Wojskowe dokumenty w śmieciach. Szef MON: ja tę sprawę posprzątam
Prokuratura Rejonowa w Suwałkach rozpoczęła śledztwo po znalezieniu wojskowych dokumentów na działce suwalskiego biznesmena. Wzbudziło to zainteresowanie Żandarmerii Wojskowej, która wszczęła własne postępowanie. Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz odniósł się do sprawy.
W październiku 2024 roku Jacek Suchocki, biznesmen z Suwałk, natrafił na swojej działce pośród odpadów budowlanych na stertę dokumentów. Według ustaleń portalu Onet, wśród tych materiałów znajdowała się lista 14 żołnierzy wraz ze stopniami wojskowymi i numerami referencyjnymi. Tydzień po tym odkryciu Prokuratura Rejonowa w Suwałkach ogłosiła wszczęcie śledztwa związanego ze składowaniem odpadów niezgodnie z przepisami ustawy.
Portal podaje, że niespełna miesiąc później dowódca 16 Pułku Saperów z Orzysza przyznał, iż wskazani na liście żołnierze faktycznie pełnią służbę w jego jednostce.
Równolegle, jak przekazał w czwartek szef Oddziału Komunikacji Społecznej KG ŻW pułkownik Artur Karpienko, Wydział Żandarmerii w Białymstoku prowadzi postępowanie w celu wyjaśnienia okoliczności ujawnienia tych dokumentów. "W trakcie postępowania zostanie wyjaśnione, czy ujawnienie wskazanych dokumentów mogło narazić na szkodę prawnie chroniony interes wojska lub innych osób" – czytamy.
Władysław Kosiniak-Kamysz: Pobór wojskowy zawieszony, ale Polska stawia na przeszkolenie obywateli
Szef MON komentuje. "Posprzątam"
Szef MON, Władysław Kosiniak-Kamysz, komentując sprawę w Siedlcach, zapewnił, że dokumenty nie miały charakteru tajnego, a sytuacja odnosi się jeszcze do 2023 roku, zanim objął stanowisko ministra obrony narodowej. - Ale ja tę sprawę posprzątam. To jest moje zadanie, muszę sprzątać po moich poprzednikach - podkreślił.
W opinii Kosiniaka-Kamysza, każda tego rodzaju sprawa zasługuje na weryfikację. Dodał, że Żandarmeria Wojskowa, Służba Kontrwywiadu Wojskowego oraz Departament Kontroli mają otrzymać wyraźne polecenie dodatkowego sprawdzenia przestrzegania prawa. - Wszystkie te jednostki mają wyraźne polecenie: jeszcze raz zweryfikować umiejętności, zdolności i wiedzę w przestrzeganiu prawa - powiedział minister.
Minister zwrócił również uwagę na indywidualną odpowiedzialność osób za łamanie prawa w zakresie ochrony informacji. - To nie jest kwestia enigmatycznej jednostki, to jest kwestia jakiegoś człowieka, który to prawo złamał, jeżeli nie dbał o ochronę informacji - stwierdził.
- Jeżeli ktoś złamał prawo, złamał ustawę o ochronie informacji, nie zabezpieczył dokumentów w taki sposób, jak należy, czy nie przestrzegał staranności, to każda taka osoba będzie ukarana, będą wyciągnięte konsekwencje - zaznaczył Kosiniak-Kamysz.
Dokumenty wojskowe w śmieciach. Kolejny przypadek
W ubiegłym tygodniu do redakcji portalu Onet trafiły tajne dokumenty zawierające m.in. mapy składów wojskowych, plany ewakuacji materiałów wybuchowych na wypadek konfliktu zbrojnego, dane osobowe pracowników oraz plany ćwiczeń. Dokumenty te również odnaleziono wyrzucone na wysypisku śmieci.
2 Regionalna Baza Logistyczna nadzorująca skład, z którego pochodzą dokumenty, podała w korespondencji z Onetem, że redakcja dysponuje kopiami pozyskanymi niezgodnie z prawem. W tej sprawie Żandarmeria Wojskowa również rozpoczęła czynności procesowe, a baza prowadzi postępowanie wyjaśniające wewnątrz jednostki.