Srebrny bantustan Prawa i Sprawiedliwości. Powinni się wytłumaczyć z interesów tej spółki
PiS i nieuczciwa warszawska reprywatyzacja? Pytań w tej sprawie jest coraz więcej. Nie musielibyśmy ich stawiać, gdyby nie Srebrna - kontrolowana przez ludzi PiS spółka. Rządzący powinni być jak żona Cezara, a nie są.
Politycy PiS i nielegalna reprywatyzacja w Warszawie? Coraz więcej pytań pojawia się wokół Macieja Wąsika, zastępcy koordynatora służb Mariusza Kamińskiego, oraz Ernesta Bejdy, obecnie szefa CBA. Jakub R., aresztowany w związku z reprywatyzacją były urzędnik stołecznego ratusza, oraz jego brat Marcin Rudnicki otwarcie przyznają się do znajomości z min. Wąsikiem. Ten pierwszy opowiada też "Gazecie Wyborczej", że "Wąsik z kolegami planował 'wejście w biznes reprywatyzacyjny'". Do tego funkcjonariusz CBA, który chciał badać wątek, stracił pracę.
Tych podejrzeń, pytań i oskarżeń by nie było, gdyby nie spółka Srebrna. Słyszał o niej każdy, kto choć trochę interesuje się krajową polityką. To jedna z najbardziej tajemniczych firm, choć powinna być poza podejrzeniami jak żona Cezara. Bo spółkę tę kontrolują ludzie rządzący dzisiaj naszym krajem. O spółce zrobiło się niedawno głośno po tym, jak Krzysztof Brejza z PO ujawnił dokumenty pokazujące, że warte 12 mln zł udziały w spółce reprezentowała na Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy słynna "pani Basia", czyli Barbara Skrzypek - dyrektor biura prezydialnego PiS i sekretarka Jarosława Kaczyńskiego.
Wszystko dlatego, że właścicielem Srebrnej jest Instytut Lecha Kaczyńskiego, czyli fundacja założona jeszcze w latach 90. Jako Fundacja Prasowa "Solidarności" (kilka lat po katastrofie smoleńskiej zmieniła nazwę). Prezesem Instytutu jest dzisiaj Barbara Czabańska, choć kiedy kilkanaście miesięcy temu pytałem ją o działalność fundacji, sama przyznała, że prezesem jest głównie z nazwy, a bieżącą działalnością zajmuje się Adam Lipiński, czyli wiceprezes PiS.
W radzie Instytutu są Jarosław Kaczyński, prezes PiS, Krzysztof Czabański, były wiceminister kultury, dzisiaj szef Rady Mediów Narodowych i ksiądz Rafał Sawicz, wykonawca testamentu abpa Tadeusza Gocłowskiego. Ciekawy jest też zarząd: prezesem jest Małgorzata Kujda, która na tym stanowisku zastąpiła męża Kazimierza. Ten po zdobyciu przez PiS władzy został prezesem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, o którym głośno z powodu kolejnych dotacji dla inicjatyw o. Rydzyka. W zarządzie jest też Janina Goss, przyjaciółka Jadwigi Kaczyńskiej, i Jacek Cieślikowski, w latach 90. asystent prezesa PiS, dzisiaj warszawski radny. Spółka nie jest rozrzutna, bo Cieślikowski zadeklarował, że w 2016 r. zarobił w niej 18 tys. zł.
Bliskie zaplecze
I o ile Cieślikowski czy Lipiński jako politycy muszą składać oświadczenia majątkowe, które dają chociaż namiastkę kontroli, to w Srebrnej i Instytucie Lecha Kaczyńskiego sporo jest ludzi, którzy są poza jakąkolwiek kontrolą. To osoby z najbliższego otoczenia Jarosława Kaczyńskiego, niejednokrotnie mający znacznie większy wpływ na nieformalnego przywódcę polskiej polityki niż konstytucyjni ministrowie.
Przez firmę przewijają się też głośne nazwiska - jak pisze "Wprost" w Srebrnej pracował Kacper Kamiński, syn Mariusza Kamińskiego, czyli ministra od służb. W czasach opozycji Srebrna była schronem dla politycznej gwardii Kaczyńskiego. Dzięki pensji ze Srebrnej, która zarabia na wynajmie powierzchni biurowych", udawało im się przetrwać czasy politycznej posuchy. Teraz środowisku PiS bieda nie grozi - jest wręcz przeciwnie, bo Srebrna ma mocarstwowe plany. Srebrna chce na swojej działce w centrum Warszawy zbudować 190-metrowy biurowiec, o czym obszernie pisaliśmy w WP.
Zaufanie to za mało
Dzięki pieniądzom ze Srebrnej PiS wspiera też przychylne partii przedsięwzięcia medialne. Przez spółki Srebrna-Media i Geranium inwestuje w media obozu Tomasza Sakiewicza. Te odpłacają pełnym i bezwarunkowym poparciem, a także funkcją członka rady nadzorczej dla Ryszarda Czarneckiego.
- Mam pełne zaufanie do pana ministra Kamińskiego i do ministra Wąsika. Jest próba bardzo nieuczciwego wplątania ministrów w temat, z którym nie mają nic wspólnego - mówił pytany o sprawę premier Mateusz Morawiecki. Jednak potencjalny konflikt interesów między działalnością biznesowo-deweloperską PiS (przez spółkę Srebrna) a działalnością polityczną to zbyt duża sprawa, by wierzyć na słowo. Dlatego PiS powinno otworzyć księgi i pokazać, że są czyści jak łza. W tej chwili sytuacja wokół Srebrnej bardziej przypomina bantustan, niż cywilizowany demokratyczny kraj w Europie.