Jerzego Giedroycia.