PO otwiera furtkę przed PSL. Tusk ma plan na wyborców PiS
Władze PO są gotowe zaoferować miejsca na listach wyborczych politykom PSL-u - wynika z nieoficjalnych informacji Wirtualnej Polski. Warunek? Rezygnacja ludowców z koalicji z Polską 2050. Donald Tusk wie, że poparcie Platformy Obywatelskiej powoli dobija do sufitu. I dlatego sztab pisze już nową strategię.
27.06.2023 09:56
Opozycja staje przed kluczowym wyborem - jak ułożyć listy wyborcze, by wygrać wybory i mieć szanse na stworzenie większościowego rządu. Ostatnie sondaże wskazują, że bliżej do rządzenia jesienią Zjednoczonej Prawicy w porozumieniu z Konfederacją niż tzw. demokratycznej opozycji.
I dlatego ponownie zaczęły się kalkulacje. Najnowszy pomysł w Platformie Obywatelskiej? Wyciągnąć PSL z Trzeciej Drogi. I podzielić się z ludowcami miejscami na listach wyborczych.
- Z Szymkiem się nie dogadamy, to się nie sklei. Ale Władek i ludowcy walczą o przetrwanie, a z Hołownią mogą nie przeżyć. To nasi naturalni koalicjanci i w końcu, jak sądzę, się dogadamy. Możemy jeszcze jesienią wystartować wspólnie - przewiduje jeden z polityków z władz Platformy.
Z nieoficjalnych rozmów z politykami PO wynika, że wciąż są otwarci na wspólny start w wyborach z PSL - nawet bez Polski 2050 Szymona Hołowni. - Dlatego jeszcze proces układania list nie ruszył na dobre - mówią w Platformie.
- PSL jest dla nas naturalnym, a przede wszystkim przewidywalnym partnerem. Wyobrażam sobie scenariusz, że startujemy razem, a Polska 2050 osobno. Wtedy wchodzimy wszyscy - Hołowni wystarczy w takim układzie przekroczenie 5-procentowego progu, a my razem z Władkiem i ludowcami bijemy się o pokonanie PiS i ruszamy po 40 proc. - opisuje rozważany scenariusz jeden z naszych rozmówców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PO chce podzielić się z PSL. Ludowcy się odcinają
Politycy Koalicji Obywatelskiej od kilku miesięcy powtarzają, że nie wierzą w sukces sojuszu PSL i Polski 2050. - Jeżeli Władek z Szymkiem zjadą poniżej 10 proc. poparcia, sami do nas przyjdą z prośbą o rozmowę - powtarzają. "Trzecia Droga" stanowczo zaprzecza.
O jaką rozmowę chodzi? Oczywiście o wspólnym starcie w wyborach. Gdy sondaże pokażą "Trzecią Drogę" tuż nad progiem wyborczym (dla koalicji wynosi 8 proc.), skłonność do rozmów - według PO - się zwiększy.
Jak ustaliliśmy w Wirtualnej Polsce, poważnie rozważane są też inne warianty. Jednym z nich - wysuwającym się na pierwszy plan - jest dziś dołączenie PSL do sojuszu z Koalicją Obywatelską.
To scenariusz nieoficjalny i niepotwierdzany oficjalnie przez żadną ze stron. PSL stanowczo mu zaprzecza, ale w PO już nie ma takich ostrych głosów. Prominentni politycy tej partii twierdzą, że niezobowiązujące rozmowy na ten temat trwają od dłuższego czasu. I to za plecami Szymona Hołowni.
Dziś politycy PO oficjalnie "życzą dobrze" sojuszowi Kosiniaka-Kamysza z Hołownią. Ale jednocześnie wbijają szpilki w ich "Trzecią Drogę".
- Bardzo się martwię o wyniki panów Hołowni i Kosiniaka. Wybrali niebezpieczną drogę, a wygląda na to, że ta droga z dnia na dzień będzie bardziej niebezpieczna. Po tych sondażach będzie bardzo trudno osiągnąć poziom, o którym mówili [15-20 proc. w wyborach - przyp.red]. Może będą musieli podejmować trudne decyzje - przyznał w programie "Tłit" WP sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński.
Polityk zapewnił, że obecnie nie trwają rozmowy o wspólnym starcie do Sejmu, ale jednocześnie nie wykluczył ich podjęcia w przyszłości.
PSL stanowczo się odcina. - To nie są scenariusze przez nas rozważane. Wykluczam je. Budowanie jednej listy, o czym marzy Donald Tusk, oznacza budowanie wyniku Konfederacji. Ludzie chcą mieć wybór i "Trzecia Droga" jest tym realnym wyborem - powiedział Wirtualnej Polsce Marek Sawicki, były minister w rządzie PO-PSL
Czy polityk nie boi się tego, że wspólny start z Polską 2050 zakończy ponad 12-letnią historię PSL? - Uczestniczyłem w wielu kampaniach wyborczych, PSL na kilka miesięcy przed wyborami prawie zawsze było pod progiem wyborczym, w różnych konfiguracjach. Zawsze było stygmatyzowane. A w wyborach okazywało się, że wchodzimy do parlamentu. I tak jest od lat - podkreśla Sawicki.
Odejściu od koncepcji "Trzeciej Drogi" zaprzecza też Władysław Kosiniak-Kamysz. W wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej zapewniał niedawno, że "doniesienia o zmianie koncepcji wspólnego startu PSL i Polski 2050 to bajki". Apelował, by "nie ulegać plotkom".
Szymon Hołownia z kolei konsekwentnie atakuje media: za to, że rzekomo są wykorzystywane przez liderów PO do rozgrywania sytuacji wewnętrznej Polski 2050 i "do zduszenia wszystkich, którzy nie chcieli się podporządkować Platformie".
Kulisy sztabu KO. "Strzał w dziesiątkę"
Politycy PO nie wyglądają tak, jak by przejmowali się kąśliwymi uwagami "Trzeciej Drogi". Robią swoje: w ramach Koalicji Obywatelskiej od kilku tygodni działa nieformalny sztab podzielony na kilka grup.
Strategiczne decyzje - jak usłyszała nieoficjalnie Wirtualna Polska - podejmuje wąskie, około ośmioosobowe grono działające na piątym piętrze w siedzibie PO przy ul. Wiejskiej. Do tych osób należy rzecz jasna szefowa kampanii Wioletta Ślusarska-Paprocka.
To ona koordynuje różne zespoły działające w ramach sztabu, to ona organizacyjnie "spina" wszystkie najważniejsze kampanijne aktywności największej formacji opozycyjnej. Działa w cieniu, nie udziela się w mediach, ale - jak podkreślają w Platformie - przynosi to dobre efekty.
- Pierwszy, przedwakacyjny etap kampanii był dla nas bardzo udany. Wiolę wszyscy chwalą. Postawienie na nią było strzałem w dziesiątkę - mówi nasz rozmówca z kierownictwa partii.
Według informacji Wirtualnej Polski władze partii postawiły też na posła Arkadiusza Myrchę - zostanie rzecznikiem sztabu wyborczego. - To gest w kierunku młodego pokolenia w PO, które odgrywa istotną rolę w kampanii i zasuwa - twierdzą nasi rozmówcy.
Co ciekawe, w sztabie zabrakło znanych nazwisk z poprzedniej kampanii parlamentarnej z 2019 roku. Nie ma m.in. Krzysztofa Brejzy czy Bartosza Arłukowicza. - Nie chodzi dziś o to, by sztab wzbudzał większe zainteresowanie niż sama kampania - zwraca uwagę jeden z posłów Platformy.
Tusk próbuje demobilizować wyborców PiS
Jak dowiaduje się WP, Platforma po dużym wiecu we Wrocławiu nie zamierza na długo zwalniać tempa.
- Szef będzie miał kilka dni przerwy, ale w przyszłym tygodniu znowu szykujemy coś dużego - opowiada człowiek działający w kampanii Koalicji Obywatelskiej.
Jak stwierdził jeden z polityków PO, "to te pisowskie afery, jak ta w Bogatyni, są splotem słonecznym PiS-u, w który trzeba uderzać". Tak też działa Tusk: na wiecach nie tylko kpi z Jarosława Kaczyńskiego i ludzi z jego partii. Często mówi o najbardziej bulwersujących aferach z udziałem osób bliskich władzy, m.in. dlatego, że widzi w tym szansę na zdemobilizowanie zwolenników PiS. Tak tłumaczą to nam politycy tworzący kampanię Platformy.
Przyznają, że kluczowa będzie nie tylko mobilizacja swoich wyborców, ale demobilizacja zwolenników drugiej strony. Dlaczego? Bo sondaże pokazują, że większa aktywność Donalda Tuska często oznacza mniejsze poparcie dla potencjalnych koalicjantów. Przy takich działaniach o władzę bić się będzie trudno.
Jeden z polityków PO twierdzi, że Tusk wychodzi z założenia, iż PiS nie jest w stanie zniechęcić wyborców PO do uczestnictwa w głosowaniu jesienią. Z informacji WP wynika, że Tusk wierzy, że Platforma ma taką zdolność.
- Mamy badania, które pokazują, że wśród wyborców PiS sprzed czterech lat jest spora grupa, która dziś jest do PiS zniechęcona. To grupa raczej nie do przejęcia przez PO, ale za to gotowa zrezygnować z głosowana na PiS. I do takich osób trzeba trafić - tłumaczy nasz rozmówca.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl