To w ich dom uderzyły szczątki drona. "Przez okno patrzę: leci dach"
Pan Tomasz wraz z żoną obudzili się w środę rano i zeszli na parter z sypialni położonej na piętrze. Kilkadziesiąt minut później w ich dom w Wyrykach na Lubelszczyźnie uderzyły najprawdopodobniej szczątki zestrzelonego drona. Całe piętro zostało zniszczone.
Mieszkańcy Wyryk usłyszeli potężny huk w środę przed godziną 7. Ci, którzy wyszli przed swoje domy, byli świadkami akcji myśliwca, który zestrzelił nadlatującego ze wschodu drona.
Zestrzelone szczątki uderzyły w dom pana Tomasza i jego żony. Małżeństwo, mimo wielkiej tragedii, miało i tak ogromne szczęście. Tego dnia wstali kilkadziesiąt minut wcześniej. Sypialnia w ich domu znajduje się na piętrze. W chwili uderzenia byli już na dole.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosyjski dron zabrał mu wszystko. "Był nagle potężny huk"
- Siedziałem na parterze, oglądałem wiadomości, że dużo tych dronów wleciało. Słyszałem, że lata gdzieś nad moją posesją samolot. I nagle potężny huk, spadł żyrandol z sufitu, przez okno patrzę: leci dach. Wyszedłem na dwór, to ten samolot jeszcze ze dwa, trzy razy zrobił kółko nad moim domem i poleciał - relacjonuje w rozmowie z WP Tomasz Wesołowski.
Mężczyzna przyznaje, że widok w pierwszej chwili był straszny.
- Jak spojrzałem do góry na dach, to zobaczyłem, że nie mam domu, rozwalony dach, rozwalone ściany. A co jest w środku, to nie wiem, bo nikt mnie nie wpuszcza, nie wiem co tam w środku się dzieje - przyznaje właściciel domu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dron uderzył w dom. Byliśmy w Wyrykach na Lubelszczyźnie
Mężczyzna relacjonuje, że sam ugasił niewielki pożar, jaki się pojawił po uderzeniu.
- Tam, gdzie było główne uderzenie, dziura w stropie, to coś się zaczęło palić, ale zdążyłem ugasić. Dwa wiaderka wody wylałem i zagasło - mówi pan Tomasz.
Następnie mężczyzna zadzwonił na numer alarmowy 112. Po chwili na miejsce przyjechała straż pożarna, policja i wojsko.
- Co teraz? Czekamy na decyzję, czy wolno nam tam będzie wejść, czy nie wolno. Nie wiem, na razie wójt nam zapewnił nocleg w bibliotece przy szkole. A jak będzie dalej, to nie wiem - mówi Tomasz Wesołowski.
Małżeństwo cały czas jest na miejscu zdarzenia. Z odległości kilkudziesięciu metrów oglądają akcję prowadzoną w ich domu przez wojsko i inne służby.
- Jeszcze parę zwierząt jest, przecież nie rzucę tego - mówi Tomasz Wesołowski. - Jedna krowa, jeden byk, trzy psy, parę kotów, kury. Ktoś to musi jeszcze obrządzić - uśmiecha się mężczyzna.
Niektórzy mieszkańcy Wyryk w rozmowach z dziennikarzami zwracali uwagę, że to straszny pech, że akurat w dom małżeństwa uderzyły szczątki drona.
- Nie wiem, czy pech, czy nie pech. Tak trafiło. Pewnie za wysoki był. Jak byłby niższy, to pewnie by przeleciało nad domem. Widać było, że zaczepiło o komin, który wystawał ponad dom. Potem spadło w środek pokoju - mówi pan Tomasz.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl