Strajk nauczycieli. Rząd zdystansowany wobec propozycji prezydenta Dudy. "Musiał wykonać jakiś gest"
Rząd odrzuci propozycję Andrzeja Dudy, który postuluje wprowadzenie 50-procentowych kosztów uzyskania przychodów dla nauczycieli – ustaliła Wirtualna Polska. – Wszyscy byliśmy zaskoczeni tą propozycją, ale rozumiemy gest prezydenta – mówi nam polityk PiS. Duda swoją propozycję konsultował... z rodziną.
"To bardzo interesująca propozycja. Ale nas nie interesuje" – powiedział starszy aspirant "Gebels" do policjanta "Majamiego" w jednym z filmów ze słynnej serii "Pitbull".
Dokładnie to samo zdanie mogłoby paść ze strony przedstawicieli rządu w kierunku głowy państwa.
Zaskoczenie
Prezydent Andrzej Duda zaproponował w poniedziałek rozwiązanie w sprawie strajku w oświacie.
Chodzi o takie same koszty uzyskania przychodu dla nauczycieli, jak w przypadku nauczycieli akademickich i twórców, czyli w wysokości 50 procent. Jak tłumaczył swoją propozycję prezydent, "solidny nauczyciel to twórca". To dlatego głowa państwa liczy na to, że jego pomysł zostanie poważnie rozważony przez rząd.
Prezydent zapewnił, że o swojej propozycji rozmawiał już z minister finansów Teresą Czerwińską.
Tyle że – jak słyszymy z obozu władzy – Duda o swoim postulacie nie informował innych ważnych przedstawicieli rządu. Ba, o nowym rozwiązaniu nie mówił także niektórym bliskim współpracownikom. Tak jak choćby – co zauważyło RMF FM i TVN24 – Andrzejowi Derze, prezydenckiemu ministrowi, który jest... przedstawicielem Dudy w negocjacjach rządu ze związkami nauczycielskimi.
Prezydent swoją autorską propozycję pierwszy raz publicznie przedstawił podczas otwartego spotkania z mieszkańcami Gorzowa Wielkopolskiego.
– Myśmy się o tym dowiedzieli z telewizji – mówi nam polityk z okolic rządu.
CZYTAJ TEŻ: Szydło przewodniczy w negocjacjach
Konsultacje
Rozmówca z KPRM: – To trochę taki ruch jak z tą propozycją referendum ws. konstytucji. Słyszalna, duża, ale dziś nie do zrobienia.
Rozmówca z PiS: – Nie ma pretensji o ruch prezydenta. Rozumiemy, że chciał wykonać pewien gest. W sprawach społecznych, przy okazji protestów, Andrzej Duda zawsze zabierał głos. Tu sprawa jest szczególna, bo prezydent pochodzi z nauczycielskiej rodziny, jego żona jest nauczycielem. Nie mógł milczeć.
Nieoficjalnie można usłyszeć, że prezydent faktycznie konsultował swoją propozycję dla nauczycieli z rodziną.
Rozmawiał na ten temat m.in. ze swoim ojcem, prof. Janem Dudą, a w Pałacu Prezydenckim – podczas rozmów z Pierwszą Damą – temat strajku nauczycieli także jest podejmowany. Zwłaszcza, że Agata Kornhauser-Duda sama z zawodu jest nauczycielką.
Dlatego też – słychać nieoficjalnie – Pierwsza Dama miała mieć pretensje do szefa gabinetu prezydenta Krzysztofa Szczerskiego, który z lekceważeniem wyrażał się kilka tygodni temu o nauczycielskich postulatach. Na Szczerskiego zdenerwować się miał sam prezydent.
Duda pozostaje pod silnym wpływem ojca, dlatego też miał rozmawiać z nim o nowym rozwiązaniu dla nauczycieli.
Sam prof. Jan Duda mówił niedawno w wywiadzie dla "SE": – Choć jestem nauczycielem akademickim, to solidaryzuję się z nauczycielami, którzy bardzo słabo zarabiają. Popieram ich postulaty. I widzę problemy niezałatwione od lat – jak choćby właśnie niskie płace.
Pieniądze tu i teraz
Osoby z KPRM w rozmowie z WP – mówiąc o wadach postulatu prezydenta – zwracają m.in. uwagę, że gdyby propozycja głowy państwa weszła w życie, oznaczałaby ona m.in. niższe emerytury dla nauczycieli.
Związkowcy do postulatu Dudy także podchodzą z dużym dystansem, nie widząc w nim szansy na poprawę sytuacji materialnej nauczycieli. Oni chcą pieniędzy tu i teraz.
Dla zachowania pozorów wicepremier Beata Szydło – liderka rządowego zespołu negocjacyjnego – oficjalnie przyznaje, że rząd będzie rozpatrywał propozycję prezydenta. I że będzie na ten temat rozmowa z minister finansów.
Tyle że samo otoczenie Dudy zdaje się nie wierzyć w skuteczność tej propozycji.
– Ona jest bardzo ciekawa, ale problem w tym, że nie będzie skutkowała tu i teraz. Trzeba by zmienić prawo. Z uwagi na zawiłość kwestii prawnych, jest to coś, co będzie rozpatrywane przy zmianie systemu wynagrodzeń nauczycieli. To kwestie podatkowe, a one działają ze skutkiem nie wstecz, tylko do przodu – przyznał w TVN24 minister Andrzej Dera.
Przy okazji rzucił: – Obiecać można wszystko, ale potem okazuje się, że nie ma jak tego zrealizować.
Nasze ustalenia potwierdził w środę szef KPRM Michał Dworczyk: – Pomysł prezydenta, aby koszty uzyskania przychodu dla nauczycieli wynosiły 50 proc., czyli były takie jak m.in. twórców, nie będzie rozpatrywany w obecnie trwających negocjacjach z nauczycielami – stwierdził.