Sondaże bezlitosne dla opozycji. "Są wakacje i trzeba myśleć pozytywnie"
- Nasza oferta jest aktualna. PSL in, Hołownia out. Możemy pójść do wyborów razem z ludowcami - mówi nam czołowy polityk Koalicji Obywatelskiej. Jak wynika z sondaży, tzw. demokratyczna opozycja nie może dziś liczyć na większość w Sejmie i wygraną z PiS. Dlatego rozważane są dziś różne scenariusze. Mimo to po stronie KO panuje spokój.
14.07.2023 | aktual.: 14.07.2023 12:17
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Nic się nie zmieniło. Jedziemy do wyborów sami, taki jest stan na dziś. Jeśli ludowcy zmienią zdanie i zechcą startować z nami, to dostaną miejsca na listach. Podzielimy się. Hołownia? Tu jest raczej sprawa przesądzona - mówi polityk z władz PO.
"Sprawa przesądzona", czyli wykluczony wspólny start Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050 Szymona Hołowni i PSL. Ludzie Donalda Tuska stawiają temat jasno: albo ludowcy porzucają Hołownię, albo muszą radzić sobie sami.
Trzeba jednak powiedzieć wprost - jest to taktyka niespójna z ostatnimi sondażami. Jak wynika z badań przeprowadzonych dla Wirtualnej Polski, na wciągnięciu PSL na listy Koalicja Obywatelska może ugrać najmniej. Taki ruch nie zapewnia rządzenia i większości sejmowej.
Od lidera do virala
Jak opisywaliśmy niedawno w Wirtualnej Polsce, przedstawiciele władz Koalicji Obywatelskiej byli - i są nadal - otwarci na wspólny start z PSL, ale bez Polski 2050 Szymona Hołowni. Nasi rozmówcy twierdzili, że ludowcy są dla nich "naturalnym" i "zaufanym partnerem", nie tylko ze względu na wspólne rządy w latach 2007-2015.
Nasze informacje potwierdził lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. W wywiadzie dla Polsat News przyznał, że "PSL jest zakulisowo namawiane do udziału w tworzeniu tzw. jednej listy opozycji lub wejścia ludowców na listy wyborcze Koalicji Obywatelskiej".
Jeden ze znanych ludowców mówi tak: - KO jest na nas otwarta, ale nie ma zgody kierownictwa. PSL postawiło wszystko na jedną kartę i liderzy chcą się tego trzymać. Nawet wbrew krytycznym głosom z terenu. Władek chce pokazać, że jest liderem i jak podejmie decyzję, to się jej trzyma.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak wynika z informacji Wirtualnej Polski, rozmowy między KO i PSL toczą się w kuluarach. Nie dzieje się to na najwyższym szczeblu.
Zupełnie inaczej rzecz ma się z formacją Szymona Hołowni i ewentualną koalicją. Dziś ludzie z PO traktują lidera Polski 2050 jako polityka - tu określenia z przeprowadzonych przez nas rozmów - "słabego", "pogubionego", "niedojrzałego" i "niestabilnego".
W kuluarowych rozmowach politycy z Platformy o Hołowni wyrażają się protekcjonalnie, a nierzadko wręcz wulgarnie. Działacze PO przesyłają sobie filmiki z Hołownią, kpiąc przy tym z jego "politycznego talentu", objawianego podczas spotkań z wyborcami.
Jeden z polityków PO powiedział nam, że "aż mu szkoda Hołowni", bo kiedy był twarzą telewizji i cenionym autorem książek, na jego spotkania lgnęły tłumy. - Dziś nawet jeśli pies z kulawą nogą przyjdzie posłuchać Szymona, to pewnie i tak ma legitymację PSL. Bo na te spotkania przychodzi partyjny aktyw - drwi poseł Platformy.
Politycy PO mają przekonanie, że to Hołownia "wisi" dziś na PSL i Władysławie Kosiniaku-Kamyszu, a nie odwrotnie. - To przykre, że Szymonowi wciąż wydaje się, że to on jest tu rozgrywającym - mówią.
Ostatnie wezwanie Tuska
Najnowsze sondaże pokazują jednak, że nawet Platforma nie może być tak pewna siebie. Owszem, poparcie dla Polski 2050 jest nieporównywalnie mniejsze do wyników Koalicji Obywatelskiej, ale w wyborach - o czym doskonale wiedzą politycy wszystkich stron - nie chodzi o procentowy wynik, ale o liczbę mandatów. I realny wpływ na władzę.
Ostatnie sondaże to kubeł zimnej wody dla PO. Jak pokazaliśmy w badaniu United Surveys dla WP, trzy różne warianty startu partii opozycyjnych w wyborach parlamentarnych nie dają jej dziś większości sejmowej.
Pocieszeniem - choć wątpliwym - dla polityków KO jest słowo "dziś".
- Dziś są takie sondaże, jutro będą inne, a i tak nie ma gwarancji, że nawet tuż przed wyborami odzwierciedlą realne poparcie dla wszystkich partii. Zobaczy pan, jak ruszy kampania we wrześniu. Udało nam się zbudować bazę - to był ten pierwszy etap na wiosnę - a po wakacjach będzie kolejny krok i wyścig po wygraną z PiS. Wtedy zacznie się mobilizacja - zapewnia polityk z kierownictwa Platformy.
Czy to nie jest zbyt przesadny optymizm? - Są wakacje i trzeba myśleć pozytywnie - mówi poseł PO. - Defetyzm nas gubił przez wiele lat i nie damy się znów nim owładnąć. Poza tym, jeśli szef (Donald Tusk - red.) zobaczy, że ktoś marudzi i narzeka, to po nas. Ale szczerze, nie mamy dziś powodów do narzekań - dodaje.
Te opinie ze strony przedstawicieli Platformy nie są suflowanymi przekazami dnia, a oddaniem realnych nastrojów w partii. Nie da się jednak ukryć, że w PO jest wyczekiwanie na kolejne komunikaty ze strony Donalda Tuska.
W ostatnim czasie lider PO nie był przesadnie aktywny. Wedle naszych informacji Tusk celowo wyciszył się po głośnych nagraniach w social mediach na temat polityki migracyjnej. - Szef tak działa: uderza w czuły punkt PiS i daje im się wykrwawiać, żeby temat żył i żeby samo się kręciło. I w tym przypadku tak właśnie było, PiS było w defensywie od tygodnia - opisuje współpracownik lidera PO.
Falstart i spalony
Tusk ma w piątek o 18:00 wystąpić w Koszalinie. Niewykluczone, że - to opinia jednego z rozmówców z kierownictwa partii - lider Platformy po raz ostatni wyśle stamtąd sygnał do innych liderów partii opozycyjnych, by jednak zmienili zdanie i wrócili do rozmów o wspólnej liście. Warto jednak podkreślić, że jak wynika z najnowszego sondażu dla WP, jedna lista nie jest gwarantem rządzenia.
- Jeśli nawet taki gest zostanie wykonany, to my do pisania list siadamy lada dzień. Już na poprzednim zarządzie PO to był jeden z głównych tematów. Przekaz Donalda był prosty: nie zrobić falstartu, ale też nie dać się złapać na spalonym - mówi nam polityk PO.
Kluczowi politycy Platformy są świadomi wyzwań, ale też nie ukrywają satysfakcji z faktu, że - jak twierdzą - "to oni mieli rację" w sprawie pikującego poparcia dla partii Hołowni.
Politycy PSL reagują na twierdzenia o problemach alergicznie. - To nie są scenariusze przez nas rozważane. Wykluczam je. Budowanie jednej listy, o czym marzy Donald Tusk, oznacza budowanie wyniku Konfederacji. Ludzie chcą mieć wybór i "Trzecia Droga" jest tym realnym wyborem - powiedział Wirtualnej Polsce Marek Sawicki, były minister w rządzie PO-PSL.
Czy polityk nie boi się tego, że wspólny start z Polską 2050 zakończy ponad 120-letnią historię PSL? - Uczestniczyłem w wielu kampaniach wyborczych, PSL na kilka miesięcy przed wyborami prawie zawsze było pod progiem wyborczym, w różnych konfiguracjach. Zawsze było stygmatyzowane. A w wyborach okazywało się, że wchodzimy do parlamentu. I tak jest od lat - podkreśla Sawicki.
Odejściu od koncepcji "Trzeciej Drogi" zaprzecza też Władysław Kosiniak-Kamysz. W wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej zapewniał niedawno, że "doniesienia o zmianie koncepcji wspólnego startu PSL i Polski 2050 to bajki". Apelował, by "nie ulegać plotkom".
Szymon Hołownia z kolei konsekwentnie atakuje media: za to, że rzekomo są wykorzystywane przez liderów PO do rozgrywania sytuacji wewnętrznej Polski 2050 i do zduszenia wszystkich, którzy nie chcieli się podporządkować Platformie.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj też: